Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2022, 17:43   #129
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Oberik
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 13, osiemnaste dzwony;
-49 °F, śnieżyca;
Rozmowa trwała, a Oberik oddalił się, by napełnić kubek czymś ciepłym. Kiedy wracał, zagaił do krasnoludów, którzy prowadzili dość ciekawą rozmowę.

- Co nas spotkało, człeku?! Epny włochaty chuj, ot co! - rudy krasnolud, wciąż czerwony na twarzy od rozbuchanych z emocji i mrozu z pewnością też. Zdając sobie sprawę, że tymi słowy z pewnością zmniejszył zapał człowieka do rozmowy, dodał po chwili łagodniej:
- Gdzie idzie? Czekaj no! - kransolud obejrzał Oberika sobie dokładnie, po czym zerknął z ukosa w stronę, gdzie rozmawiała reszta drużyny. - Nie bierzcie mnie za starego purta. Siadajcie, nie krępujcie się. Jo się nazywom Adrik, a to jest Harbek.
- Wyście, ci co jakiego stwora na cmentarzu ubili? Miło poznać. - podjął drugi z krasnoludów. Ten był nieco młodszy. Ramię miał obandażowane, a spod bandazy przenikała czerwona plama. - Wy sami wyglądacie na takiego co to byle zamieci się nie boi, a i łuk widzę, to i zapolować pewnie wam niestraszne. Ale mamy robotę, nieco inną. Nie włochaty kutas, a śnieżny olbrzym, czy potwór z gór, zresztą zwał jak zwał... - zaczął, lecz przerwano mu.

- Wiem, co godam, nawet w tej zawierusze dobrze badnołem co mi nad oczyma dynda.

- ... bestia jakaś, niebezpieczna.
- kontynuował drugi krasnolud, niewzruszony - Pojawiła się zaraz po tym jak się pogoda skiepściła. Wieźliśmy żelazo dla tutejszego kowala spod naszej mieściny, spod Kopca Kelvina, kiedy jak nie dmuchnie... Futro białe miała, na całym ciele, kły duże i rogi jak u byka. Wielkie to jak ogr. Rzuciło się na Storna. Na pół go siłą samych mięśni rozerwało...

Oberik: wiedza - tajny!

Dla chłopaka, jasne było, że krasnoludy mówią o istocie, na którą w jego stronach mawiano "yeti". Po słowach dowiedział się od krasnoludów, że chcieliby nająć kogoś, kto nie bałby się iść w zamieć odzyskać ich sanie z żelazem. Sanie zostawili, uciekając jakąś godzine drogi z Bryn Shander w stronę Kopca Kelvina. Samemu bali się po nie wrócić, zresztą byli zbyt pokiereszowani, ale bali się też że jak będą czekać, aż zamieć minie, to ich towar przepadnie. Płacili dobrze. Nawet bardzo dobrze.

- Dwieście złocioków. Znojście gibko sanie, a erbnycie niezłą sumkę. - ozwał się znów ten pierwszy. - Gibko, nawalyło kupa śniega, to i ślady nikną. Buty do śniegu weźta..

- Jest jeszcze coś, jeśli zostało coś z Hruny, naszej wspólniczki i Storna, chcielibyśmy wyprawić im pochówek jak należy.

Obaj zamilkli nagle i poważnie pokiwali zgodnie głową z nadzieją wpatrując się w Oberika.
 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 24-04-2022 o 17:45.
Rewik jest offline