O, to to, też miałem uczucie spadania... głupie i niepokojące, ale nie stricte straszne. Co do tracenia rachuby czasu, wstawania, życia, zasypiania... zdarzało się. Ewoluowało mi w ultra realistyczne sny. Rzadkie, ale jednak, gdzie miewam wątpliwości co było snem, a co jawą. Bardziej odbieram to jako wspomnienia. Na szczęście są ludzie.
Można powiedzieć, że mam wiele żyć. To zwykłe, te erpegowe i te senne... porąbane na całego, ale idzie z tym żyć.