Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2022, 07:16   #553
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
03.01 Aubentag (2/8); wieczór; tawerna “Pod pełnymi żaglami”



Po powrocie od Froyi szlachcianka która marzyła już tylko o gorącej kąpieli i ciepłej pierzynie i jakie miłe zaskoczenie miała kiedy gorąca kąpiel już na nią czekała wraz z Burgund i Łasicą. Zanurzyła się gorącej wodzie z uczuciem wielkiej ulgi.

- Ach jak musicie umierać z ciekawości co tam się na tym kuligu działo że tak się przymilacie. - Skomentowała do obu kobiet kiedy poczuła dłonie którejś na jej ramionach.

- No pewnie! Wczoraj spotkałyśmy Joachima, na placu, też jak wracał do miasta. I to w saniach van Hansenów! No ale Froya to widziałyśmy, że wracała z wami, w saniach Kamili. No ale! On mówił, że Rose i Froya się pojedynkowały! Naprawdę?! - Burgund zajęła pozycję obok Pirory i płynnie weszła w rolę osobistej łaziebnej biorąc myjkę i dłoń gospodyni. Szybko wystrzelała się z tego co już z przyjaciółką udało im się dowiedzieć lub domyślić wcześniej ale nadal widać było, że pożerała je ciekawość.

- No i w ogóle opowiadaj jak było! Bo jej, jak widziałyśmy wczoraj z kim wróciłaś na plac to klękajcie narody! I Froya wracała z Kamilą? W jej saniach? No aż miałam z początku wrażenie, że to jakaś inna blondynka. No ale nie. To była ona. Tylko tej brunetki co siedziała w rogu nie mogłyśmy rozpoznać ale reszta no to panny, że ho - ho… - Łasica usiadła naprzeciwko kultystki i ugościła na sobie stopy szlachcianki zaczynając mycie od jednej z nich. Ale była tak samo podekscytowana wieściami z kuligu jak jej przyjaciółka. A z opisu to chyba tylko Sany nie rozpoznały. W końcu nie była szlachcianką i na co dzień mieszkała poza miastem. I panny von Schneider nie do końca były pewne czy to ona czy ktoś do niej podobny.

- No to tak, zacznijmy od tego że byłam jedną z osób które wygrały pogoń za lisem w drugiej pogoni. Tak dziękuję za gratulacje sama wiem że jestem nowicjuszką w jeździe konnej i cieszę się, że robiłam to w czasie zimy bo głebokie śnieżne zaspy zamortyzowały mój upadek z konia. A potem zostałam uratowania przed jednego z wynajętych tam do pilnowania by się nikt nie zgubił. Oszczędzając wam nudnych momentów Kay, ten łowca dostarczył mi nowych doświadczeń w jednej z tych łowczych chatek porozstawianych po lesie.

- Po powrocie Froya miała serię pojedynków z ochotnikami i w końcu Rose przyjeła wyzwanie, pierwszą turę wygrala Rose, na ziemi potem Froya chyba ugodzona w swoją niepokonana dumę zaproponowała dogrywkę na wierzchowcach. Tą rundę wygrała Froya, więc teraz to Rose powiedziała że jakby pojedynkowały się na łodzi to Froya nie miałaby szans. Więc nasza waleczna kazała rozkuć lód na jeziorze i postawić łódź. No i oczywiscie znowu wygrała Rose…. a potem to dopiero się działo więc Kamila… - Pirora jak zaczęła opowiadać o tym kuligu to może podkolorowala parę rzeczy ale zaznaczyła jak to Kamila była zazdrosna, ich przygodę podczas kąpieli i jak szybko udało im się ustalić że muszą zrobić sobie wieczór w kobiecym gronie.

- ...no więc powiem wam że założyłam moją prawie najbardziej skandaliczną suknię balową i wiecie co?! NiC! Żadnego komplementu że wyglądam jak Wiosna wcielona, wielkie rozczarowanie, ci szlachcice z północy nie umieją w ogóle prawić komplementów! No więc koniec końców Petra i ta Sana dołączyły do nas w głównej sypialni… - Pirora po raz pierwszy pokazała że jest rozczarowana możliwe że żadnym efektem jej sukni. - …nie wiecie co jak zaczniecie słyszeć jakieś plotki to powtórzcie mi jak usłyszycie coś o tej sukni bo naprawdę to aż się zezłościłam no ale faktycznie może przynajmniej w szeptach i plotkach jakieś komplementy dostanę!.

- Na pewno wyglądłaś w niej bardzo ślicznie. - powiedziała Łasica całując ją w mokry policzek. Bo obie z Burgund trochę zapomniały o swojej roli łaziebnych i bardziej zachowywały się jak koleżanki z którymi można wymienić się plotkami. Obie dołączyły do blondynki każda z jedngo boku i słuchały tej relacji jak najlepszej powieści przygodowej. Zwłaszcza, że same raczej miały mocno ograniczony dostęp do śmietanki towarzyskiej tego miasta nawet jeśli podobnie jak większość z ulicy rozpoznawały twarze i nazwiska ludzi na tutejszym piedestale.

- To zamknęłyście się w sypialni Froyi, wszystkie co mówiłaś… I się kochałyście? Tak wszystkie na raz? I Froya i Kamila i Rose i pani von Richter… Przecież ona jest mężatką! A Froya i Kamila to się nienawidzą przecież. Znaczy tak słyszałam ale przecież ich nie znam osobiście, za wysokie progi. - Burgund zresztą podobnie jak jej kamratka wcale nie ukrywały, że zazdroszczą Pirorze takiej przygody i pewnie chętnie by wzięły udział w takiej zabawie. Mimo wszystko jednak trudno im było przejść do porządku dziennego, że te piękne, sławne i bogate jakie były rozpoznawalne w całym mieście robią “takie rzeczy” o jakie może i zwyczajowo szemrano, że szlachta sobie poczyna no ale chyba tak do końca mało kto wierzył, że jakiś kawaler czy panienka z dobrego domu jakich się widuje na co dzień albo co jakiś czas, mogłyby być zdolne do takich wyuzdanych bezeceństw.

- No tak, że ty albo Rose to już wiedziałam wcześniej. No i Froya bo jak jej służyłam a mnie wezwała na osobiste usługi to było całkiem ciekawie. Ale myślałam, że ona to tak tylko ze służbą albo może z tymi swoimi osobistymi kochankami. A tu proszę jak nam nasza etatowa blondynka popłynęła na szerokie wody… - chociaż Łasica zdawała się bardziej wtajemniczona w te sekretne życie szlachcianek od Burgund to też była pod wrażeniem, że panny i panie z dobrych domów zdecydowały się na taki odważny ruch.

- A ten Kay to coś o nim powiesz? Bo tak po imieniu to nie kojarzę. Chociaż jak jakiś szlachcic albo ktoś spoza miasta to możemy go nie znać. - Burgund dopytała się o tego mężczyznę o jakim wspomniała blondynka przy okazji swoich kawaleryjskich zawodów.

- Z tą nienawiścią to to jest mocno przesadzone, im dłużej spędzam czas w tym towarzystwie tym bardziej mi się wydaje, że ta cała rywalizacja co sztuczny twór szlacheckich plotek dla uciechy gawiedzi. Jak Froya ją komenderowała wraz ze mna i Petrą to jakoś nie widziałam niechęci jak już były w jednym łóżku. Choć może gdyby były tam we trzy, ona, Kamila i Rose to może wtedy by się pobiły o atencję pani kapitan. Ale tak to zachowywały się taktownie, owszem może nie są przyjaciółkami od serca i mało je łączy jeśli chodzi o zainteresowania ale to nie znaczy, że darzą się jakąś niechęcią. Aaaach i ten Kay to mówiłam taki łowczy w tej karczmie dla łowców można go spotkać albo pytać, starszy mężczyzna, widać że takie “zagubione” szlachcianki w lesie które trzeba rozgrzać w chatce łowczej to nie pierwszyzna. Mhmmm, jakby go okreslić… dobrze wygląda jak na swój wiek jakby był szlachcicem to by pewnie ważył już swoje i był bardziej okrągły, a ten no powiem ci mięśnie na swoich miejscach i siłę w lędźwiach miał jak jakiś tur… - Szlachcianka opowiadała dalej nawet dodała już smaczki z wieczoru jak Froya ją brała z zamocowaną uprzężą jakby była nie dziedziczką a dziedzicem. No i jak Sana była zachwycona całym tym doświadczeniem i mimo ze sama nie jest szlachcianką to będzie już mile widziana na takich uroczystościach nawet bez bycia koleżanką Kamili.

- O! Froya brała cię jak mężczyzna? Tak jak nas Oksana? O! No jej! Cóż za wspaniała kobieta! I z tego co pamiętam wie, że personel to trzeba trzymać krótko a najlepiej pod butem. - obie łotrzyce słuchały tych pikantnych szczegółów z wypiekami na twarzy, zazdrością w spojrzeniu i ekscytacją bijącą z nich całych. A gdy Łasica dowiadywała się kolejnych rewelacji o tym jaka panna van Hansen jest prywatnie a nawet w alkowie to wyglądało, że w jej hierarchii szlachcianka tylko pięła się i pięła po kolejnych stopniach ku ideałowi kobiecej kochanki.

- No też bym tak chciała. - westchnęłą Burgund przyznając jej rację. - A ta Sana mówisz to jakaś młoda? I tak pierwszy raz? I nie jest szlachcianką? I mówisz, że jej się podobały takie zabawy? To kiedy nas z nią poznasz? - rudzielec zwróciła uwagi na dość nową dla siebie osobę. Co prawda okazało się, że samo nazwisko Mabit obu łotrzycom jest znane ale raczej kojarzyły to jako “ci co mają ten tartak za miastem”. Mętnie zdawały sobie sprawę, że chyba mają jeszcze jakąś córkę na wydaniu. Węc te rewelacje co o pannie Moabit przyniosła Pirora bardzo przyjemnie je zaskoczyły. Sana zresztą była tamtej kuligowen nocy bardzo ciekawska “jak to się robi” i podekscytowana, zwłaszcza, że jej pierwszy raz dość mocno odbiegał od standardowego. Co potem przy śniadaniu i w saniach jak wracały do miasta bardzo ciepło i miło wspominała. Ale jak zaznaczała mimo wszystko chciałaby też spróbować jak to jest z mężczyzną, choćby dla porównania.

- I Rose zrobiła takie wrażenie? No znaczy, że na Kamili to się nie dziwię. Już wtedy z Ver jak jej zorganizowała spotkanie z Rose to była cała w skowronkach. Ale mimo wszystko nie spodziewałam się, że panna kapitanówna interesują się nią “w ten sposób”. A Froya to już w ogóle. Ona to chyba tylko pojedynki i polowania lubi. A! I bale! No tak przecież się poznałyśmy. Tylko ja oczywiście byłam tam jako służba a nie gość. I one obie tak poleciały na Rose? No popatrz popatrz… - Nadia też nie mogła się nadziwić jak bardzo koło fortuny, sympatii i antypatii obróciło się na tym kuligu. Jakie to rzeczy się tam działy i co im tu Pirora opowiadała. Tego żadna z nich widocznie się nie spodziewała i trudno im było przejść nad tym do porządku dziennego.

- A tego Kaya to chyba nie znam. Przynajmniej tak z opisu i imienia. Ale jak nie mieszka w mieście to nic dziwnego. Chociaż jak ci się nie przedstawił nazwiskiem to pewnie żaden z niego szlachcic. Chociaż to akurat nie musi być wada. Przynajmniej dla mnie. I mówisz, że lubi ratować białogłowe zagubione w lesie? A potem je ratuje w jakiejś przytulnej, leśnej chacie? I ma mięśnie i tak dalej? Hmm… Chyba mam dziwne przeczucie, że mam słabą orientację w lesie. Tylko musiałabym mieć jakiś rejon gdzie on grasuje. - Burgund zaśmiała się na temat tego myśliwego o jakim mówiła ich przyjaciółka. Łasica też żywo pokiwała głową na znak, że uważa podobnie. Opis jaki podała panna van Dyke obu dziewczynom z ferajny przypadł do gustu i zaintrygował.

- No tak najwidoczniej muszę was obie wziąć ze sobą na naukę strzelania z luków i “wycieczke krajoznawcza” jaką sobie z nim wymyśliłam. Będziecie moimi przyzwoitkami… bo jak już zdążyłyscie mnie poznać to wiecie że jedna nie wystarczy. - Pirora powiedziała a potem zaczepnie lekko chlapnęła wodą na łotrzyce. - Jak mu wspomniałam o przyzwoite to pomyślał że jak większość tutejszych szlachcianek będę ciągnąć jakąś podstarzała pomarszczoną ciotkę och koniecznie musimy zobaczyć jego minę jak zorientuje się że jest totalnie inaczej. Znajdziemy jakiś termin. No i powiedziałam że jeśli będzie miał jakieś futra do sprzedania to ma przynosić. Muszę zacząć zaopatrywać się w takie dodatki do kamienicy. I sukienek.

- No tak, przecież z założenia “przyzwoitka” to jakaś taka stara wiedźma i pies ogrodnika. Co sama już nie może i nie używa ale innym to zabroni dobrej zabawy. - obie dziewczyny roześmiały się wesoło na myśl jak bardzo ów myśliwy się zdziwi jak zobaczyłby je obie, takie młode i dorodne panny, w roli przyzwoitek młodej damy.

- A to się zdziwi! - Burgund aż przyłożyła dłoń do swoich mokrych, jędrnych piersi w tym szczerym geście zdziwienia gdy już teraz zapowiadało się to zabawnie. No i interesująco.

- To może niedługo przyjdzie do miasta ze skórkami. Bo zimą skórki są najlepsze te letnie to takie jak wyleniałe się przy nich wydają. Ci spoza miasta to zwykle przychodzą w dzień targowy albo świąteczny. No ale może on ma jakieś inne terminy. - Łasica pokiwała głową chętna na takie spotkanie które zapowiadało się już teraz tak barwnie.

- A z tymi szlachciankami i tak dalej to będziesz się jeszcze jakoś umawiać? Myślisz, że takie dwie przyzwoitki albo służki to by mogły się jakoś przydać na takich spotkaniach? - rudowłosa była ciekawa jakie ich blond gospodyni ma plany wobec swoich szlachcianek - koleżanek. Zwłaszcza takie w których byłaby nadzieja, że i obie łotrzyce by mogły wziąć udział.

- Och kochane przyzwoitka to osoba która ma pilnować by jakiś mężczyzna nie wykorzystał biednej, niewinnej młodej panny, i dbać o jej reputację więc nawet jeśli ten podły, obrzydliwy mężczyzna zdobędzie swoją nagrodę to przyzwoitka ma przysięgać na torturach że nic się nie stało a jej podopieczna to wzór cnot wszystkich. - Szlachcianka pouczyła je obie w tej drugiej taktyce bycia przyzwoitką - To jak wygląda nie ma tutaj nic do jej umiejętności w tych zadaniach.

- No na pewno przydadzą się nam te dwie nie wychowane sierotki do rozszerzania horyzontów jak już loch stanie w kamienicy. I jak się podszkolicie w etykiecie to was będę zabierać jako garderobiane na te wyjazdy poza miasto. Skoro takie nieszczęśliwe jesteście że was takie rzeczy omijają. - Blondynka przeciągnęła się w wodzie.

- Aaa! To o to chodzi z byciem przyzwoitką! To czyli przez romansowaniem takiej panienki z innymi panienkami albo paniami to nic nikomu do rzeczy? Tylko trzeba strzec przed zakusami obrzydliwych mężczyzn? No jej! Nie wiedziałam, że to na tym polega! Zawsze myślałam, że to trzeba być starą, wredną, wiedźmą aby się brać za taką robotę. To teraz będę mogła rozszerzyć swój repertuar jak będę szukała pracy. - Burgund zagrała naiwną dziewczynę jakby właśnie ją Pirora oświeciła w czymś co wszyscy już dawno wiedzą tylko ona nie. Chociaż obie wydawały się szczerze rozbawione takim tłumaczeniem Averlandki o co chodzi z tym byciem dobrą przyzwoitką.

- Jakby się trafiła taka panna jak ty albo Kamila czy Froya to ja bym też mogła być taką kochaną przyzwoitką. - dodała od siebie Łascia. - A loszek no też mam nadzieję, że się uda tam wszystko ułożyć i przygotować jak trzeba. Tam na tym zadupiu to jednak trochę niewygodnie i ryzyko tam jeździć. Lepiej jak gdzieś pod bokiem. I też się nie mogę doczekać aż będzie otwarty! Musimy zrobić jakieś otwarcie. I koniecznie musi być na nim Oksana! Jeszcze nasza Olena jak potrzeba też umie smagać pejczem i tak dalej no ale Oksana to jednak mistrzyni tak od serca. - łotrzyca o niebieskich włosach poleciała jednym ciągiem myśli lecąc po kolei ale widać było że jest wielką zwolenniczką otwarcia prywatnego lochu w trzewiach nowej kamienicy Pirory.

- A z tymi garderobianymi to świetny pomysł. Z tą etykietą to się nie bój, chyba nie przyniesiemy ci wstydu. Już pracowałyśmy jako kelnerki na przyjęciach u szlachty jak potrzebowali dodatkowych osób do obsługi. Nie wszystko obsługują Bayerowie. Ale jakbyś nas w czymś podszkoliła w tym manierach to bardzo chętnie. - Burgudn była chętna na takie spotkania i rodzaj służby w barwach Pirory bo się zapowiadało to całkiem ciekawie.

- A z tym loszkiem… A ty myślisz Pirora, że te twoje koleżanki to by też chciały się tak zabawić w loszku? No bo my, nasi znajomi… Ale wiesz przecież co się dzieje jak się tak zabawiamy. No a one to jednak szlachcianki, każdy w mieście wie kto to jest. - Łasicę zastanowiła inna sprawa z tym lochem bo do tej pory jak jeszcze był w starym pensjonacie to grono użytkowniczek można było policzyć na palcach jednej ręki. I poza Pirorą to nie było tam innych szlachetnie urodzonych. A ci zwykle niekoniecznie lubili się bawić wspólnie razem z nisko urodzonymi. Zwłaszcza jak chodziło o zabawy w alkowie.

- Muszę wam nowe maski wymyślić, Froya będzie miała smoka… - Pirora uśmiechnęła się do dziewczyn. - …resztę muszę lepiej poznać by wyczuć lepiej jakie są ich granice i chęci. Ale czemu nie spróbować ich z tym zapoznać, czas pokaże a nowa pora roku pewnie da nam nowych możliwości. Trzeba być cierpliwym dziewczyny, na przykład ja mam nowy projekt towarzyski nazywa się Dietrich Durbein i co powiedzcie szczerze jak wam brzmi Pirora von Durbein?

- Pirora von Durbein? - obie łotrzyce zmrużyły oczy i popatrzyły na siebie naradzając się spojrzeniami. - Masz jakiegoś amanta co ci wpadł w oko na tyle, że chcesz go przywiązać do siebie tak oficjalnie? - zapytała lekko zdziwiona Burgund. Zresztą i jej przyjaciółka zareagowała podobnie.

- A to on jakiś fajny? Bo chyba kojarzę nazwisko ale twarz nie koniecznie. A co z nami? Bo jak cię gdzieś wywiezie albo zamknie w celi i wyrzuci klucz to co z nami? Znaczy na nas możesz liczyć, byśmy cię wyratowały z opresji. No ale wiesz o co chodzi. Jak jakiś tradycjonalista to kochanków nie, kochanki nie, molestowanie służby też nie no umrzeć z nudów można. Ta Bretonka tak ma z tym swoim. Ta von Mannlieb. Znaczy ja nie wiem ale Ver mi czytała parę jej listów to coś tak było na tą melodię. No ale może dramatyzowała. No to jak ktoś taki by ci się trafił no to kaplica dziewczyno, w ogóle sobie życia nie użyjesz. - Łasica wydawała się być szczerze zaniepokojona jakby takie ewentualne małżeństwo Pirory mogło wpłynąć na ich relacje. Zwłaszcza te mniej oficjalne. W końcu małżeństwa to raczej żyły pod wspólnym dachem i to pewnie Pirora by się musiała przenieść do swojego małżonka. A wszystkie plany jakie dotąd snuła razem z dziewczynami kumulowały się na Bursztynowej 17.

- A z tym loszkiem to ja bardzo chętnie. I jeszcze jakby Froya tam przychodziła i byśmy mogły jej służyć i spełniać jej życzenia no to rany! Bo wy już z nią miałyście przyjemność no a ja jeszcze nie. A tak opowiadacie o niej to bym bardzo chciała. - Burgund wróciłą do nieco przyjemniejszych tematów bo myśl, że owa niedostępna i chłodna piękność przychodziłaby na zabawę do tego samego loszku co one była dla niej bardzo kusząca.

- To ja zamawiam maskę węża! Czy tam żmii. No nieważne, wiesz co lubię. - to przypomniało Nadii aby zgłosić zawczasu pomysł na własną maskę.

- Na razie Nadia to potrzebuje duuuużej przysługi bo to bycie Panią Durben to mnie czeka długa gra taktyczna w wyższych sferach i potrzebuję obmyślić taktykę a do tego potrzebuję informacji. Więc jakbyś mogła się zatrudnić jako jakaś pokojówka u państwa Durbeinów i zdobyć dla mnie informacje o ich życiu? - Na wspomneiniu o pani Durbein obu łotrzycą wyszły oczy z orbit.

- No nie patrzcie tak zaskoczone, kiedyś muszę mieć dobrą partię by tutaj zostać prawda. Z tego co się dowiedziałam to Dietrich gdyby go obecna żona nie złapała na dziecko to by mógł spokojnie startować do naszych dwóch najlepszych partii w mieście. Anna jego żona jest bardzo chorowita osoba i niezbyt lubianą w towarzystwie. Powiedzmy że jeszcze się nad nimi zastanawiam ale chce na dzień dzisiejszy wiedzieć o nich więcej, zwłaszcza o rzeczach które dzieją się za zamkniętymi drzwiami rezydencji. Dzisiaj to tylko tak pobieżnie wam o tym mówię ale jak będę miala wszystko przemyślane wprowadzę was w szczegóły obiecuje.

- No tak, tak… Słyszałam, że ten Dietrich to była kiedyś niezła partia no ale dla mnie to i tak marzenie ściętej głowy to nie interesowałam się za bardzo. No poza tym właśnie pożenił się to już w ogóle. Ale znów bym musiała pracować na czworakach i kolankach uczciwie a nie tak jak lubię? - Łasica stukała się palcem po swoich pełnych ustach gdy próbowała przypomnieć sobie kim jest to małżeństwo o jakim mówiła ich koleżanka. Chociaż uczciwa praca wydawała jej się strasznie obmierzła. Zwłaszcza, że dopiero co przepracowała tak dwa miesiące.

- Oj może by nie było tak źle. Może pan Durbein lubi molestować personel? Albo nawet pani Durbein? Albo oboje? Albo może będą mieli jakiegoś majodrodma albo chociaz kolegę czy koleżankę tak jak tą Annę co u van Hansenów mówiłaś, że lubisz. No i to chodzi o małżeństwo Pirory, no gruba sprawa. - Burgund pogłaskała po ramieniu koleżanki aby wskazać jej jaśniejsze punkty takiej uczciwej pracy. I dając nadzieję, że może sama jakiś romans ugra przy tej okazji.

- Ano tak, bo Pirora chciałaby tego Dietricha dla siebie. - Łasica spojrzała na nią jakby faktycznie dopiero teraz załapała jaka jest właściwa stawka. - No mogę spróbować. Mam nadzieję, że chociaż jedna lubieżna osoba tam będzie chętna molestować ładne i zgrabne pokojówki. No ale za taką przysługę to nie wiem… Byś mi musiała skombinować takie usługiwanie Froyi co tydzień albo chociaż raz na miesiąc… Albo numerek z Froyą i Kamilą na raz… No albo coś takiego… - wyglądało jakby właściwie Łasica była gotowa pomóc Pirorze z tymi von Durbeinami ale chociaż dla zasady i symbolicznie się targowała aby nie wyjść na frajerkę. W końcu była dziewczyną z ferajny co się zowie.

- Nadia czy ja kiedykolwiek nie sprawiam, że wasz czas był odpowiednio wynagrodzony w jakiś sposób? I na swój sposób już wam trochę wynagrodziłam waszą pomoc… bo w końcu kto inny by wam wykupił z aresztu tego waszego Hugo by nadal wam usługiwał i dogadzał wszystkimi nienaruszonymi kończynami? - szlachcianka już w jakiś sposób zaczęła przekonywać i obwieszczać kolezankom co i jak. Dodatkowo jej stopa powędrowała w bali między uda Łasicy i zaczęła powoli drażnić jej kobiecość w taki inny egzotyczny sposób. No i im dalej w noc tym te negocjacje były coraz bardziej bogate w rzeczy za jakie Nadia stwierdziła że przecierpi ta uczciwa pracę.
 
Obca jest offline