Dziękuję wszystkim za sesję. To był przyjemnie spędzony czas.
Zombianna i jej Jane Doe - świetnie pomyślana postać. Napisałbym “fajna”, ale to określenie mi do niej nie pasuje. Raczej była niepokojąca. Czytanie postów Zombie to była sama przyjemność. Wciągające, z detalami i wyczuwalnym wojskowym sznytem. Już Dydelfina pisała, że Doe to jej “ulubiony villain w sesji”. Podbijam, mój też.
Makao - była policjantka, która dołączyła do Minutemen. Początkowo nieco zagubiona w całej sytuacji, potem zaczęła się przyzwyczajać. Szkoda, że Makao odeszła z sesji, ale wiadomo - real zawsze wygrywa.
Witch Slap - cyganka, ex-Workwoman, mechwarriorka, która przeszła na jasną stronę mocy. Świetny, barwny koncept postaci i takież odgrywanie.
Dydelfina - postać z charakterem, która kierując się sercem zmieniła front. Posty czytałem z przyjemnością.
Mag - i jej Ursula. Naukowiec, mechwarrior, matka, żona. Mag, Twoje posty wyróżniały się z powodu spokoju, jaki w nich panował. Mniej wojny, więcej emocji i spraw rodzinnych.
Stalowy - która to już sesja razem?
Dobrze skrojona postać, żywa, z ludzkimi problemami. I bardzo spodobało mi się dodanie jej Twoich własnych zainteresowań - wszak Julian był znakomitym szermierzem.
Arvellus - gracz znany mi z kilku innych sesji. Kolejny raz zaprezentował postać z problemami psychicznymi i zrobił to przekonująco.
Był też
JohnyTRS, który wpadł na pomysł aby dołączyć do sesji na kilka ostatnich kolejek. Cóż mogę powiedzieć… Z całego serca popieram ten rodzaj RPGomaniactwa
.
Podobnie
Dydelfina. Z waszą dwójką może i długo nie pograłem, ale postaci ciekawe i posty sprawnie napisane.
Lynx Lynx - w każdej kolejce byłem ciekaw losów młodego Spencera. Szczególnie co się dzieje w jego rodzinie i jakie przygody ma poza strefą walki. Niby mechwarrior, a najlepsze kąski zwykle wychodziły jak już wysiadał z mecha i oddawał się sprawom familii. Dodatkowo trudny motyw z bratem będącym dowódcą we wrogiej armii.
No i
Micas. Dziewiąta wspólna sesja, także myślę że mogę napisać, że dostałem to, czego się spodziewałem. Były shitlisty, był rozmach, dużo mechaniki (w zasadzie to mechanik), mnóstwo szczegółów z uniwersum, mapki “profesjonalnie zrobione w Paincie”, oraz obowiązkowo - motyw zdrady. Zanim zaczęliśmy grę, zdziwiło mnie to, że chcesz mnie na tej sesji, chociaż Mechwarriora znałem tylko z jednego artykułu z Magii i Miecza, czytanego gdzieś w latach dziewięćdziesiątych. Nie planowałem tej rozgrywki, szukałem na forum czegoś, gdzie mógłbym pograć pilotem. No i wtedy poszedłeś mi na rękę - pilot dropshipa/myśliwca. Mamy deal.
Iroshizuku Asagao
Pomysł na postać pilota chodził mi po głowie już od jakiegoś czasu, a skrystalizował się za sprawą… atramentu.
Kolor Asa-gao z linii Iroshizuku produkowany przez firmę… Pilot. Trafiony-zatopiony. Koncepcja Draconisjanki, wychowanki domu dziecka, która została wrobiona przez yakuzę w przestępstwo, którego nie popełniła. Musiała opuścić kombinat i tak znalazła się na Amerigo.
Lightning, czyli moja
death from above. Szkice tej maszyny na portalu SARNA przedstawiają latadło, które skojarzyło mi się z F-16 i tak też z niego korzystałem podczas gry. Procedura startowa, możliwości walki air-to-air oraz air-to-ground, dogfighty, osprzęt w kabinie - to miał być właśnie F-16 przeniesiony w uniwersum MW.
Kontakty Iroshizuku z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi były głównie konsekwencją tego, że
Micas ubił mi pozostałych BNów, których stworzyłem podczas tworzenia postaci. Wiadomo - jest wojna to trup ściele się gęsto. Co właściwie było mi na rękę, bo przez ostatni rok czytałem trochę na temat wywiadu i kontrwywiadu, więc mogłem się pobawić tymi motywami. Jak ktoś nie zna Kafira, to polecam jego “Polskie specsłużby w Afganistanie” oraz cykl o
Radosławie Sztylcu.
Co do kwestii pisania dialogów to starałem się wykrzesać na to trochę czasu, ale zawsze odkładałem na później. No i sesja się skończyła a Iroshizuku udzielała się tylko w zebraniach grupowych. Niestety, splot wydarzeń z reala spowodował, że na klepanie postów zostało zdecydowanie za mało czasu. Podczas sesji zaliczyłem dwie przeprowadzki, wykańczanie nowego lokum (dość wykańczające) i siedem miesięcy mieszkania z rodzicami (co mogę zaliczyć do szybko rosnącej rodziny sportów ekstremalnych).
Jeszcze raz dziękuję wszystkim za wspólną grę i do spisania!