Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-05-2022, 10:06   #5
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Nóż Nadziei...
Arthus nie miał zaszczytu i przyjemności otrzymania takowego. Z jednej prostej przyczyny - Trunau nie było rodzinnym miastem diabelstwa, które na świat przyszło ładnych parę setek mil stąd.
Nie był Trunauczykiem, ale nie był też obcym, jako że mieszkał w tym mieście od ładnych paru lat, a jego wujem był Kessen Plumb, kupiec i jednocześnie jeden z sześciu radnych.

Arthus nigdy nie żałował "zamiany" rodzinnego Molthune na Trunau, które co prawda było znacznie mniejsze, ale za to znacznie bardziej interesujące, tudzież zdecydowanie bardziej tolerancyjne i taki drobiazg, jak zdobiące głowę rogi, nie skłaniał do chwytania za broń czy wzywania straży, albo robienia głupich uwag na temat czyjejś wierności, czy raczej jej br
No i wystarczyło wysunąć nos za bramę miasta, by móc przeżyć (przy odrobinie szczęścia i umiejętności) spotkanie z jakimś stworem znacznie mniej przyjaznym niż mieszkańcy Trunau.

* * *

"Długi Dom" powitał Arthusa gwarem.... tudzież obecnością paru bardzo bardzo znajomych twarzy. Nieznajomych twarzy też parę było, ale zaklinacz nie był do nich aż tak nieufnie nastawiony, jak większość rdzennych Trunauczyków.
- Arthus Dis - przedstawił się, po czym upił łyk wina. - Na razie żadnych konkretnych planów nie mam - spojrzał na Arwel - ale bez wątpienia masz rację. - Uśmiechnął się. - Koniecznie musimy nadrobić zaległości...
Uniósł w jej stronę pucharek z winem.

Przybycie Rodrika nie zakłóciło dobrego humoru Arthusa, bowiem tym razem zaklinacz w niczym straży nie podpadł.
- Miło wreszcie znów zjawić się w domu - odpowiedział Rodrikowi. - Twoje zdrowie. - Uniósł pucharek. - I wasze - dodał w stronę współbiesiadników. Co prawda dwoje z nich wyglądało, jakby się chciało znaleźć daleko stąd, ale to już nie była jego sprawa. Nie miał zamiaru być niańką czy pasterzem dla zabłąkanych owieczek.

O to, co stało się z bratem Hacana, nie wypytywał. Takie sprawy lepiej było poruszać w mniejszym gronie. Miał z pewnością wiele wad, ale zbytnia ciekawość do nich nie należała.
 
Kerm jest teraz online