W drodze do karczmy Sorcane przyglądał się pół-drowowi który przybył wraz z szeryfem. Nie było to łatwe bo wciąż to upiorne światło trochę przytępiało jego wzrok. Kiedy ich spojrzenia się spotkały, wykonał dłonią gest przeciętego po w połowie okręgu, czekając na odwzajemnienie gestu, a gdy ten nastąpił odchylił lekko połę kurtki ukazując
niewielki prosty amulet.
W karczmie pomógł pozostałym otrząsnąć się, ogrzać i owinąć w ciepłe koce. Wyglądało na to że przez najbliższe parę dni będą musieli dochodzić do siebie - z odmrożeniami nie było żartów. W Damarze mieli na to sposób, ale nie wiedzieć czemu okowita w Dolinie Lodowego Wichru nie miała właściwości leczniczych. Gdy powrócono do dyskusji wtrącił swoje trzy grosze.
- Z Lottą i Topaz zauważyliśmy że wszystkie te morderstwa są powiązane z cyklem księżyca. Kogoś kto zginął w podobny sposób widziałem pod Samotną Knieją. Wygląda na to że zabójstwa mają miejsce co piętnaście dni.
-
Pytanie co z tym nieumarłym? Nie wyglądał na normalnego ożywieńca, ktoś wie coś więcej o tej istocie? Może jej "natura" jest w stanie nam powiedzieć więcej o tym dlaczego giną ludzie? - rzekł spokojnie.