Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2022, 22:45   #151
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Obserwacje miejsca, z którego strzelał zamachowiec oraz jego samego (a precyzyjniej - jego trupa) upewniły krasnoluda, że rodzinka jej podopiecznej nie zamierza grać uczciwie.

Może i nie był detektywem prosto z którejś z altdorfskich agencji, ale nawet średnio rozgarnięty grobi zauważyłby sporo niepasujących do siebie elementów. Obserwacje i bazujące na nich przemyślenia zachował dla siebie do czasu spotkania z Eleną pod pretekstem sprawdzenia, czy została należycie opatrzona i będzie dochodzić do siebie.

Upewniwszy się, że w pobliżu nie ma nikogo, kto mógłby podsłuchać ich rozmowę (a przynajmniej miał taką nadzieję) spokojnym głosem przekazał pracodawczyni wnioski dotyczące zamachu - przede wszystkim stwierdził, że zabity chłystek z pewnością nie byłby zdolny do przeprowadzenia takiej próby samodzielnie (zbyt wiele strzałów oddano w zbyt krótkim czasie nawet przy założeniu, że obie kusze były uprzednio załadowane), do tego zupełnie nie przypominał człowieka, którego możnaby podejrzewać o tak duże umiejętności strzeleckie. Wynikało z tego, że zamachowców było przynajmniej dwóch i brodacz upierał się, że ciało należało najpewniej do pomocnika prawdziwego sprawcy, któremu udało się zbiec.

Gdy Elena przetrawiała informacje o zabójcy wciąż mogącego nastawać na życie jej oraz jej brata, Thorvaldsson zapytał o relacje dziewczyny z najstarszym z rodzeństwa, Marcusem. Początkowe zdziwienie pytaniem szybko ustąpiło zdumieniu i niedowierzaniu, gdy krasnolud wyłożył swoją roboczą teorię według której za zamachem stał najprawdopodobniej ochroniarz Marcusa, a on sam biorąc czynny udział w pościgu upewniał się, że wszelkie ślady wiążące jego człowieka z nieboszczykiem zostaną skutecznie zatarte, a sprawa zamachu szybko zamknięta wraz ze śmiercią rzekomego sprawcy. I zrobił to na tyle skutecznie, że na chwilę obecną nie mieli żadnych dowodów na to, że maczał w tym wszystkim palce. Przez chwilę słuchał wątpliwości Eleny co do sprawstwa najstarszego z rodzeństwa, by zgasić je wypranym z emocji stwierdzeniem:
- Możesz mi wierzyć - znam się na tym. Zajmowałem się wojaczką już wtedy, kiedy rodzice twoich rodziców dopiero uczyli się chodzić. Ten chłystek nie trafiłby w tarczę z dziesięciu kroków, za to sługa Marcusa wygląda na wprawnego zabijakę zdolnego do przeprowadzenia czegoś takiego. Jeśli chcesz popytaj wśród służby, czy ktoś widział ochroniarza Marcusa wybiegającego z wynajętej przez waszą rodzinę kamienicy razem z pozostałymi. Na moje to on już był na miejscu...

Wspomniał również o propozycji, jaką wspomniany krewniak Eleny złożył Detlefowi sugerując, że zapewne chciałby ułatwić kolejną próbę, która niechybnie nastąpi. Potwierdził jednocześnie, że swój kontrakt zamierza wypełnić zgodnie z obietnicą. Zasugerował również, żeby o podejrzeniach Detlefa uprzedziła rannego w zamachu brata - jego samego pewnie nie będzie chciał wysłuchać, ale siostrze być może uwierzy. Oboje musieli mieć się na baczności, bo zabójca z pewnością uderzy ponownie.

* * *

Oględziny sprezentowanego ostrza przyniosły przyjemne rozczarowanie - broń okazała się być całkiem przyzwoita (bo wykonana przez dawi) z predyspozycjami do zostania zacną sztuką oręża, gdyby usunąć zbędne ozdoby. To musiało jednak chwilę poczekać, bowiem utrzymanie dwójki podopiecznych przy życiu mogło okazać się całkiem trudnym zadaniem. Oby nie niewykonalnym...

Ranek przyniósł kolejne wieści - o śmiertelnym wypadku jednego z rodzeństwa (Detlef wątpił w przypadek i dlatego zamierzał porozmawiać z dziewką, za którą rzekomo denat się uganiał) oraz o turnieju, w którym zamierzano wyłonić rywala dla faworyta nieboszczki, po której scheda pchała rodzeństwo do najgorszych zbrodni.

Człeczyny bywali naprawdę szaleni...
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline