Połączenie Pędu i mocnego kopnięcia sprawiło, że spaw na bramie pękł z głośnym trzaskiem, a oba skrzydła odskoczyły, otwierając drogę do wnętrza ogrodu zoologicznego. Bohaterowie czym prędzej zagłębili się w alejki, nie mając pewności czy hałas nie zaalarmował któregoś z patrolujących okolicę wartowników.
Na szczęście teren był na tyle duży, że dyskretne poruszanie się po nim nie było wielkim wyzwaniem, nawet pod presją czasu. Błażej prowadził grupę, a Patrycja co kilka chwil korygowała ich kurs, korzystając z zegarka. Dwukrotnie musieli przypadać do płotów i krzaków, by ukryć się przed przechodzącym strażnikiem, ale w końcu udało im zlokalizować Miejsce Przełomu -
znajdowało się na terenie wybiegu dla słoni, obecnie opustoszałego. Koło wejścia do jego zadaszonej części o ścianę opierał się jeden ze strażników, z karabinem przewieszonym przez ramię i papierosem w ustach.
Byli tuż przy murku oddzielającym wybieg od ścieżki dla zwiedzających, wciąż niezauważeni, gdy poczuli się podobnie jak w pomieszczeniu technicznym koło Pałacu Kultury i Nauki, kilka godzin wcześniej, a jednocześnie całe wieki temu… Charakterystyczny wysoki pisk, jak przy wyłączaniu telewizora, na samej granicy słyszalności - to oznaczało, że Miejsce Przełomu jest obok i przeniesie się w ciągu kilku minut! Jednocześnie dobiegł do nich przerywany trzaskami pełen napięcia głos, dobiegający z krótkofalówki palacz.
- Mamy intruza! Ktoś rozwalił boczną bramę, ruszać dupy i znaleźć go!