Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2022, 13:46   #130
shewa92
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację
Post wspólny - rozmowa z docka


Anathem uważnie wyłapywał nowe wiadomości z rozmowy. Szczególnie zainteresowała go informacja o stosach ofiarnych. Odniósł wrażenie, że uciekając z podmroku, zamienił jedną złą boginię, na drugą wcale nie lepszą.

-Jak dobrze rozumiem, to w tym mieście poświęcacie skazańców tej całej Auril tak?- zapytał, zanim podzielił się wnioskami, które przyszły mu do głowy.

- We wszystkich z dziesięciu miast składane są ofiary dla Auril. Choć nie wszędzie z ludzi - odpowiedział Bran. Chyba jako jedyny z zebranych otarł się o stan kapłański, więc w swoim mniemaniu czuł się upoważniony do dyskusji o religii. - W Bryn poświęca się skazańców. Podobnie w Easthaven. W Targos jest loteria i przegrani również trafiają na ofiarę.

-W Menzoberranzan, kapłanki pajęczej suki składają ofiary z drowów, w zamian za najsilniejsze z zaklęć. Wygląda to tak, że przebijają serce pajęczym sztyletem o ośmiu ostrzach. Tutejsze zabójstwa również przypominają swego rodzaju rytualny mord. - Anathem podzielił się okruchem wiedzy z ojczyzny - Być może… Komuś było nie w smak, że ofiara dla jego bogini umknęła śmierci? Czy podobnie było z Twoją żoną? - półdrow zapytał bez ogródek.
Bran spochmurniał. Nie było mu łatwo wspominać tamtego czasu.

- Nie jestem i nigdy nie byłem specjalistą w zakresie medycyny. Podobnie jak magii. W tamtym momencie nie myślałem też zbyt wiele. Życie straciła moja ukochana. Moje dziecko.
Pojedyncza łza spłynęła z oka po brodzie krasnoluda.

- Byłem zrozpaczony. Zły. Trudno mi to w ogóle opisać. Wybacz. Wydaje mi się, że tak było, ale nie jestem w stanie powiedzieć czy sztylet miał więcej ostrzy. Nie mam nawet pewności, czy był to sztylet, rapier czy inna broń przeszywająca.

-Pytałem o to, czy Twoja żona była ofiarą przeznaczoną dla Auril. Wybacz, że poruszam tak nieprzyjemny temat, ale… Potrzebuję tej wiedzy, by złapać mordercę. - Anathem wydawał się szczerze zasmucony.

- Nie. W Kopcu Kalvin nie praktykujemy tego. Poza tym Hella nie była nigdy o nic oskarżona. Nigdy nie działo się z nią nic dziwnego. Tak przynajmniej myślałem. Raz tylko zdarzyło jej się, że zniknęł na kilka dni, czym mnie zmartwiła. Było to dwa tygodnie przed jej śmiercią - Krasnolud nie przestawał mówić, choć głos zdradzał, że targają nim emocje.

- Wybacz zatem moje pytania. Nie chciałem przywoływać przykrych wspomnień, ale muszę zadać jeszcze jedno. Czy jest szansa, że w ciągu tej krótkiej nieobecności naraziła się jakoś kultowi Auril? - półdrow czuł w kościach, że morderstwa miały jakiś związek z lodową boginią.

- Nie wiem - odpowiedział krasnolud wzruszając ramionami. - Szukaliśmy jej kilka dni. Już straciłem nadzieję, i wtedy odnalazł ją jeden z naszych zwiadowców. Była wycieńczona i ledwo żywa.. Jestem pewny, że wcześniej nie miała ze sobą tego kamienia. Ale nie wiem czy miała go już po tym zaginięciu, czy zostawił go morderca.

-Czyli nie wiesz, co robiła Twoja żona w czasie zaginięcia? - Anathem był dość zaskoczony, ale być może wśród krasnoludów kobiety miały podobną pozycję jak u drowów i mąż nie miał prawa pytać o to, co robi żona.

- Zaginęła w czasie śnieżycy. Szukaliśmy jej kilka dni. - odpowiedział krasnolud. - Gdybym wiedział gdzie jest, to nie leżałaby tam w śniegu gdy znalazł ją nasz zwiadowca.

-Wybacz. Mylnie zrozumiałem powody zaginięcia Helli. Nie chciałem Cię urazić. Jeśli jednak Auril przypomina Lloth to… - zamilkł na moment, zastanawiając się nad doborem słów - … może jest w tym sens. W Menzoberranzan zabicie pająka jest karane śmiercią, podobnie jak strząśnięcie z siebie takiego, który po tobie pełza. Jestem pewien, że wśród kapłanek są też takie, które zabiłyby za ucieczkę przed pająkiem. Co jeśli morderca uznał, że uratowanie twojej żony z zamieci uchroniło ją przed losem zesłanym na nią przez Auril, że uniknęła wydanego na nią wyroku i postanowił to naprawić?
Krasnolud zamilkł. najwyraźniej analizował przedstawioną przez paladyna perspektywę.

- Słyszałam, że niektóre ze śnieżnych zwierząt są posłańcami Auril i za ich zabicie spadnie na łowcę kara. Nie wierzę w to; gdyby tak było Dolina szybko wyludniłaby się z ludzi i nieludzi - wzruszyła ramionami Lotta. - Z Topaz rozważaliśmy opcję, że mogą być to rytuały wykonane przez druidów czczących Auril. Ale druid w mieście, a tym bardziej w Kopcu Kelvina raczej zwracałby na siebie uwagę. Poza tym oni chyba nie lubią nieumarłych; to nienaturalne? - spojrzała na Brana jako przypuszczalnie obeznanego z różnymi kultami. Spróbowałą sobie wyobrazić nóż o ośmiu ostrzach. Wydawał się bardzo niepraktyczną bronią, chyba tylko przy związanej ofierze można nim było skutecznie się posługiwać.- Zresztą ofiary dla Auril raczej wrzuca się do wody niż sztyletuje.

-To wcale nie muszą być druidzi. Wydaje mi się, że posiadacz ostrza zamrażającego serca mógłby uznać taką śmierć za równie dobrą, w może nawet lepszą niż stos czy utopienie. Wśród ludzi, mieszkańców miast nie ma innych wyznawców Auril niż druidzi? - półdrow nie czekał na odpowiedź i zwrócił się do szeryfa

-Jaka kara czekała na mnie, za rzekome zabójstwo? - półdrow zapytał szeryfa.

Szeryf spojrzał chłodno na kadeta swym jednym zdrowym okiem. Pod niewzruszoną twarzą, Anathem widział, że wyraźnie bił się z myślami, czy powinien to przyznawać.

- Z dużym prawdopodobieństwem zostałbyś złożony w ofierze dla bogini Auril. Nie pochwalam tego, lecz na wiele rzeczy w tym mieście nie mam wpływu. - szeryf Markham zamyślił się - Tutaj, w Dolinach Lodowego Wichru źle się dzieje. Zima z każdym rokiem bardziej ciemięży. Ludzie mawiają, że to za sprawą Auril i jej gniewu. Niektórzy utrzymują, że widzieli boginię, jak ta rzuca na całą krainę zaklęcia. Ofiary… ludzie robią to ze strachu przed jutrem. Ze strachu krzepną im serca i posuwają się do rzeczy, których nigdy bym nie pomyślał. Dlatego tak ważne jest, byśmy nie ustawali w wysiłku. Te morderstwa potęgują ów lęk.

-Zamierzam odwiedzić kramy kupieckie i poszukać wśród nich mężczyzny, którego spotkałem w tawernie. Jeśli go znajdę, to zapewne wyrwie mi się, jak to cudem uniknąłem stosu. Może nawet dodam coś o wyższości Lloth nad Auril, chociaż obie suki wydają się być siebie warte. - podzielił się swoimi zamiarami - Jeśli znajdziecie mnie martwego w przeciągu najbliższych dni to zapewne miałem rację i będziecie wiedzieli, kogo szukać.
-Kto wie, może Auril maczała swoje lodowe cycki w całej sprawie. Wszyscy wiedzą, że nawet jak na Doliny, ta pogoda nie jest normalna. - Rzucił Oberik, biorąc solidny łyk cydru. -Wiele w temacie zabójstw nie dodam, poza tym, że musimy ustalić daty i jak bardzo to zależy od faz księżyca, ale mamy robotę. Khek khem khem. Jeśli ktoś jest na siłach, to nasze zacne krasnoludy proponują solidny zarobek, za odzyskanie ich transportu żelaza. - Mężczyzna potoczył wzorkiem po zgromadzonych przy stole. - Problemem jest tylko jeti, którego podobno widziano i śnieżyca. - Wyrzucił z siebie cicho. Yeti były niebezpieczne, śnieżyca również. Jednak dwieście złotych, nierżniętych monet dawało sporo możliwości.

- Piętnaście dni. To czas między pełnią, a nowiem. Taką mamy odległośc między zabójstwami - Lotta powtórzyła to, co doprecyzował szeryf i oni wcześniej z Topaz. - Naprawdę chcesz się mierzyć ze śnieżycą i yeti równocześnie? Zresztą nawet bez potwora jaką dasz gwarancję, że trafimy na powrót do miasta?
- Żadną, co prawda umiem szukać tropów, ale czas jest przeciwko nam. Musielibyśmy się śpieszyć, żeby nie zasypało śladu krasnoludów i naszych w drodze powrotnej. - Oberik zabębnił palcami po blacie. -Sorcane też się nieźle zna na tropach- Dodał po chwili.

-Wasz towarzysz chyba obecnie nie nadaje się do takiej wyprawy. - Anathem wskazał na Brana - Nie rozumiem też przekonania, że jest jakaś ustalona odległość między zabójstwami. Jak dobrze rozumiem to mamy dwie daty, a do ustalenia systematyczności takiego działania potrzebujemy najmniej trzech. Motyw i tożsamość zabójcy są chyba większym priorytetem. - Nie odniósł się do propozycji odzyskania żelaza. Nie był do końca przekonany czy była skierowana również do niego. - Czy jest jakieś szczególne miejsce w mieście, gdzie zatrzymują się karawany kupieckie?

- Pozostaje jeszcze kwestia przeciągnięcia wozu przez śnieg do miasta. Mamy go sami wlec? Zabrać ładunek żelaza na plecy? Mamy jakieś konie? - drążyła Lotta.

-Przydałyby się psy, ale sanie można i pociągnąć. Tylko trzeba pamiętać o butach śnieżnych. - Odpał Oberik.

-Jeśli dacie mi godzinę czy dwie, to chętnie pomogę w wyprawie. Chciałbym zobaczyć zarówno sanie, jak i psy. - zaproponował Anathem.
 
__________________
Potrzebujesz pomocy z kartą do Pathfindera lub DnD?
Zajrzyj do nas!

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 27-04-2022 o 13:48.
shewa92 jest offline