Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2022, 18:04   #58
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Łup, wylądowali i zatrzymali się z gracją i elegancją postrzelonego orła. Atak Indianów skutecznie pokrzyżował misterny plan McCoya wedle którego mieli działać i utknęli teraz na tym uroczym zadupiu, gdzieś pod Arkansas City. Były płacze, były pretensje, były i krzyki, i groźby. Jak to w życiu bywa, gdy podróżni zmuszeni są do nieprzewidywanego postoju. Wesa nie wychylał się za bardzo, nie chcąc na siebie zwracać zbytniej uwagi. Śmierć dwóch pasażerów mogła skłonić co bardziej temperamentnych do samosądu na jedynym czerwonoskórym pod ręką i w dupie mieliby tłumaczenia, że on nie z tamtych, co zaatakowali.

Prędko rozlatujący się plan McCoya też nie frasował za bardzo Nahelewesy, który o dziwo zdawał się zgadzać z Oppenheimerem, bo przytaknął mu tylko. Myśl o "przejęciu" pociągu przeszła mu przez głowę, jakżeby nie mogła, ale prędko skreślił takie działanie. Ukraść konia to jedno, można było wtedy zniknąć jak sen jaki złoty w dowolnym kierunku i zaszyć się gdziekolwiek, a wtedy służby porządkowe musiałyby szukać wiatru w polu. Ukraść pociąg, o panie! Nie dość, że stalowa bestia rzucała się w oczy, to i specyfika jej poruszania się wykluczała jakiekolwiek możliwości zmylenia pościgu. Tor kolejowy ograniczał wolność niczym więzienna cela.

Wesa nie wyrywał się i do rozmów czy nagabywań pracowników kolei, bo i po co? Nikt nie poświęciłby Indianinowi ani krztyny uwagi w najlepszym przypadku, a w najgorszym splunęliby mu w twarz lub kazali spierdalać. Albo i wszystko po kolei. Nahelewesa spojrzał tylko po kompanach, którzy już zaczęli się rozchodzić i prychnął na problemy obyczajowe co niektórych z nich. Wesa, zadziwiając chyba nawet samego siebie, zbliżył się do Oppenheimera. Po łuku i ostrożnie, jakby zachodził drapieżnika (bo i tak po części było), spojrzenie uważnie wbijając gdzieś nad jego ramię.

- "Dokonałem słusznego wyboru" - Wesa sparafrazował słowa Arthura z wagonu. - Miałem jakiś inny?

I chyba po raz pierwszy raz, Nahelewesa spojrzał upiorowi w oczy. Jakby ciekawość, jakie myśli przechodziły wtedy przez przeklętą głowę, wyparły dotychczasowy strach.
 
Aro jest offline