Oberik przysłuchiwał się wymianie zdań i informacji. Nie dziwił się zbytnio, że Anathem został przez ludzi uznany za winnego na podstawie samego wyglądu. Zastanawiał się, co robił wraz z Zakonem w tym miejscu. Natomiast po głowie kręciło mu się jedno pytanie. -Nie sądzicie, że rozsądniej byłoby wysłać wieści, by ofiary tych morderstw były pod stałą obserwacją, lub zniszczone? - To mogła być mało popularna sugestia, zwłaszcza dla Brana, więc usunął się z pola widzenia, by dolać gorącego cydru do kubka.
Gdy szedł z kolejną parującą porcją bliżej kominka, usłyszał rozmowę dwóch mocno poobijanych krasnoludów. Ostatnio brodaczy coś za często spotykały wszelakie problemy, bo usłyszał jak mówili coś o bestii z gór, której ledwo co uszli z życiem. - Panowie, wybaczcie, że się tak wtrącam bez zaproszenia. Jestem Oberik, zwiadowca z Dobrego Miodu, ostatnio w tamtych stronach zaczęły krążyć pogłoski o śnieżnych wilkach. Możecie opowiedzieć co was tak poturbowało i gdzie to było? - Mężczyzna jeszcze nie wiedział, czy bardziej chce sprawdzić to miejsce, czy się go wystrzegać, ale warto było mieć je na uwadze.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |