Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2022, 23:45   #107
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację




[media]http://www.youtube.com/watch?v=zukBSOYS2gY[/media]


Elyndira rozłożyła ręce, z irytacją odrywając, że ich przewodnik ma pogardliwy uśmiech od ucha do ucha. Kobieta prychnęła pod nosem z brakiem cierpliwości. W ten czas Lyda wydawała się zakłopotana. Ku zdziwieniu całej trójki popatrzyła na domorosłą chemiczkę i odmówiła przyprawy.


-Przykro mi, jestem w interesie do Waszego szefa. Może sama kiedyś zajmę się przemytem Waszych prochów.- powiedziała Rot, z chłopięcą pewnością siebie.

Sama dziewczyna, tylko pokiwała z zrozumieniem. W geście widocznym, wyłącznie dla przemytniczki wieszczka wsunęła małą, fiolkę błękitnej substancji w dłoń Lydy. Ta z wprawą ulicznego kieszonkowca (którym zresztą kiedyś była) chwyciła dawkę i schowała ją dyskretnie, do kieszeni swojej, krótkiej skórzanej kurtki. Szamanka nasunęła się nad ucho kapitan i ta czując jej oddech nasycony odlotowymi nutami, widząc z bliska błękit w błękicie jej oczu powiedziała, nieco chichotliwym, obłąkanym tonem:

-Weź to, gdy przyjdzie czas. Czerwień zmieszana z błękitem, czerwona planeta, błękitny piorun, porzucona i zdobyta przez reżim, wasze dłonie obmyją ją czerwienią, która przyleci z błękitu.


-Idziesz?- powiedziała Healstrom a wtedy, to Lyda odwróciła się. Była bardzo blada, alabastrowo blada, jaką jeszcze nie widziała jej przyjaciółka.- Wszystko okey?

-Tak.- powiedziała już nabierając klasycznej dla siebie, pewności siebie. Odwróciła się, by spojrzeć za siebie, ale drzwi laboratorium i sama jasnowidząca zniknęła.- Chodźmy porozmawiać o interesach.

Riggi zaprosił kobiety do środka. Odwiedzające znalazły się w wielkiej owalnej przestrzeni. Szare ściany, świeżo malowane, metalowe meble, poza tym zupełny minimalizm. Marvel okazał się tym samym gościem, co na nagraniu z motelu. Lyn i Lyda wymówiły porozumiewawcze spojrzenia. Dwumetrowy Pau'An odwrócił się do nich, przestając patrzeć przez szerokie okna z widokiem na okoliczne budynki za linią sporej rzeki z brzozami ułożonymi wzdłuż jej nurtu.

Wysoka długa czaszka obcego, biała skóra, czarne oczy i widoczny na prawej stronie, wyżej niż u ludzi implant cybernetyczny, w miejscu, gdzie znajdował się płat czołowy u tej rasy. Miejsce uszu z powodu hiper-wrażliwego słuchu były zakryte kołnierzem, ciężkiego czarnego trenczu.

Odezwał się chłodnym, wyniosłym tonem, głębokim wręcz ciężkim jak ołów. Obie kobiety, nigdy nie widziały kogoś z tej rasy, więc zdziwiły się, że ktoś taki przewodzi zupełnie ludzkim, ulicznym gangiem w większości złożonym z młodzików. Riggi-Akrobata wyszedł cicho, lecz trzasnął donośnie drzwiami na koniec, a szczęknięci zamków wzbudziło dreszcze na plecach Healstrom. Marvel zmrużył się boleśnie, na to grubiańskie zachowanie, rażące jego nadwrażliwy słuch i widocznie wysoką kulturę.

-Podacie swój prawdziwy cel wizyty zanim każę was udusić?- odrzekł jak kanibal krojący srebrnym nożem wątróbkę kogoś z rozumnej rasy.

-Udusić?- parsknęła Lyda.

-...Tak...- czarne oczy przeszyły kapitan chłodem mordercy.- Garotą.

-Cóż. Mogę przemycać przemycać wasz błękitny szept...

-Och.- Marvel wygiął się jak histerycznie, jak tracąca przytomność aktorka.- .... PRAWDZIWY, CEL WIZYTY.

Przemytniczka spojrzała na Lyn, jakby właśnie dusząc ją niewidzialnymi rękami, trzęsąc przyjaciółkę niczym świnkę skarbonkę, by ta powiedziała coś na co sama nie miała pomysłu.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 15-04-2022 o 21:43.
Pinn jest offline