Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2022, 16:58   #57
Elenorsar
 
Reputacja: 1 Elenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwuElenorsar jest godny podziwu
Elizabeth zauważyła niezadowolenie Melody, tym co ona sama zauważyła, co wydarzyło się w lokomotywie z dachu wagonu. Postanowiła podejść do niej i zapytać się o co jej chodzi.

- Hej, możemy porozmawiać? - Zapytała próbując odejść gdzieś w bok i mówić jak najmilej.
- No ok… - Dziewczyna wzruszyła ramionkami, spoglądając jedynie przelotnie w twarz Dixon.
- Coś jest nie tak? - Zapytała próbując spojrzeć jej w oczy.
- Nie no… - Skłamała Melody, unikając kontaktu wzrokowego.
- Hej, ja też jestem kobietą, wiem jak to działa. Mów o co chodzi - Tym razem powiedziała minimalnie zirytowana.
- Nic. Po prostu byłam zdziwiona, tym co widziałam. Że ty tak… no… że tak… umiesz… że tak zrobiłaś - Powiedziała Melody.
- Chyba nie rozumiem… jesteś na mnie zła, że jeśli miałam ochotę, to zrobiłam sobie dobrze? - Tym razem była zdziwiona.
- Że z kimś, kogo ledwie tylko 5 minut znasz, no - Burknęła Melody.
- Trzeba brać od życia to, co ci daje. Życie dało mi chętnego mięśniaka, to go wzięłam. Jakbym miała czekać z przyjemnościami na lepsze zapoznanie, miałabym znikome szanse na nie. Już ci wspominałam, że kontakt z ludźmi to nie jest moja mocna strona.
- Ty nic nie rozumiesz… - Powiedziała bardzo cicho, i z rezygnacją w tonie Melody, kręcąc głową. Po chwili zaś, odezwała się niby nic, szczerząc durnie - Tak! Masz rację! Z życia trzeba korzystać! Hahaha! Ha-ha… - I poszła sobie gdzieś w cholerę.

Dixon nie skomentowała zachowania, bo nawet nie wiedziała jak to skomentować. Odwróciła się na pięcie i skierowała w stronę Johna, bo miała do niego pewną sprawę.

~

- John! - Krzyknęła Elizabeth do doktora, mając nadzieję, że ten usłyszy i podejdzie do niej, jak pokaże mu ręką znak, aby to zrobił.

Wołanie było słychać z daleka, a gest był na tyle jednoznaczny, że trudno byłoby go nie zrozumieć.
- Coś się stało? - spytał John.
- Nic strasznego. Po prostu chciałam na osobności. Nie będę też kręciła. Z czego mówiła Melody, dokładnie widzieliście co… robiłam - Elizabeth mimo pewności w głosie trochę się zaczerwieniła - Jesteś lekarzem, a w trakcie tego co widziałeś… nazwijmy to, zdarzył się wypadek. Możesz przyrządzić mi środki, które temu zapobiegną?

John przez moment przyglądał się Elizabeth, po czym pokręcił głową.
- Są pewne zioła - powiedział - ale je ich ze sobą nie mam. Z tym, że w miarę łatwo znaleźć na przykład rutę... Trzeba mieć tylko trochę czasu, by ją znaleźć.
- Niedobrze… nie mamy zbytnio czasu, a w tych terenach pewnie też nie byłoby łatwo na nią trafić - Skomentowała Dixon neutralnym głosem - Mogę liczyć, że jak dojedziemy do cywilizacji, to załatwisz takie ziółka? Koszta oczywiście pokryję.
- Jeśli będą do dostania, to je załatwię - odpowiedział. - Co prawda czasami stosuje się jeszcze irygacja - dodał - ale tego bym aż tak nie polecał.
- Aż tak bardzo to chyba na obecną chwilę nie jestem zdesperowana - Zaśmiała się Dixon - Nawet nie mamy pewności, czy coś z tego będzie, ale lepiej dmuchać na zimne. Zmieniając temat. Co myślisz o tym co powiedział Arthur?
- Że nie powinniśmy nic robić, tylko cierpliwie czekać? - upewnił się. - Ma rację. Poczekamy i zobaczymy, co dalej. Każde inne wyjście jest gorsze. Może się okaże, że ktoś będzie musiał zastąpić konduktora - dodał. - Bo nie bardzo wierzę w to, że uda się, jak to powiedział Arthur, "zmotywować osoby decyzyjne". Może gdyby dostał w łapę, to by zadziałało.
- Nic nie robienie, to też nie jest najlepsze wyjście - Elizabeth zrobiła niezadowoloną minę - Jakbyście zapomnieli na niektórych z nas są listy gończe, a szeryf z pewnością zainteresuje się naszymi osobami. Ja może jeszcze jako tako mogę się ukryć, nie byłam widoczna przez pasażerów tak jak James, jednak przez pracowników kolei to już bardzo dokładnie - Dixon zamyśliła się chwilę, a później dodała.
- Dobra, dzięki za pomoc, muszę spróbować załatwić jeszcze kilka spraw, może uda mi się też gdzieś tu umyć… - Odkręciła się i poszła.

~

- Hej - Zawołała wesoło Dixon do "palacza" widząc jak ten uzupełnia zapasy wody w lokomotywie - Wiesz może, czy gdzieś tutaj można się umyć? Spójrz na mnie… - Pokazała wymownie na swoje ciało i ubrania.


On zaś, wraz z jakimś pracownikiem stacji, spojrzeli najpierw na Elizabeth, a potem na wodną wieżę, którą właśnie obsługiwali, i obaj się głupio uśmiechnęli.

- No co? - Spytała otwierając na nich oczy.
- Wodę tu mamy - Powiedział "palacz" szczerząc zęby.
- No i co? Przecież nie rozbiorę się tu przy wszystkich na peronie - Pokazała Dixon na poruszających się wokół ludzi.
- A po co się rozbierać? Jedno "chluuu" z góry, i ty czysta, i ubranie czyste, hehehe - Wyjaśnił mięśniak, a zaśmiali się obaj.
- Na pewno… - Zamruczała niezadowolona dziewczyna - Nie no chłopaki, serio pytam. Nie ma innych możliwości?
- Oj już dobrze, dobrze - "Palacz" uśmiechnął się tym razem nawet miło do Dixon - Nie wiem, czy coś jest na stacji…? - Spojrzał na pracownika, a ten pokręcił przecząco głową.
- My tylko mamy balię… - Dodał zagadnięty.
- A mogę z niej skorzystać? - Zatrzepotała rzęsami Dixon.
- Balia jest teraz w użyciu. My w niej mamy… ryby. Serio panienko. Żeby świeże były, żywe. Dopiero jak zjemy, a zjemy je dziś wieczorem, gdy pani Martha je przyrządzi - Wyjaśnił pracownik stacji, a "palacz" cicho się z tego śmiał.
- Fuj… jeść ryby to co innego, ale na pewno nie chce się z nimi kąpać… - Elizabeth zrobiła skrzywioną minę - To ja chyba jednak odpuszczę, aż tak bardzo brudna nie jestem - Zachichotała Ognista.
- Jak nie macie nic przeciwko, to postoję i popatrzę jak napinacie mięśnie przy pracy, i tak nie mam nic do roboty - Zaśmiała się jeszcze głośniej, a oni po chwili też.
 
Elenorsar jest offline