Przestrzeń wirowała po spirali nieprzerwanie wlokąc za sobą gasnącą jaźń Wikvayi Singelton. Z każdym kolejnym obrotem dostrzeganego przez dziewczynę świata młoda Indianka coraz głębiej zapadła w mrok… Otaczająca ją ciemność bezlitośnie pętała uporczywie stanowiony byt. Najpierw zaciskając mu usta. Później ściskając brzuch by móc toczyć z otwartych ran, zbrukaną niezasłużoną karą, dziewiczą krew… i po chwili wracając wciągając go w nienawistny wir istnienia czerwonego Kachina pożerającego mir.
Martwy Tuwaqachi. Stworzenie bez duszy, rozpadające się w dym. Kipiąca rozpacz, naciekająca złem. Posłaniec Maasaw niosący Koyanisqaatsiw. Noc bez nadziei na dom. Na oczyszczenie. Ratunek. Na Ga Sohu. Stworzenie z Ma-ski. Bez kształtu, bez ciała, zmienne, niebezpieczne, preludzkie. Nieskończone w szale trwania. Znów niosące mrok.
- Pahana. – „Biały brat”. Daryll. Dom
Jedno słowo znaczące wszystko i nic. Kotwiczące a' nihimu Wi z Twin Oaks. Trzymała się go szepcząc w chwilach słabości i krzycząc, gdy wracał do niej duch. Nie była Hopi, była Piegan. Wojownikiem. Jak każdy z jej plemienia walczyła o niezagrodzoną żadną siła ziemię. Dar Wielkiego Ducha. Teraz niepokojony istnieniem potwora i zagrożony odejściem jednego z jego strażników.
W szpitalu nikt nie rozumiał wypowiadanych przez dziewczynę słów. Nie umiał odpowiedzieć na wołanie. Darylla nie sposób było pochwycić w pensjonacie, gdzie prowadził pozostawionych przez ich mamę ślad. Nie zostało nic innego jak posłużyć się radą Pani Bennet i spróbować przekazać informację o stanie nastolatki do rezerwatu Piegan, w którym żył jej ojciec - Hawiovi Yoholo. Trzeba było, tym bardziej, że po godzinach gorączki i spazmów okaleczonego ciała Indianka nareszcie zaczęła wracać do żywych. Choć przytomna to nieprzerwanie spanikowana patrzyła na wszystko wielkimi, przerażonymi oczami powtarzając ciągle jedno, obce słowo:
- Pahana...
__________________ "Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania." |