Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2022, 16:41   #564
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 91 - 2519 Wiosna - Koniec (3/3)

Marduf van Dake




Wiosną przybył w końcu do miasta ojciec Pirory. Najpierw zapowiedział swój przyjazd listem gdy już śniegi zeszły na tyle aby szlaki były przejezdne chociaż dla kurierów. A dwa czy trzy tygodnie później przyjechał osobiście. Prywatnie dla jego córki zaczął się ciężki czas. Bo oczywiście ojciec był z niej mocno niezadowolony. I gdy zostawali sami nie omieszkał tego jej okazywać. No i nie była synem. Powtarzał to tak często jakby syn był remedium na całe zło i krokiem w świetlaną przyszłość ich rodu. Najbardziej się tym zżymał jak poznała go z van Zee i van Hansenami. Takie wspaniałe rody! Tyle bogactwa! Tyle koneksji, i szacunku dookoła! Wspaniały punkt do zaczepienia aby się wydźwignąć na tutejsze wyżyny! Wystarczy aby oba rody pożeniły swoje dzieci i załatwione! No ale niestety i on i oni mieli na wydaniu córki… Pirora mogła odnieść wrażenie, że gdyby jej ojciec znalazł jakiś sposób aby dwie dziedziczki mogły wziąć ze sobą ślub to by co najwyżej główkował czy lepiej za van Zee czy lepiej za van Hansen ale poza tym nie wahałby się ani chwili. No ale niestety dla niego nawet on nie znalazł takiego sposobu. Gustaw był daleko i za młody. A na miejscu była tylko Pirora. W końcu uznał, że zostaje jej rola bardziej zakulisowa i tak może uda coś jej się ugrać.

Najbardziej jednak się wściekł za kuzynostwo z Versaną van Drasen. Po prostu wpadł w furię. Skorzystał z udogodnień jej prywatnego loszku aby dobitnie pokazać jej jak bardzo jest niezadowolony pomysłem kalania ich nazwiska takim niczym jak van Drasenowie. Zachowywał się jakby fortunę i reputację van Dake z ostatnich dwóch pokoleń wylała do wychodka. Versana bynajmniej nie zrobiła na nim dobrego wrażenia. Uważał ją za co najwyżej “podrzędną straganiarę” i kompletnie nie zgadzał się na zrównanie jej z sobą. Dobiła go jeszcze pierwsza wizyta u van Hansenów. Gdzie oczywiście Froya słodkim głosem zapytała go grzecznie o to pokrewieństwo z van Drasen. W tym momencie gdyby jego córka miała choć nieco przyzwoitości to powinna chyba dokonać samozapłonu od jego piorunującego spojrzenia. Ale okazało się, że Froya wiedziała ciekawe rzeczy o koleżance ze zboru Pirory. Nawet jej rodzice byli zdziwieni skąd ona wie o akcie zawarcie małżeństwa pomiędzy Herr van Drasenem z Neus Emskrank a Versaną z Marienburga. Co dobitnie świadczyło, że czarnowłosa kultystka odziedziczyła nazwisko z “van” po mężu a sama ma mocno plebejskie pochodzenie. Już nawet co znaczniejsi albo średni kupcy zwykle mieli jakieś nazwisko. Oj, tak, po powrocie na Bursztynową 17 Herr van Dake dobitnie pokazał córce jak bardzo jest niezadowolony za takie mieszanie ich nazwiska z plebsem. Zwłaszcza w tak dziecinny sposób, że nawet ta młódka od van Hansenów zdołała to jakoś rozgryźć. A sam zaczął rozpowiadać, że to tylko taki młodzieńczy żart Pirory i van Dake z Averlandu nie mają nic wspólnego z van Drasenami stąd. To już za ten romans z Lange tak się nie wściekał jak za to “kuzynostwo”. Bo to, że znajdzie sobie “jakiegoś gacha” to chyba w gruncie rzeczy się liczył zanim tu przyjechał. Szkoda, że celowała tak nisko, że nawet w żadnego szlachcica.

Jednak dostrzegł coś pozytywnego w samodzielnej działalności córki ostatniej zimy. Kupiona kamienica w środku miasta, i to w takich “nawiedzonych” okolicznościach przypadła mu do gustu. Ten loszek w piwnicy jeszcze bardziej. Zaś historia wyposażenia z pensjonatu Frau Holtz zaintrygowała go. Potem rozmawiał o tym z Łasicą i Oksaną. I któregoś razu powiedział do córki, że dostrzega w tej historii potencjał jaki ona skutecznie przegapiła ale nie będzie jej wiecznie wszystkiego pokazywał palcem. Czas dorosnąć a widać po kamienicy i znajomościach jakie sobie wyrobiła ostatniej zimy, że idzie jej to nieźle. Ale wciąż wiele musi się nauczyć. Na przykład wyciągać samodzielne gości z informacji jakie są jej podane na tacy.

Ale publicznie to jednak bardzo Pirorze pomógł. Starszy, stateczny, dobrze ubrany i charyzmatyczny mężczyzna jakim był jej ojciec przypadł do gustu towarzystwu. No i w ogóle udowodnił, że naprawdę ma ojca, szlachcica z Averlandu który robi interesy po całym Imperium. Oprócz pokrewieństwa z van Drasenami potwierdził to co mówiła o ciotce w Middelheim i reszcie pochodzenia z Averlandu. A i był mile widziany na salonach. Prawie od ręki też załatwiał interesy. Z ojcem Petry von Schneider zawarł umowę na dostarczenie czarnego prochu z Nuln. Oni pochodzili stamtąd i profesor artylerii najbardziej cenił sobie proch właśnie z tej imperialnej stolicy prochu i artylerii. Marduk van Dake mógł mu to załatwić. Z Gerdem van Zee zawarł umowę na zorganizowanie inżynierów z Marienburga jacy mieli pogłębić tutejszy port. Z ojcem Froyi na dostawę rasowych, kislevskich koni o których tyle mu opowiadał a z ojcem Sany Moabit na jakieś nowe piły do tartaku poruszane za pomocą wodnego młyna. Wydawało się, że na każdym przyjęciu zawiera jakąś mniejszą lub większą umowę. Albo romans. Nim wyjechał też zobowiązał swoją córę do przypilnowania tych wszystkich umów jako swojej przedstawicielki. Miał się z nią kontaktować listownie. To też traktował jako wprowadzenie w dorosłe życie, zwłaszcza jak nosiła jego nazwisko.

Jako kultysta zaś poznał się ze Starszym. Lider zboru do jakiego należała jego córka nie zrobił na nim zbyt wielkiego wrażenia. Chociaż to oznajmił jej dopiero ja wrócili na Bursztynową. Ostatecznie jednak uznał, że jak Starszy zaczynał praktycznie od zera, i nie poświęcił się tylko jednemu patronowi i środowisku to miał znacznie trudniej niż spiskowa organizacja jaka od lat działała i korumpowała w Averlandzie. Więc postanowił to uznać za trudne początki i nową drogę bo pod względem członków, zasobów i możliwości to tutaj to się w jego oczach nie umywało do ich rodzinnych stron. Jednak Starszy i jego zbór zaimponował mu zorganizowaniem tej brawurowej ucieczki ze strzeżonych lochów. W jego oczach to było “Coś”. No i, że trudno było o alternatywę w tym mieście to zalecił córce trzymać się tego co tu ma. Żałował, że jego przyjaciel sprzed lat, Karlik, skończył tak tragicznie i nie zdołał go ponownie spotkać. Za to rogata wiedźma zrobiła na nim spore wrażenie. Emanująca dumą i spokojem wyrocznia posługująca się mocą to było coś co nawet on nie mógł przejsć do porządku dziennego.

Przed swoim odjazdem zostawił córce w spadku kilka rad. Na przykład Sanę uważał za dobry wybór. Do bycia piękną szlachcianką brakowało jej tylko tytułu. Resztę już miała. Jak tam pojechali do jej rodziców w odwiedziny okazało się, że mieszkają sobie w dworku szlacheckim. I to dosłownie bo odkupili go od jakiegoś podupadającego rodu. Wykształcili swoją córkę tak, że mogła się czuć swobodnie wśród szlachty no i brakowało jej tylko tytułu. Jego zdaniem trzeba było ja zeswatać z takim tytułem to Pirora wtedy zyskałaby pewnie wdzięczność jej i jej rodziców no i przyjaciół oraz sojuszników. Podobnie z teatrem to też był dobry kierunek. Sierociniec także, chociaż to raczej coś zacznie przynosić profity pewnie dopiero za kilka lat. No a z jego drogim przyjacielem Hubertem to po zastanowieniu wątpił aby zabawa z tytułami w loszku coś zmieniła w relacji jego kobiet do Pirory. Były nim zachwycone bo spełniał ich potrzeby. W ocenie Herr van Dake Oksana była całkiem niezależna od swojego nominalnego szefa i mistrza. I raczej byli dla siebie partnerami chociaż to oczywiście on miał dominującą pozycję. Za to Fabienne wydawała mu się prosta do omotania. Co było widać po tym jak mu chętnie i rozkosznie ulegała. Co jego zdaniem świadczyło o tym, że nie tylko Grubson mógłby ją owinąć sobie wokół palca. No ale to Pirora by musiała dysponować nią równie śmiało, bezkompromisowo jak on czy Hubert albo nawet bardziej. Wtedy jej relacja z czarnowłosą Bretonką wskoczy na wyższy poziom i ma szansę przeskoczyć to co ją łączy z grubym kupcem. Bez tego to raczej zostanie dla niej koleżanką z lochem w jakim można się wspaniale zabawić ale mistrza wciąż będzie miała tego samego. Ale tyle było tonem dobrych, ojcowskich rad a co z nimi Pirora zrobi po jego wyjeździe to już była jej sprawa.


---



Wiosna przyszła, stopiła śniegi, przegnała zimę i rozkwitła w pełni. Ale z wolna, tydzień po tygodniu i ona się kończyła przechodząc w lato. Zboże na polach robiło się coraz wyższe i wyższe a dni cieplejsze. Zbliżały się tygodnie do letniego przesilenia na jakie urządzano tradycyjny festyn ku czci lata i na wróżbę dobrych żniw. Ale na lato to już zapowiadała się nowa historia.





K O N I E C
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline