Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-04-2022, 16:08   #513
Cai
 
Cai's Avatar
 
Reputacja: 1 Cai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputację

Życie, materia, duch, powstałe z Mgły Kreacji i raz uformowane nie pozwoliły się więcej przekreślić. Przywrócić początkowemu niezdefiniowaniu. Rozbić na komponenty, cofnąć w pierwotną esencję i umożliwić ułożenie świata na nowo. Istniały byty, które bardzo by tego chciały. Wtedy żaden z tworów, biegających wśród połamanych drzew, zamiast łypać tylko złym okiem spośród wyblakłych rycin oprawionej w ludzką skórę księgi okultyzmu, mógłby się nigdy nie narodzić. Czworonożny, z paszczą sięgającą brzucha, wypełnioną zębiskami wyrzeźbionymi z zaostrzonych żeber, zwłaszcza powinien znaleźć swe miejsce w niebycie.

Pierwsze ze stworzeń świadomych swego pochodzenia. Silnie z nią powiązani, władni kształtować i kontrolować moce Mgły ze względną łatwością. Gesty, inkantacje, rytuały? Bawidła dobre dla człowieczych czarokletów w spiczastych kapeluszach i togach wyszytych w konstelacje. Magia, coś nadnaturalnego dla śmiertelników, dla Fae była immamentna. Jak ludziom oddech, jak bicie serca.

[MEDIA]https://hdwallpaperim.com/wp-content/uploads/2017/08/22/83180-Sharingan-crow.jpg[/MEDIA]

Nawia sięgnęła tworzywa przenikającego świat materialny, wypełniającego również nią samą. Nakierowując chaotyczny, nieprzewidywalny strumień, nie starała się w żaden sposób narzucać Mgle porządku. Ten sposób mógł powodować odpryski w postaci nieplanowanych emanacji. Wzburzeń, turbulencji i wirów, w skrajnych sytuacjach erupcji katastrofalnej dla użytkownika i postronnych, lecz z drugiej strony również przynieść zadziwiające rezultaty.

Skoczne, mięsiste łapy potwora ustąpiły miejsca szerokim płetwom. Zwinny korpus napęczniał przyjmując obły, wydłużony kształt. Drapieżca stracił atuty łowcy. Wysychającymi ślepiami osadzonymi na bezłuskiej, gładkiej skórze obserwował świat znad sumiastych wąsów. Ziejąc szeroką paszczą o wywiniętych wargach, ruszając płytami skrzelowymi, szukał łapczywie tlenu. Ryba wielka na trzy sążnie, mokry sen każdego rybaka została gwałtownie pochwycona w zęby przez jednego z Dzikich. Kolejni chcieliby mu pomóc, lecz jedyne na co byli w stanie się zdobyć to walka o każdy kolejny krok, gdy niedotleniony mózg zalewa oczy mrokami, płuca zmienione w skrzela płoną, a świadomość gaśnie.

Kruk niezdrowo zaintrygowany obserwował wysiłki sfory. W końcu nie zaryzykował, czy szkoda wyrządzona pogryzionemu humanoidowi zostanie uznana za umyślną, czy też przypadkową. Natura wszechrzeczy bywała kapryśna, a mężczyzna nosił widoczne inkwizytorskie insygnia. Z ostrożnością szło założyć, że to pobratymiec Bogumysła.

Spróbujcie ponownej przemiany, panowie wilcy – głos dobiegł z korony drzewa i rozbrzmiał po polanie. Z nutą ciekawości, chęci zdobycia pewności, czy sposób faktycznie zadziała. Należał do leśnej rusałki, którą najwidoczniej ktoś tumultem odciągnął od stąpania bosą stopą po pokrytej rosą trawie i wianków zaplatania. Siedziała oparta plecami o pień, z nogami zwisającymi luźno z wysokiej gałęzi. Bujała nimi leniwie w powietrzu, przyglądając się rwetesowi.


 
Cai jest offline