Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-04-2022, 14:32   #511
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Gdzieś w leśnym gąszczu Bogumysł wypatrywał ścieżek, którymi mógłby podążać dalej. Byle przed siebie.
Pociagnął konia za lejce, by nieco skręcić. Spętany leżący na końskim grzbiecie jęknął przez sen.
Czarnoksiężnik broczył krwią, zostawiając jej ślady na poszyciu. Inkwizytor ani myślał się zatrzymywać, z tego czy innego powodu. Wciąż jeszcze rozważał w myślach, czy nie odebrać słudze Zła życia, które ten zmarnował na pracę dla nieodpowiedniej strony dziejowego konfliktu.

Bogumysł nie zaufał driadze, swojej neidawnej towarzyszce. Byłe pewien, że jej uwolnienie zupełnie odmieniło priorytety względem wspólnego wydostania się z więzienia.
Wierzył jednak, że podobnie jak w przypadku dawnej historii, co w dalekiej Pomeranii miała miejsce, Bóg postawił ją na jego drodze nie bez powodu. Czas miał pokazać, czy ponownie niespodziewany sojusznik miał zostać bliskim przyjacielem Bogumysła.

Koń bez sprzeciwu szedł za inkizytorem w kolejną, wyraźniejszą ścieżkę.
 
Avitto jest offline  
Stary 05-04-2022, 07:30   #512
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Świat materialny okazał się niesprzyjający. Duch miał formę bestii jaką już spotkali. Formę z którą walczyli.

Wilk warknał wymuszając posłuszeństwo ducha. I wtedy Wolrad zrozumiał co ma miejsce. Bestia była oddzielną istotą. Duch również. Zatrzymał go, ale potwór się na niego rzucił. Znacząco go osłabił, gdy duch walczył o uwolnienie swojej woli.

Do walki dołączył Ronin. W tę stronę przeszedł szybciej niż w poprzednią. Jednak bestia już zdawała się rozumieć, że młot jest niebezpieczny. Unikała go, wyprowadzając ataki przede wszystkim w Wolrada.

Z drzewa wszystko obserwował kruk. To co miało miejsce w okolicy przekraczało jej pojmowanie. Tyle różnorakich istot na tak małej przestrzeni.

Duch niby podporządkował się mocy Wolrada. Niby. Cały czas próbował wejść do jego głowy i doprowadzić do poczucia beznadziei. Chciał się wyrwać spod woli teurg.

Odgłosy nieba rozdarł krzyk Waltera. W pewnym momencie bestia miała go w szczęce. Ścisnęła jego rękę i klatkę piersiową. Po chwili ciało inkwizytora zostało odrzucone i uderzyło o drzewo.

Po chwili wokół rozległo się wycie sfory wilków, a szczęki Wolrada rozwarły się w uśmiechu. Z cienia zaczęłi wyskakiwać jego towarzysze.

Kruk pozostawał niezmiernie zdziwiony.

***

- Kapłanie, cóż to za pakunek?

Bogumysł zaskoczony odwrócił się. Znał tę rudowłosą kobietę, choć teraz stała kompletnie naga w świetle księżyca. Czy to diabeł wystwiał go na pokusy? Wcześniej driada, teraz wilkołaczka. Do końca nie był pewny, czy była sojuznikiem, czy wrogiem. Wokół wyły wilki.

Ostatnio gdy Bogumysł ją spotkał to zmieniła ziemię pod stopami jego żołnierzy w ruchome piaski.

- Czyżbyś szukał nowych sojuszników?

***


Anna z Franceską spędziły sporo czasu u biskupa. Ciut zbyt dużo. Francisca zauważyła nienaturalnie zmieniający swoje położenie cień biskupa. Oznaczało to, że słońce zaszło, a Auditore słyszał i widział wszystko co miało miejsce w pomieszczeniu, mimo braku fizycznej obecności.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 12-04-2022, 16:08   #513
Cai
 
Cai's Avatar
 
Reputacja: 1 Cai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputację

Życie, materia, duch, powstałe z Mgły Kreacji i raz uformowane nie pozwoliły się więcej przekreślić. Przywrócić początkowemu niezdefiniowaniu. Rozbić na komponenty, cofnąć w pierwotną esencję i umożliwić ułożenie świata na nowo. Istniały byty, które bardzo by tego chciały. Wtedy żaden z tworów, biegających wśród połamanych drzew, zamiast łypać tylko złym okiem spośród wyblakłych rycin oprawionej w ludzką skórę księgi okultyzmu, mógłby się nigdy nie narodzić. Czworonożny, z paszczą sięgającą brzucha, wypełnioną zębiskami wyrzeźbionymi z zaostrzonych żeber, zwłaszcza powinien znaleźć swe miejsce w niebycie.

Pierwsze ze stworzeń świadomych swego pochodzenia. Silnie z nią powiązani, władni kształtować i kontrolować moce Mgły ze względną łatwością. Gesty, inkantacje, rytuały? Bawidła dobre dla człowieczych czarokletów w spiczastych kapeluszach i togach wyszytych w konstelacje. Magia, coś nadnaturalnego dla śmiertelników, dla Fae była immamentna. Jak ludziom oddech, jak bicie serca.

[MEDIA]https://hdwallpaperim.com/wp-content/uploads/2017/08/22/83180-Sharingan-crow.jpg[/MEDIA]

Nawia sięgnęła tworzywa przenikającego świat materialny, wypełniającego również nią samą. Nakierowując chaotyczny, nieprzewidywalny strumień, nie starała się w żaden sposób narzucać Mgle porządku. Ten sposób mógł powodować odpryski w postaci nieplanowanych emanacji. Wzburzeń, turbulencji i wirów, w skrajnych sytuacjach erupcji katastrofalnej dla użytkownika i postronnych, lecz z drugiej strony również przynieść zadziwiające rezultaty.

Skoczne, mięsiste łapy potwora ustąpiły miejsca szerokim płetwom. Zwinny korpus napęczniał przyjmując obły, wydłużony kształt. Drapieżca stracił atuty łowcy. Wysychającymi ślepiami osadzonymi na bezłuskiej, gładkiej skórze obserwował świat znad sumiastych wąsów. Ziejąc szeroką paszczą o wywiniętych wargach, ruszając płytami skrzelowymi, szukał łapczywie tlenu. Ryba wielka na trzy sążnie, mokry sen każdego rybaka została gwałtownie pochwycona w zęby przez jednego z Dzikich. Kolejni chcieliby mu pomóc, lecz jedyne na co byli w stanie się zdobyć to walka o każdy kolejny krok, gdy niedotleniony mózg zalewa oczy mrokami, płuca zmienione w skrzela płoną, a świadomość gaśnie.

Kruk niezdrowo zaintrygowany obserwował wysiłki sfory. W końcu nie zaryzykował, czy szkoda wyrządzona pogryzionemu humanoidowi zostanie uznana za umyślną, czy też przypadkową. Natura wszechrzeczy bywała kapryśna, a mężczyzna nosił widoczne inkwizytorskie insygnia. Z ostrożnością szło założyć, że to pobratymiec Bogumysła.

Spróbujcie ponownej przemiany, panowie wilcy – głos dobiegł z korony drzewa i rozbrzmiał po polanie. Z nutą ciekawości, chęci zdobycia pewności, czy sposób faktycznie zadziała. Należał do leśnej rusałki, którą najwidoczniej ktoś tumultem odciągnął od stąpania bosą stopą po pokrytej rosą trawie i wianków zaplatania. Siedziała oparta plecami o pień, z nogami zwisającymi luźno z wysokiej gałęzi. Bujała nimi leniwie w powietrzu, przyglądając się rwetesowi.


 
Cai jest offline  
Stary 12-04-2022, 22:49   #514
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Na słowa biskupa Francisca pokręciła głową. Osiągnęli kompromis, który nikogo nie zadowalał. Znaczyło to, że negocjacje nie poszły najgorzej.

- Zgodziliśmy się na rozejm. Żadnemu z nas starcie z drugą stroną nie przyniesie żadnych korzyści. Nie rozumiem jednak dlaczego jedna strona ma narażać życie, a druga czekać na rezultaty - swoją wypowiedź zakończyła nie w kierunku biskupa, ale jakiś metr za jego głową.

- Żerca jest szczególnie niebezpieczny - powtórzyła słowa biskupa. - Jego sprowadzenie do miasta nie będzie proste, a wrzucenie do portalu… - tym razem popatrzyła na Guntera. - Tak. Znacie go. Wiecie czego pragnie, jakie są jego słabości oraz plany. Wiecie czym dysponuje w przypadku starcia. Wszystko to musielibyśmy wiedzieć. Ponadto, nie będziemy ryzykować naszego życia, bez takiego samego ryzyka z waszej strony. Kto wie, czy jak go znajdziemy nie zaatakuje nas od razu? Czego więc możemy się po nim spodziewać? - pytanie poleciało nad głową mężczyzny.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 25-04-2022, 17:46   #515
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
- Zdecydowanie nie szukam nowych wrogów. Nigdy nie szukałem, ale jednego znalazłem. To był jego wybór - odparł szybko Bogumysł.

Wodził jednak wzrokiem po ciele kobiety. Póki rozum panował nad jego humorami sytuacja była pod kontrolą. Stała tam nieruchomo, w ciemnościach, a półmrok wyostrzał kontury jej figury.

- Jeśli to twoi towarzysze tak tu wyją, to przepuśćcie mnie dalej. Być może, gdy dotrę do Płocka i tego tu spotka boska sprawiedliwość, sam ruszę dalej. Wiem, gdzie może być kolejne źródło zła. Musze jednak odnaleźć moich wojowników, których zaatakowała zaklęta rodzina Czarneckich. Ich chyba znasz?
 
Avitto jest offline  
Stary 28-04-2022, 07:10   #516
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Cytat:
"Nie oskarżaj, zanim dokładnie nie zbadasz, najpierw zastanów się, a dopiero potem udzielaj nagany."
Mądrość Syracha, Rozdział 11, wers 7


Płock. Plebania.

Cień poruszał się niespokojnie. Wsunął się do pomieszczenia i złączył z cieniem Guntera. A potem zaczął rosnąć na oczach Francesci i Anny. Stopniowo przyjmował kształt mężczyzn. W końcu zaczął zmieniać też kolory. Wprawdzie szaty i włosy pozostały czarne, ale skóra na twarzy i dłoniach nabrała już bardziej naturalnych kolorów. Poznały go poprzedniej nocy. Oto stał przed nimi Auditore.

- Laudetur Iesus Christus - zaczął gładką łaciną dając kobietom chwilę na odpowiedź.
- Pokłdam wiarę w tym, że chcemy sobie wzajemnie pomóc. Każdemu z nas zależy na tym, żeby moc pradawnego wampira nie zalała Płocka zwłokami wędrującymi po nocach. Nie mam wiele, ale pomogę jak umiem. Dziś, w siedzibie inkwizycji pojawi się mój wierny sługa. Jest dość… kontrowersyjny. Nie oceniajcie go proszę po wyglądzie. Jest to zacny i szlachetny człek. Teraz już wampir. Bardzo źle potraktowny przez los. Na myśl przywodzi mi Hioba, gdyż dzielnie znosi cierpienia, a jego wiara pozostaje niezachwiana. Co ważne, poznał tajniki kontroli nad zwierzętami, tak jak poznali je Trygław i jego potomek w Mogilnie. Wiem, że Żerca również posługuje się szczurami do swych celów. Rokita może być nieocenioną pomocą, jeśli dacie mu szansę.

Stały we dwie z Anną w obszernym gabinecie biskupa oko w oko z wampirem, który od wielu miesięcy kontrolował Płock.

***


Las. Niedaleko polny na której wilkołaki walczą z bestią.

- Czarni - szamanka powiedziała słowo podobne do nazwiska rodu, któremu pomógł Bogumysł. Podobne, a jednak inne. Jakby wypowiedziane z obcym akcentem.

- Moi bracia znaleźli bestię. Drugą. Toczą z nią walkę. Chodź ze mną, chcę, żebyś rzucił na nią okiem. My nigdy nie spotkaliśmy czegoś takiego.

Nadia pociągnęła nosem. Chyba oceniała wiązanie wokół maga, którego miał ze sobą Bogumysł.

- A jego najlepiej spalić, albo przywiązać do rana na leśnej polanie. Potem patrzeć jak wschodzi słońce.


 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 02-05-2022, 20:07   #517
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Jedną z nauk, które usłyszała na początku “Pouczeń o dyplomacji” jakie wygłaszał chylący się ku ziemi ksiądz Paolo na plebani kościoła San Giacomo di Rialto było wyrażone dość stanowczo przekonanie, że dotarcie do głównego przełożonego pozwala zwykle popchnąć do przodu sprawy bardziej niż rozmowa z jego sługami. Francisca zmówiła w myślach dwa słowa modlitwy, aby Ksiądz Paolo, o którym śmierć zdawała się zapomnieć, dzisiejszego dnia miał sen spokojniejszy niż zwykle, jako, że nauki jego nie poszły na marne.

Francisca skłoniła się uprzejmie i odpowiedziała na pozdrowienie. Następnie wysłuchała co Auditore miał do powiedzenia i wreszcie w jej sercu zagościła nadzieja, że wizyta nie okazała się bezproduktywna.

Dodała na zakończenie raz jeszcze, aby zachować ostrożność. Nieprzyjaciel ciągle na nich czyhał, możliwe że również w ich własnych szeregach. Francisca z celowo użyła słowa “nieprzyjaciel”, aby powiązać Tryglava z szatanem, co stawiało (dziś wieczorem) Auditore po tej drugiej, dobrej stronie. Nie potrzebowali kolejnych wrogów, a Katedra była równie zagrożona, co oni, a jej możliwości nie pozwalały wystąpić przeciwko Inkwizycji zanim Tryglav nie zostanie pokonany lub znacznie osłabiony.

Francisca spojrzała na Annę i skinęła głową na słowa wampira.
- Ksiądz Biskup obiecał, że będziecie wstanie wskazać miejsce przebywania Żercy. To ma być nasz następny cel.

Planowała wrócić do siedziby, porozmawiać z Rokitą i podjąć usunięcia Ptasznika z szeregów sprzymierzonych z Tryglavem.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 15-05-2022, 18:49   #518
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację

Wolrad przejąłby się losem Waltera gdyby ten nie był wilkołakiem… jeśli ronin jeszcze żyje to znaczy, że za kilka chwil będzie zdrów. W sumie gdyby nie był wilkołakiem to niekoniecznie by go obchodziło czy przeżyje jeśli jego życie miało by być ceną za zniszczenie sługi kałduna.
~ Duch boi się młota! ~ warknął do braci i sióstr ze sfory zarówno wilczym gardłem jak i myślą dzięki pośrednictwu Borsuka i sam skoczył do (miał nadzieję) ostatniej szarży, aby pochwycić bestię, uniemożliwiając jej ucieczkę.

Życie, materia, duch, powstałe z Mgły Kreacji i raz uformowane nie pozwoliły się więcej przekreślić. Przywrócić początkowemu niezdefiniowaniu. Rozbić na komponenty, cofnąć w pierwotną esencję i umożliwić ułożenie świata na nowo. Istniały byty, które bardzo by tego chciały. Wtedy żaden z tworów, biegających wśród połamanych drzew, zamiast łypać tylko złym okiem spośród wyblakłych rycin oprawionej w ludzką skórę księgi okultyzmu, mógłby się nigdy nie narodzić. Czworonożny, z paszczą sięgającą brzucha, wypełnioną zębiskami wyrzeźbionymi z zaostrzonych żeber, zwłaszcza powinien znaleźć swe miejsce w niebycie.
Pierwsze ze stworzeń świadomych swego pochodzenia. Silnie z nią powiązani, władni kształtować i kontrolować moce Mgły ze względną łatwością. Gesty, inkantacje, rytuały? Bawidła dobre dla człowieczych czarokletów w spiczastych kapeluszach i togach wyszytych w konstelacje. Magia, coś nadnaturalnego dla śmiertelników, dla Fae była immamentna. Jak ludziom oddech, jak bicie serca.
Nawia sięgnęła tworzywa przenikającego świat materialny, wypełniającego również nią samą. Nakierowując chaotyczny, nieprzewidywalny strumień, nie starała się w żaden sposób narzucać Mgle porządku. Ten sposób mógł powodować odpryski w postaci nieplanowanych emanacji. Wzburzeń, turbulencji i wirów, w skrajnych sytuacjach erupcji katastrofalnej dla użytkownika i postronnych, lecz z drugiej strony również przynieść zadziwiające rezultaty.
Wolrad widział, że stało się coś dziwnego. Monstrum zmieniło się w jego kłach i pazurach w wielkiego suma, a on… nie mógł złapać oddechu. W kontrolowanych warunkach mógłby go powstrzymać na wiele minut, ale nie w sytuacji gdy walczył już dłuższy czas i już ten moment temu ciężko łapał wdechy by dotlenić przeciążone przedłużającym się starciem mięśnie. Gdzieś tam z tyłu głowy wiedział, że jeśli się to przedłuży to za kilka sekund już to solidnie odczuje, za kilkanaście będzie się ledwie ruszał a potem padnie na pysk… potem. Jeden problem na raz. Szarpnął szczękami i pazury poszły w ruch…
Wolrad szarpał ciało bestii, ale inne wilkołaki potrzebowały więcej czasu na odnalezienie się w sytuacji. Tylko Cieszybor i Łysy nie przerwali ataku, podobnie jak Wolrad. Ich szpony zdawały się szarpać ciało wielkiego suma, odrywając od niego całe płaty zgniłego i martwego mięsa.
Z pękniętej przestrzeni na plecach bestii wydobyło się coś przypominające kończynę jaką miał duch. Tyle, że w umbrze była to macka z energii, a tu przypominła zlepek kości z którego jeszcze zwisało mięso. Mimo mocnego klinczu ciso wystrzelił w stronę jednego z dwóch wilków atakujących z przodu.
Wolrad wyrwał kawał ciała suma swymi kłami, wbijając odrobinę głębiej swe pazury i warknął i zawył krótko “Nie ustępujcie!” do swoich. Nie zamierzał dać się wyrwać bestii póki ona nie zginie. Czuł, że duch który ją opętał wciąż się miotał i nie mógł palcem kiwnąć po Rozkazie który otrzymał od Wolrada, ale to była kwestia czasu. Musieli się spieszyć.

Duch ponownie nie wyrwał się woli Wolrada, a ciało szarpało się bezradnie w jego szczękach.

Kolejne wilkołaki atakowały. Szybko zmieniały swoje postaci w dwunożne bestie i atakowały coraz szybciej i szybciej. Sum próbował kontrować dziwną kończyną stworzoną z kości kręgosłupa, jednak rny zdawały się nie przeszkadzać żadnemu z wilkołaków.

W końcu padł decydujący cios… Rozpłatano brzuch ogromnego suma, a z jego wnętrza posypały się monety. Cała masa miedzianych, srebrnych i złotych monet. Ryba zaczęła się rozkładać, a Wolrad czuł, żę Nihlich opadł z sił. Zabicie fizycznego ciała sprawiło duchowi ból.

Wilkołak miał teraz dwa zmartwienia. Co z pozbawionym ciała duchem i co z istotą, która pozbawiła ich oddechu.

Cokolwiek się stało z ich płucami… było tymczasowe. Wolrad zawył i szczeknął wołając braci aby wrócić do Umbry i rozprawić się z nichilachem. Miał dla niego bardzo nieprzyjemną niespodziankę jeśli uda im się go zredukować do wijącej się kałuży. Jak powiedział sam też tak skoczył przez Zasłonę.

Bitwa baśniowa, jeno minstreli żal – panna nadobna w drewnej koronie, wyciągnęła przed się dłonie splecione. Odprężająco. – Będą, oj będą zadawać im kłam.

Głazy, które gniotły do ziemi, troski znikały jedna po drugiej, podobnie do zwierzoludów rozpływających się w orzeźwiającym, oczyszczonym deszczem powietrzu. Karnie, po warkliwym rozkazie przywódcy stada.

Zsunęła się w dół, z gałęzi na gałąź, coraz to niżej i niżej, aż poczuła pod stopami wilgotną trawę. Niespiesznie przechadzała się po pobojowisku, wśród bujnych łopianów. Ze wstrzymanym oddechem mierząc smrodliwe truchło rybo-potwora, podniosła z ciekawością srebrną monetę, leżącą w stercie bliźniaczych krążków. Przetoczyła ułudny metal pomiędzy palcami.

Zdradź rzeki, które przemierzasz… Noc, nie pozwalająca oczu zmrużyć, czyż nie? Jeden z twych braci jest nieopodal – rzekła do coraz mniej rannego marudera, zbierającego się spod pnia, w który został ciśnięty przez pokonaną bestię. Najwyraźniej zapomnianego przez pozostałych.

Paladyn wspierał się na młocie patrząc na driadę. Dyszał ciężko. Jego twarz miała jakiś taki bezrozumny wyraz twarzy.
- Czym jesteś demonie?

Widział ją, stała przy gnijącym potworze, bawiąc się połyskującą srebrem monetą. Gdy zadał pytanie, wprawił dziwną istotę w konsternację. Zamarła, wyraźnie wątpiąc, czy jest w stanie zrozumieć. Po chwili, pogodzona, uniosła podbródek i zwróciła w stronę wojownika oblicze. Wpatrzone w niego olbrzymie oczy w kolorze ametystów przyciągały uwagę i wiązały wzrok. Niczym wymuszonym. Na podobieństwo kojącego hipnotyzmu morskich fal, piękna rzadkiego kryształu zrodzonego we wnętrzu góry, zasługującego na podziw. Odbijał się w nich. Początkowo niewyraźnie, z czasem nabierał ostrości. Oddalał z każdym kolejnym uderzeniem serca. W końcu w pełnej krasie mógł dostrzec swój nietęgi wyraz twarzy i rosłą sylwetkę ociekającą krwią. W głowie rozlegało się ciężkie dudnienie. Obserwował samego siebie… z jej perspektywy. Odpowiadała mu. Zmysły płynęły ku przeszłości, zalane przez wizje, obrazy i dźwięki. Z siłą bijący puls coraz bardziej przypominał bębny.

Przemierzał zamierzchłe eony. Przyglądał jak piętrzą się góry. Szybował nad pokrytymi lodem stromymi szczytami. Opadał przez rozpadliny wraz z rwącym strumieniem, ku zatraceniu dotykając piany ciętej na ostrych skałach. Niezwiązany ni czasem, ni miejscem, odległy. Przez niezliczone zachody słońca niknącego za horyzont. Wchodząc w styczność z pierwszymi ludźmi, słuchając ich pieśni i próśb. Ludzki umysł doświadczający przytłaczającej potęgi świata, przemijających epok, zmian które trwają tak długo, że sam na ich tle jest ledwie mgnieniem. Powrócił na swe miejsce. W rzeczywistości nie zleciało więcej niźli szczypta ziaren w klepsydrze.

Dziś dwa kruki, niegdyś były jednym – Fae dotknęła melancholia. Garść wspomnień musiała być dla niej równie żywa co w dniach, kiedy doznała ich po raz pierwszy.

Starszy mężczyzna pochwycił mocno swój młot i szykował się do walki.
- Odstąp demonie. Zaklinam cię w imię Ojca i Syna i Ducha świętego. - Głos inkwizytora był dzziwnie niski i waarkliwy, przez co trudno było zrozumieć jego przekaz.


Sfora nie pozostawała w tyle. Wolrad słyszał i czuł już ich zapach w dwie sekundy za nim. Jego Rozkaz wciąż trzymał nichilacha. Nie całkowicie spętanego, ale nie pozwalając mu uciec, ani jakoś kreatywnie walczyć… choć wciąż było ciężko.

Krew się lała, macki ducha odrywały ciało całymi płatami i Wolradowi w pewnym momencie wyrywając prawie ramię, odsłaniając staw i kości i potrzebował kilku nim wylądował wreszcie na ziemi i opanował ból, gdy tylko ciało się tę odrobinę zregenerowało by zerwane nerwy i ścięgna się odtworzyły. Jeszcze przed tym już kuśtykał z powrotem do walki, bo prędzej dałby się dzikowi dosiąść niż pozwoli by jego bracia i siostry walczyli bez niego, gdy ten jeszcze dychał…

~ * ~

Bestia wreszcie padła. Niebór skomlał na ziemi, przytłoczony nadnaturalną entropią ducha. Ręka Wolrada ledwie się trzymała równo na ochłapie skóry, a równo na resztkach stawu. Nie miało to znaczenia. Kilka minut. Nie więcej i wróci do siebie. Wiele, wiele ran. Wiele mocy wylane przeciw niemu, ale udało się. Bestia padła. Nichilach został pokonany. Wampir utracił potężnego sługę, ale to jeszcze nie był koniec.

- Cieszybor! Nadia! Sprawdźcie co z roninem! Zostawiliśmy go z jakąś siłą co nam płuca odebrała!

Ducha nie da się zabić. Przynajmniej nie w ten sposób. Pokonany duch się odradza gdzieś w Umbrze, a tego Wolrad nie chciał. Wampir był tylko jednym z wrogów. Nichilach był sługą Wroga. Pomiotem Żmija…

Stanął na dwóch nogach przyjmując ludzką formę, a powietrze zapachniało… sierścią i piżmem. W tle rozchodziło się dalekie echo kłusujących kopyt. Wolrad rozłożył szeroko jedyną sprawną rękę i warknął w nieludzkim języku, głosem którego żadne materialne struny nie miały prawa z siebie wydać, a słowa odbiły się nieistniejącym echem. Znikające ciało bestii wierzgnęło w proteście. Pokonany duch wrócił do życia i postawił się, bo w swym przeklętym bycie napędzanym entropią zrozumiał, że ta entropia może zostać mu odebrana… ale był już pokonany. I nie mógł walczyć. Mógł się opierać. Mógł utrudniać Wolradowi rytuał. W nieistniejący sposób wcinać się w słowa, ale Wolrad recytował dalej nieprzerwanie Stare Słowa sprzeciwu kierowanego prosto w twarz Niekreacji. Nim ukończył wyprostował również drugą rękę gdy ta odzyskała dość ciała aby był w stanie ją unieść.

Z czasem, gdy kolejne kamienie milowe rytuału były osiągane intensywność wzrastała. Bestia wierzgała agresywniej, słowa Wolrada przeistoczyły się w gniewne okrzyki gdy krok za krokiem zbliżał się póki nie był już na wyciągnięcie ręki… wtedy wszedł w nichilacha. Dał się objąć spętanej entropii wiedząc, że jeśli się ona uwolni to nie zostanie nic z jego istoty i nigdy nie będzie dane jego duchowi się odrodzić. Warknał długo i potężnie gdy jego mięśnie się napięły i przeistoczyły w potężnego crinosa. To nie była siła ciała tutaj potrzebna, ale dawała ona poczucie siły którego teraz potrzebował, gdy nichilach ze wszelkich swych nadnaturalnych sił starał się go przekonać “nie dasz rady”.

Wolrad zaczął składać ręce… powoli z szeroko rozłożonych zamykał nichilacha w coraz mniejszej i mneijszej przestrzeni, kumulując go jak plugawą burzę która tylko zdawała się zyskiwać mocy i tempa w miarę jak zmniejszane były jej rozmiary.

Ostatni raz wywarczał Stare Słowa i zacisnął dłonie. Drżały gdy w ostatnich przebłyskach desperacji duch chciał się uwolnić, ale nie miał już mocy. Kilka chwil później wszystko się skończyło, a Wolrad w palcach trzymał coś co wyglądało na odłamek obsydianu. Czuł straszliwy gniew zamknięty w środku, który gdyby mu pozwolić zniszczyłby cały świat.
- Bądź przeklęty sługo Żmija. Minął wieki nim znów ujrzysz światło.
 
Arvelus jest offline  
Stary 15-05-2022, 18:58   #519
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Bogumysł przytaknął Nadii i począł zbierać się do drogi.
- Na razie niech leży. Skoro jest tu wielu twoich braci, daleko nie ucieknie. Zresztą, jest wrakiem samego siebie - oznajmiał, wskazując na spętanego czarownika.
 
Avitto jest offline  
Stary 15-05-2022, 21:48   #520
Cai
 
Cai's Avatar
 
Reputacja: 1 Cai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputacjęCai ma wspaniałą reputację
Wysłani na ziemię, przepełnieni mocą Kreacji urządzaliśmy świat… z czyjej woli, jak sądzisz, doczesne stworzenie? – Nawia postanowiła wykorzystać niepowodzenie kapłana, od którego w zamiarze ataku boska obecność z gwałtownością, ostentacyjnie się odwróciła. Uzmysłowić paladynowi przyczynę, odwieść od ścieżki bezmyślnego zniszczenia, by nie zmienił się w upadłego.
Nie ześlą łaski przeciw istocie, która jest im droga – naprowadziła z przekonaniem podkreślonym śladem rozbawienia.
Lecz nie lękaj się. Zwyczajnie odebrałeś moją próbę odpowiedzi jako przejaw agresji. Z pewnością nim nie był – posłała mężczyźnie pojednawczy uśmiech. Trwał z dwa uderzenia serca, nim zgasł. – ...co się owszem może zmienić, tylko nazwij mnie raz jeszcze demonem.

Walter powoli odłożył młot stając go na obuchu. Jego twarz również się zmieniła. Nabrała inteligencji. Sylwetka jakby zmalała.
Co tutaj robisz? Tu, gdzie siły dobra i zła ścierają się? Nie można długo zachować neutralności w takim momencie. A sojusznikiem nie jesteś prawda?

Z mroku wyłaniały się wilki. Rude wilki. Bliźniaczo podobne do tych, które przed chwilą walczyły. Ale już nie wielkości koni, zwykłych rozmiarów.

Nawia odrzuciła na stos srebrną monetę. Rozluźniła się rada, że nie będzie musiała toczyć niepotrzebnej potyczki. Wilki zdawały się tymczasowo ograniczyć do przysłuchiwania, to i po bliższym przyjrzeniu się przedstawicielom gatunku o nietypowym umaszczeniu, powróciła wzrokiem do swego rozmówcy. Kontynuowała przerwany wątek, który w tonie opowieści prowadził to podsumowań istotnych dla inkwizytora.
Nie każdy pogodził się odejść. Uznać rolę za odegraną. Pokochali i przywiązali się do dzieła stworzenia ponad wszelką miarę. Zaburzają próbę, której poddane mieć zostały ludzkie serca. Pysznią, objawiają się jako bogowie, spijając cześć i oddanie. Wbrew Przykazaniom ciągną duszę śmiertelników ku potępieniu. Zatem, jeżeli zależy ci na odciągnięciu tychże od gorąca ogni piekielnych, sojusznikami jesteśmy. Albowiem przybyłam tu by powstrzymać jednego ze Zbuntowanych, który za dom wieś Sierpc obrał i kult swój tam zbudował. I jak już ułożyłam się z bratem twym, spod inkwizytorskiego krzyża, za pomoc ofiarowaną, zrewanżuje się tym samym w starciu z przeciwnikiem, którego on określić musi.

Ukłuło ją, że hipoteza, którą wymyśliła i przedstawiła kapłanowi, by go sobie zjednać, zamiast być tylko prawdopodobną, mogła okazać się… prawdziwa. Nie spłonęła w snopie niebiańskiego światła, będąc częścią boskiego planu? Ubrali świat w lasy, oceany, pustynie i obszary wiecznego lodu, a wszystko to… dla ludzi? Niepokojące mrowienie spłynęło dziewczynie wzdłuż kręgosłupa.

Kilka kroków za plecami Nawia usłyszała westchnięcie. Brzmiało ono… sztucznie. Bo jego rolą nie było dotlenić się, ale dać znać o swojej obecności gdy Wolrad usłyszał, że ich cele są zbieżne więc jednak nie będzie zaczynał dyskusji od rozpamiętywania wcześniejszego pozbawienia go i sfory możliwości oddechu. Przestał się skradać. Obszedł ją i stanął obok Waltera. Nieskrępowany swą nagością.
Jestem Wolrad. Tańczący w Cieniach od Pożóg. Mam wrażenie, że zaczęliśmy nie do końca tak jak chcieliśmy, więc wyjaśnijmy… Ten sum i… – pomachał palcami przy boku szyi szukając lepszego słowa, ale ostatecznie nie znalazł – … skrzela. To było twoje dzieło?

Bądź pozdrowiony Wolradzie, Tańczący w Cieniach od Pożóg. Stoczyłeś dziś chwalebną bitwę. Z mojej winy zbyt bliską sennej marze, by z łatwością w pieśniach ją opisać – przyznała, rozpoznając w mężczyźnie przywódcę prowadzącego wilki w boju.
Niewysokie dziewczę, sylwetką ludzkie, jednak o skórze brązowej, korą porośnietej, liśćmi i drobnymi gałęziami w ciemne włosy wplątanymi przyozdobione. Dygnęło w dworskiej pozie z taneczną gracją, układając ramiona miękko po obu stronach tułowia.
Napisana Wiatrem Aksamitnym… – zdradziła swe imię. Faktyczne, bądź za wzór biorąc wilkołaka, ułożone w uznaniu, że szanująca się persona powinna nie prosty, a rozbudowany przydomek posiadać.
Ładnie, prawda? – przypuszczalnie drugie, skoro dopytywała się, szukając potwierdzenia.
Ładniej niż Nagłos Widm Agonii… Na Wiedzy Arkana, jestem Nawia – Natchnienie Wichrzycieli, próbujące pogodzić tysiąc panteonów, by przyciągnąć wyznawców do swej sprawy już ust nie opuściło, Amen.

Wolrad słuchał przez chwilę patrząc gdzieś w bok… daleko, gdzieś za uciekinierem z ciałem opętańca…
Więc dziękuję za pomoc. Kogo ścigasz? Nie mówisz chyba o kałdunie, bo wampir jest niewolnikiem Żmija, a brzmisz jakbyś mówiła o jakiś zbłądzonych sługach Gai. Może da się połączyć siły? Jak widzisz Pożogi również weszły we współpracę z ludźmi i jeśli ich duchy są składane w jakiś ofiarach czy zwodzone to traktuję to jako sprawę osobistą.

Hellenistyczna Gaja, aspekt Welesa - Żmij oraz Jahwe w Trójcy Jedyny Prawdziwy. Szło zmysły postradać, przypominając zapisy z podań i ksiąg religijnych. Doszukując się porządku w ich wszystkich współistnieniu. Każde na swój sposób obecne, przez nadnaturalne stworzenia za patronów wzięte i siły z nich czerpiące. Nawia miała ambicje kiedyś rozwikłać ową tajemnicę, obecnie przyprawiającą jedynie o zawrót głowy.
Istotę, która zmienia niewinne dziewczęta w anioły zemsty – odrzekła z zaciętością.
Sadzącą nasiona dorodnych jabłoni w ciałach pomordowanych. Błogosławiącą ludzkim kobietom płodnością, by ich dzieci porywać i w Odmieńców zmieniać. Zbliża się koniec Przysięgi Rozejmu – wygłosiła złowieszczo. – Strony gromadzą żołnierzy, szykując się do wojny. Niektóre czerpią śmiertelników wielką zachłanną chochlą, przygotowując swój zbrojny wysiłek. Muszę, muszę położyć temu kres.

Walter zarzucił swój młot na ramię i podszedł do zwłok suma. Istota traciła postać ryby, ale trudno było określić czego postać przyjmuje. Były tam rogi i kopyta, ale były też kły i pazury. Rogi wrastały się w środek ciała, osłaniając martwe i rozkładające się organy, a klatka żeber była rozerwana i szczerzyła się niczym kły. To co leżało z wyłapującymi się z wnętrza trzewi monetami było zaprzeczeniem natury. Pokrętna magia nekromancji i czystego zła wręcz pulsowała od istoty.

Paladyn przyklęknął, żeby obejrzeć ciało.
Chciwość. Avaritia. Drugi demon z siedmiu. Wczorjszej nocy siostra Anna starła się z Luxurią. Pożądaniem.
Dłoń inkwizytora dotknęła martwego ciała. Rozpadało się pod palcami.
Był martwy przed walką. Na długo przed walką. Nasz wróg zasłania się demonami. A jeżeli to prawda, to zostało ich jeszcze pięć.
Napisana – Walter zwrócił się do driady – ten, którego szukasz, czy i on może być powiązany z którymś z Grzechów?

Bardziej wyrazisty obraz lenistwa ponad stworzenie, które większość czasu spędza w kształcie drzewa, rozdzielając jeno polecenia kręgom wiernych wyznawców? Z trudem odszukać… – Nawia przy odrobinie wysiłku mogłaby przypisać wszystkie pozostałe.
Ale również pycha. Kto wynosi się w obliczu śmiertelników na pozór Boga, w Siedmiu nie znajdzie cięższej przewiny.

Wolrad miał wrażenie, że zaraz go głowa rozboli.
Fałszywy kapłan uciekł… Pół nocy już minęło – stwierdził sądząc po księżycu, choć w jego odczuciu cała walka trwała może dziesięć minut. Czasem tak się działo w Umbrze.
Tak czy siak… wygląda na to, że mamy zbieżne cele. Nasze sukcesy wspomogą zwykłych ludzi. Czy to przez zabicie Kałduna, czy upolowanie tego demona o którym mówisz. Powinniśmy połączyć siły. Co ty na to?

Niewiele da się zdziałać w pojedynkę na płockich ziemiach, chyba żeby zwiedzać zimne, ciemne lochy – Fae skinęła głową, przystając na ofertę.
Więc jeszcze jacyś fałszywi kapłani? Wolałabym nie brnąć zbyt głęboko. Widzę, że w miejsce jednego sługusa przychodzi dwóch kolejnych.
W Nawii zaprzeczenie i bunt powoli ustępowały gorzkiemu pogodzeniu z nieprzychylnym losem. Cóż… jeśli będzie trzeba, wypełni nimi staw.
 

Ostatnio edytowane przez Cai : 15-05-2022 o 21:54.
Cai jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:22.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172