Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2022, 10:51   #560
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
05.33 (4/8); Marktag; południe;
Ciche skrzypienie po schodach kamienicy. Pierwsze pietro, drugie piętro i w końcu trzecie pietro. Zakapturzona postać wyjęła klucz i włożyła do zamka. Mechanizm cicho zgrzytnął kiedy van Dake przekręciła klucz by otworzyć drzwi. Weszła do środka i zamknęła drzwi na masywną zasuwę. zamknęłaby na zamek ale zapalone świeczki w pomieszczeniu świadczyły że nie jest dzisiaj pierwsza.
Swoją pelerynę zawiesiła na kołku i ruszyła w stronę sypialni. W środku czekał ją znajomy widok. Ciemna sypialnia urządzona w zielonych kolorach i ziemnych meblach. jedno okno na pobliski skwer wejście do łazienki, stary wytarty dywan i damska toaletka z wielkim lustrem. Na stoliku stała otwarta butelka wina dwa kieliszki.
Ramirio von Zhytkow leżący na łóżku i czytajacy jakiś biuletyn. Odgłos wchodzącej kochanki podniósł wzrok i się uśmiechnął. Pirora położyła torbę na stoliku i zdjęła z siebie swoją kamizelkę. Rozlała im wino po kieliszkach i podeszła do niego podając mu jeden z nich. Nadal nic nie mówiąc stuknęli się, upili po łyku odstawili te kieliszki i mężczyzna wciągnął malarkę do łóżka. Po wyjeździe Lange Pirora odczuwała brak silnego mężczyzny z pewnym czarem osobistym. Zhytkow okazał się kimś kto spełniał te wymagania no i Petra dodała o nim jeszcze parę dobrych słów i dzięki koleżance oboje wpadali na siebie częściej chociaż największy przełom zrobili w swojej relacji pewnego wiosennego wieczoru na pikniku poza miastem. Trochę za dużo wina, woń ulubionych ponętnych perfum, różnica w poglądach i burzliwa dyskusja w czasie zabawy w poszukiwanie fantów no i próba wygrania dyskusji poprzez próbę odebrania partnerce głosu poprzez zamykanie jej ust pocałunkiem.

A potem jak to z Pirorą się już potoczyło samo. Okazało się że Ramirio von Zhytkow opiekuje się czasem mieszkaniem swojego przyjaciela w mieście. Przyjaciel jest oficerem na statku i czesto mieszkanie stoi puste ale ten ma klucze no i musi czasem sprawdzić czy wszystko jest na swoim miejscu.

- Ramirio…- jęknęła blondynka kiedy ten ścisnął mocno jej piersi. Ale musiala zapytać jakie bezeceństwa dzisiaj spełniają. Oficer lubił książki o dorosłych zabawach ale nie zawsze miał czas i partnerkę aby móc je realizować. Choć czasem chciał po prostu posiąść jakąś ładną szlachciankę zdecydowanie nie jak to wypadało komuś z jego korzeniami. - ...na co masz dzisiaj ochotę?

- Dobrze, że pytasz. - uśmiechnął się z zadowoleniem jakby wstrzeliła się dokładnie w jego oczekiwania. - Słyszałaś może o Telimie? Taka świątobliwa, Dzika Kobieta oddana Tallowi. - zaczął aby wyjaćnić skąd czerpał inspirację. A akurat ta postać literacka była pannie van Dake znana z dwóch broszurek jakie udało jej się dostać albo pożyczyć i przeczytać. Co prawda nie była to literatura wysokich lotów ale nadrabiała pikantną tematyką no i odważnymi ilustracjami z długowłosą i najczęściej mocno roznegliżowaną Telimą w roli głównej.

- No wyobraź sobie, że przeczytałem coś o niej. Wiesz, że wpadła w łapy piratów którzy wzięli ją do niewoli, kazali sobie usługiwać a za byle przewiny straszliwie karali? - powiedział sięgając po podobną broszurkę jaką już znała z poprzednich wydań i otworzył na jakiejś stronie. Akurat tam była ilustracja uwiązanej do sufitu, zakneblowanej Telimy w obroży. Skąpo odzianej jak chyba na większości obrazków.

- Tam masz kostium kelnerki. Będziesz mi usługiwać ale uprzedzam, że mam dzisiaj bardzo wysokie wymagania. - powiedział wskazując na jakieś ubranie leżące złożone na krześle przy stole.

- Och a już myślałam, że masz linę i od razu mnie dowiążesz do tego sufitu… - Blondynka dała szybko całusa kochankowi i zerwała się z łóżka łapiąc kostium kelnerki. Trochę jej zajęło to przebieranie zwłaszcza, że mogla użyć lustra urządzić kochankowi pewną formę pokazu przebierankowego. Kiedy skończyła złapała srebrną tacę ze stołu i po szybkim ustawienieniu na niej odpowiednich przedmiotów podeszła eleganckim krokiem do Pana Domu i z uśmiechem kokieteryjnej służki zapytała.

- Życzy pan sobie czegoś na orzeźwienie? - jej głos usłużny acz zaczepny, jakby była jedną z tych pokojówek liczącą na specjalne względy u swojego pracodawcy.

- A co tam masz ciekawego? - blondyn bez skrępowania skorzystał z tego, że obie dłonie ma zajęte trzymaniem tacy. Więc niezbyt może się bronić przed jego dotykiem. I raczej nie spodziewał się, że by próbowała. Bo z przyjemnością jego dłoń wylądowała na jej udzie i bez pośpiechu przesuwała się w górę ku jej pośladkom jakby pierwszy raz odkrywała nieznane dla siebie teren. Ale całkiem przyjemny do penetracji.

- Och! Panie von Zhytkow, naprawdę… toż to nie przystoi! - ‘pokojówka’ nie broniła się… mocno. Karcące oburzone słowa były powiedziane raczej jako zachęta do dalszego łamania zasad niż do zaprzestania tych macanek. I w miarę jak postępowały jej słowne sprzeciwy stawały ciekawsze, niemniej była tam typowym przykładem kiedy to usta mówią ‘nie’ a ciało krzyczy ’tak!’.

- Panie Zhytkow jeszcze ktoś zobaczy!

- Panie Zhytkow przecież tak nie można!

- Panie Zhytkow och!... przecież pani domu mnie wychłosta jak kurze nie będa starte!.

- Pa… panie... ach... Zhytkow… - Uwodzenie pokojówki szło oficerowi bardzo zgrabnie a może to przez to, że ta konkretna pokojówka była chętna i tylko udawała niedostępna.

- Ja tu mówię co można a co nie! Ja tu wydaję rozkazy! A z ciebie widzę znarowiona kobyła ale już ja cię nauczę moresu! - blondyn musiał się bawić równie dobrze jak blondynka. Można by rzec, że świetnie pasowali do siebie w tych odgrywanych rolach i zabawie. Jak dwie części monety jakie dopiero po połączeniu stanowią wspólną całość.

Dłonie mężczyzny które zaczęły tą zabawę dość, niewinnie, od i tak odkrytego kolana kobiety i uda. Poczynały sobie coraz śmielej. Chociaż chyba i Ramirio poddał się urokowi tej zabawy bo badał ją jakby rzeczywiście pierwszy raz miał z nią do czynienia. Najpierw dotarły do jej bielizny i radośnie zacisnęły się mocno na pośladkach. Potem ku górze, jak sprawdziły co ma pod dekoltem. A potem to posadził ją sobie bokiem na kolanie aby mieć swobodniejszy dostęp. Ale jak dalej zgrywała niedostępną to chyba był już na tyle nakręcony, że wstał ze skraju łóżka zmuszając ją do tego samego. A potem zaczął spełniać te groźby gwałtownie zdejmując z niej ubranie pokojówki które dopiero co założyła. Wreszcie wziął za linę, przerzucił ją przez belkę pod sufitem i widocznie miał ją zamiar przywiązać jak ci wstrętni piraci tą bogoboją Tamilę na ilustracji jaką pokazał jej na początku.

Lekcje aktorstwa jakie pobierała ostatnimi czasy przynosiły jej wiele pożytku w tych alkowowych zabawach. Stała w bieliźnie trochę za porządnej i ponętnej niż mogla sobe pozwolić pokojówka ale to szczegół. Udawała zawstydzoną a kiedy kochanek zaczął gotować linę i spojrzał na nią wyczekująco rzuciła mu się do stóp.

- Panie Zhytkow tylko nie to, ja się postaram ja będę już lepiej pracować. - Przywarła mu do nogi w tym błaganiu rozkosznie obiecując różne przemiłe rzeczy. - Ja poprawię Panu humor żeby było miło obiecuje. - Jej dłoń przez ‘przypadek’ musnęła mu krocze.

- O? Czyżby? Taka bezużyteczna wywłoka jak ty miałaby umieć coś pożytecznego? - brwi mężczyzny uniosły się do góry gdy mocno złapał ją za szczęki zmuszając aby podniosła na niego głowę do góry. Chwilę tak wpatrywał się w nią z góry na dół jakby chciał ocenić możliwości tej już prawie całkiem rozebranej pokojówki. W końcu ją puścił.

- No dobrze. Dam ci jeszcze jedną szansę. Znaj łaskę. Ale nie licz, że wywiniesz się byle czym. - powiedział dając gestem znać, że może zacząć działać przy jego spodniach ale, że łatwo nie będzie więc musi się postarać wykorzystać akt jego miłosierdzia.

- Dziekuje mości dobrodzieju! Obiecuje się postarać! - Zhytkow nie miał jeszcze przyjemności zaznać tego rodzaju przyjemności, przynajmniej nie w wykonaniu blondynki. Nie czekając zbyt długo ‘pokojówka’ rozpięła spodnie swojego dobrodzieja i wzięła się do pracy. Zrobiła w głowie notatkę by umówić się na hasło tej konkretnej czynności “Polerowanie sreber” nasuwała się sam przez się. Ponieważ był to pierwszy raz Ramirio blondynka zaczęła nieśmiało, niewinnie wręcz. Jednak jej umiejętności nie dało się ukryć na długo musiała nawet w połowie zmienić usta na swoje dłonie które kontynuowaniu czynność by wrócić do zabawy.

- Panie Zhytkow dobrze to robię prawda? Jest pan zadowolony prawda? - słowa pokojówki pełne nadziei i ekscytacji. mimo to Pirora uśmiechnęła się w ten kuszący sposób.

- Tak, myślę, że może być… Ostatecznie mogłoby być… - von Zhytkow zanurzał władczo dłoń w jej blond lokach i sycił się tym jak go obsługuje. Wyraźnie mu to sprzyjało przyjemność. No ale dzielnie trzymał się roli wymagającego dobrodzieja. Więc chociaż słowami trzymał fason w tej materii.

- No ale wcześniej byłaś krnąbrna. - powiedział znów spoglądając na nią z góry i wycelował w nią oskarżycielski palec przypominając o wcześniejszym zachowaniu. Więc znów wziął linę i schylił się aby związać jej nadgarstki. Bo coś chyba strasznie miał ochotę aby ją przywiązać jak tą Tamilę na obrazku.

Szlachcianka nie oponowała za bardzo, no nie bardziej niż robiłaby to służka, W sumie bycie wyciągnięta na linie stojąc prawie na palcach było na swój sposób ekscytujące. Owszem ona sama znała parę innych sposobów by kogoś uwiązać ale nie chciała się chwalić taka wiedza w końcu bycie wyuzdana szlachcianką która jest chętna na bezeceństwa a przewszać wiedza a tych sprawach mężczyzn to były dwie różne rzeczy.

Zastanawiała jak daleko Ramirio się posunie w swoich fantazjach.

Właściwie nie dowiedziała się czy to aż tak finezyjny nie był czy też był po prostu zniecierpliwony aby zacząć upragniony etap tej zabawy. Skończyło się na tym, że przywiązał ją za nadgarstki do tej belki pod sufitem. Tak, że musiała stać na środku pokoju z uniesionymi w górze ramionami i stała ledwo na bosaka. A on wreszcie mógł się nasycić swoją uwiązaną ofiarą. Co z premedytacją czynił. Obszedł najpierw ją parę razy jakby chciał nacieszyć oko tą bezbronną, nagą i piękną ofiarą. Po czym skrócił dystans i zaczął chciwie pieścić jej małe piersi, brzuch, trzaskać dłonią w pośladki albo zanurzać dłoń między jej uda. Aż wreszcie posiadł ją brutalnym, szaleńczym tempem, na stojaka, aż się ta lina i belka trzęsła. Nie wiedziała ile to trwało ale skończyło się spełnieniem w jej trzewiach. I pomrukiem męskiej ulgi i zadowolenia tuż przy swoim uchu.

Kiedy leżeli nadzy w łóżku niczym porządni dorośli kochankowie bez takich dziwnych wyuzdanych skłonnosci. Blondynka czekala aż mężczyzna wypocznie i będą mogli zrobić to jeszcze raz zanim trzeba będzie rozchodzic się do domu.
- Słyszałam że mieliście ostatnio udane polowane z van Hannsen. Przynajmniej ona uznaje je za udane. - Zapytała leżąc i patrzac na znaną broszurkę o Telimie. - Masz wiecej tych ksiażeczek? Ja znam tylko dwie ale chyba jest więcej

- Tak? To przynieś następnym razem. Sama widzisz jakie przydatne rzeczy w nich są. - zgodził się krótko ostrzyżony blondyn gładząc ją machinalnie po nagim ramieniu. - A z panną van Hansen tak, było całkiem ciekawie. Dawno nie spotkałem kobiety która tak świetnie trzymałaby się w siodle. - odparł uśmiechając się lekko i spod półprzymkniętych powiek.

- Ja mam tą ktora ty i jedną z nimfami w lesie. Myślę że to była jedna z pierwszych części bo tam są rzeczy które robimy zwyczajnie….w sensie ‘my’ nie wiem czy inni mieszkańcy mają tyle wyobraźni. - blondynka wyciagnęla się leniwie wzdłóż ciała kochanka.

- Trzyma się w siodle? Wydawało mi się że Froya w czasie polowań wyczynia takie rzeczy że trzymanie się w siodle jest najbanalnieszym z komplementów. - Blondynka poderwała się i usiadła na kochanka okrakiem na jego miednicy. Powolnym ruchem imitowała falowy ruch jaki miało ciało podczas jazdy na koniu podczas stepu. - Pozwól że ja ci zademonstruje jak mi świetnie wychodzi ujeżdzanie ogierów.

Pirora byla coraz lepsza w ujeżdżeniu zwykłych ogierow i tych metaforycznych, miała calą wiosnę do ćwiczeń na jednych i na drugich. Zresztą Zhytkow był jednym z tych ujeżdzanych więc wiedział że kiedy ta rzuca takie wyzwania czy propozycje to nie są to czcze obiecanki. Wiec jak zaczeli te zabawy z zwierzęcymi podtekstami to blondyn wyedukował Averlardkę jak się pokrywa klacze. Szlachcianka nie mogla zaprzeczyć że kiedy w Ramirio wstepowala dzikość to umiał wymęczyć partnerkę. Musi kiedyś mu zorganizować spotkanie w wiekszym gronie i sprobowac na nim nową formę proszku jaki opracowywała z Mergą, miał sprawiac że mężczyźni dłużej mogli wykazywac si swoją sprawnością bez obawy że po osiągnieciu ekstazy przestaną być twardzi.
 
Obca jest offline