Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2022, 17:59   #9
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Wespół, niby pszczoły gramolące się na plastrze miodu, tłum mieszkańców wlewał się z wolna do ratusza. Brama, ciągnięta przez strażników, rozwarła się na oścież ze zgrzytem, a tupanie paru tuzinów nóg o bruk zamieniło się w dudnienie obszernej sali przyjęć.

Wug, Gobelin, Valenae i Katerina podążyli za tłumem, zaś Lavena i Joresk znaleźli się zaraz za nimi, kiedy tylko załatwili swoje sprawy ze strażnikiem i karczmarzem.

Nie wszyscy weszli. Podróżnicy zauważyli, jak z tłumu paru niedoszłych śmiałków wzruszyło ramionami i udało się w swoją stronę, między nimi i tacy, co wyglądali na wojów. Gdzie indziej, jakiś niziołek wdał się w chwilową utarczkę ze strażnikiem i gremialnie wyszedł, zabierając ze sobą dwóch znajomków. Paru mieszczan zostało po prostu na placu przed ratuszem, nie kłopocząc się z pójściem dalej.

W sumie, do środka weszły niemal dwa tuziny zbieraniny.

Szli przez parę chwil przez salę główną. Przez boczne drzwi wchodzili i wychodzili urzędnicy, krzątając się z zwykłym dniu pracy. Zapewne, gdyby nie tupot paru tuzinów stóp, jedynymi dźwiękami byłaby cisza przecinana niekiedy skrobaniem pióra.

Po przejściu korytarza, pokonali jeszcze jedne drzwi, które prowadziły do sali głównej rady miasta.

Wnętrze sali rady było urządzone prosto. Na samym środku pomieszczenia znajdowała się mównica, wyrzezana, zdawało się, z hebanu i dodatkowo upiększona wypolerowanymi, metalowymi ćwiekami. Z centrum rozwijał się wielki, pomarańczowy dywan, zaś po obu stronach ustawione były rzędy drewnianych ław.

W tych ławach zasiadało parunastu urzędników. Co prawda wejście najemnej hałastry spowodowało pewne poruszenie, jednak większość urzędników - już w sędziwym wieku - uspokoiła się i powróciła do stawiania liter na pergaminie i skrobania się po nosie w zamyśleniu.

Zew Śmiałków miał się rozpocząć lada chwila.

~

Lavena i Valenae zauważyły, jak paru z zebranych niziołków gapi się nerwowo właśnie na ich grupkę, łypiąc na nich spode łba. Jeden z nich pokręcił się wokół, obrzucając wzrokiem całą resztę kolorowej czeredy, po czym wyszedł na zewnątrz.

Garbaty goblin i jego towarzysze przesuwali się z wolna w stronę mównicy. Godo - jak zauważyła Katerina - szepnął coś na ucho Fickowi, a ten nerwowo roześmiał się.

Zanim Ficko i jego goblińscy kompani zajęli mównicę, przemówiła najpierw kobieta którą podróżnicy znali jako Greta Gardania, przewodniczącą Rozgórza i de facto osobę, która rządziła miastem. Kobieta z manieryzmami i ubiorem sugerującym pochodzenie znacznie szlachetniejsze niż miejsce, którym było Rozgórze, przemówiła władczym tonem:

- Witajcie, sąsiedzi i przyjaciele - rozpoczęła, a jej dźwięczny głos wypełnił salę główną. - Witajcie, jak co miesiąc, na Zewie Śmiałków Rozgórza. Jestem przewodnicząca rady, Greta Gardania.


- Na życzenie moich kolegów z Rady Miasta, przyrzekam wam, że wysłuchamy i rozważymy dzisiejsze petycje z uwagą i dyskrecją.

- Dzisiaj, nasza lista petycji obejmuje sześć misji zleconych przez zacnych obywateli naszego miasta, pierwszym z nich będzie.. Ficko! - kobieta wskazała swoją dłonią garbatego goblina, który nagle zmieszał się i skurczył w sobie. - Ficko z plemienia Cierniowego Kamienia na Czarcim Wzgórzu. Chodź do nas, przyjacielu. Opowiedz o swej sprawie.

Na te słowa, goblin podreptał do mównicy, odchrząknął parę razy i wreszcie zaczął swoją perorę:

- Sz-szacowni i… I-i wielmożni - rzekł Ficko z napięciem w głosie. - Księżyc jeszcze n-nie przeszedł, acz… Jak żem wtedy ze wzgórza uciekał, tom na własne oczy widział. B-bestie z wnętrza fortu wypadły, gryzły i zabijały, kogo wlezie.

Goblin odchrząknął, splunął (w tym momencie brwi Grety powędrowały w stronę czoła) i kontynuował, ledwo hamując panikę wymalowaną na jego twarzy:

- A-a potem - kontynuował garbaty - ognie na sz-szczycie twierdzy. I potem…

Zanim goblin zdołał powiedzieć, co było potem, zachodnie drzwi nagle rozwarły się z impetem.

- OGIEŃ! - wrzeszczał na całe płuca jakiś młodziak, który wrejterował do sali głównej. - PALI SIĘ!!! RATUJ SIĘ KTO MOŻE!!!

Jak na zawołanie, gęsty, czarny dym buchnął zaraz za młodzieniaszkiem, za dymem zaś podążyły żar i płomienie. Drewniany podest i parę krzeseł natychmiast zajęło się płomieniami, a te zabulgotały i rzygnęły kolejną smugą czarnego dymu.

Kiedy tylko pierwsze ognie liznęły drzwi i drewnianą podłogę, powstał chaos. Paru mieszczan znajdujących się na samym końcu sali natychmiast czmychnęło na zewnątrz, nie oglądając się za siebie.

Jakiś wojak w kolczudze i jego znajomkowie na widok ognia wzięli nogi za pas, po drodze wpadając na paru starszych jegomościów, których brutalnie pchnęli na ziemię.
Inni - ci bliżej płomieni - po prostu zastygli bez ruchu, głupawo gapiąc się na nadciągający ogień.

Paru innych wrzeszczało i biegało, potykając się o ławy i innych.
Jeszcze inni wrzeszczeli w ślepej panice. Tu i ówdzie ławy zostały wywrócone, a spokojny acz stanowczy głos przewodniczącej rady utonął w zgiełku.

Panika zapanowała.

Joresk, Gobelin i Wug zauważyli, że pomiędzy buchającymi płomieniami było coś… Dziwnego. Na początku wzięli to za zwykłą grę płomieni i dymu, ale… Nie!



Pomiędzy płomieniami i czarnym dymem latała mała istota, nie większa od ptaka. Całkowicie spowity płomieniami, mały ludzik chichotał złośliwie i trzepotał swoimi skrzydełkami, z których biły iskry i żar, podpalając meble, podłogę i w zasadzie wszystko, czego mógł dotknąć. Jego małe szpony i roześmiana mordka zdawały się być utkane z samych płomieni, a jasnoczerwone oczy przypominały rozżarzone węgielki.

Dalej chichocząc i śmiejąc się, podleciał bliżej i plunął strugą ognia na podłogę, a ta natychmiast zajęła się, niczym papier. Wreszcie, zrobił parę wulgarnych gestów w stronę Valenae i Gobelina i zanurkował w płomienie, niby ryba w wodę.

Te zaś buchnęły wesoło, unosząc w górę śmierdzący dym.

Na odpisy w tej rundzie zapraszam na doca - więcej info w komentarzach.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!

Ostatnio edytowane przez Santorine : 27-04-2022 o 18:04.
Santorine jest offline