Wolfgangowi nawet smakowała kiełbasa i czerstwy chleb. Nie był wybredny. Często jadał gorzej. Rozlał wszystkim po równo ostatnie dwie butelki wina. W dodatku schłodzona butelka świetnie nadała się jako okład na oko.
Siedział przy obficie zastawionym stole. W jednej ręce miał zimną butelkę którą przyciskał sobie do twarzy w drugiej kieliszek z tymże winem. Wyglądało to trochę komicznie.
Wolf delektował się dobrym alkoholem. Przez chwilę gawędzili o wszystkim i o niczym.
-Pozwoliłem sobie poszperać w waszych spiżarniach. Jest tam w połowie pełna beczułka. Trzeba będzie ją dokończyć bo szkoda aby się zmarnowała. –jego zielone oko błyszczało, w sumie troszkę już dzisiaj sobie popił.
Nagle ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Przyjrzał się nieznajomym swoim zdrowym okiem. Gdy Chloe zaoferowała pomoc i kazała im się nie przejmować Wolfgang postanowił zjeść jeszcze trochę kiełbasy.
-Zrób co musisz i wracaj szybko –powiedział z pełną buzią ale dało się go zrozumieć.
Polał trochę wina kompanom i zaczął rozmawiać z Ottem i Celahirem na temat dzisiejszych zdarzeń.
-Jak sądzicie? Kim byli te szlachciury? I co musiał zrobić ta Ingrid że im aż tak podpadła?
Rozmawiali na o tym a potem Wolfgang delikatnie zagaił rozmowę o tym skąd pochodzą i jak zarabiają na życie. W między czasie razem z Ottem, Celahirem i Liliwanderem spożytkowali beczułkę z piwem. Zapomniał o pytaniach które miał zadać Celahirowi i Chloe
Minęła jakaś godzina a Chloe nie przychodziła. Gdy nagle się pojawiła i prosiła o pomoc Liliwandera. Wolfgang rzekł.
-Co się dzieje? Wyglądasz jakbyś zobaczyła upiora? A poza tym gdzie się pali? Siadaj napijemy się. –Wolfgang był wyraźnie podchmielony. Można było już zauważyć jego niebieskie oko. Opuchlizna zeszła i nie przeszkadzał tak bardzo.
__________________ Logic will get you from A to B. Imagination will take you everywhere - Albert Einstein Problemy z komputerem i Internetem – przepraszam wszystkich. Wkrótce się odezwę. |