Migmar się modli
Migmar jechał modląc się i medytując. Nagle poczuł chłód, jakby zaczął wiać wiatr z najodleglejszej północy. Kierowca zapiął płaszcz.
Nagle usłyszał w swojej głowie dźwięczny, delikatny, kobiecy głos.
- Ahh. Naznaczył cię dotyk mego… ostrza. Zapewne nie masz po tym dobrych wspomnień. Ale nie lękaj się, ja nic ci nie zrobię. Masz tak gorące serce, pełne gniewu, marzeń, radości i smutku. Mało kto ma w sobie tyle ognia. Mów mi Louchi…
Rozrywacz się skulił. W domku.
Trupiooki popatrzył na Migmara.
- Ja go nie straszę, tylko uprzedzam. Jak lekarz pacjenta. Uważam, że mój zawód ma wiele wspólnego. – podrapał się po głowie słysząc słowa Migmara [i] No, ja o niczym nie decyduje. Ja jestem klingą. Myślisz, że Jorgumo chce bym się tym zajął? U Zolta nie było takich problemów. Kazał zabić to zabijałem… To przez tę maskę się popsuło.
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija |