Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-05-2022, 21:33   #6
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Ceremonia Nadziei, najważniejsze chyba wydarzenie w życiu każdego Trunauańczyka, oznaczające pozostawienie lat dziecięcych za sobą i wejście w jakże poważną dorosłość. Otrzymanie Ostrza, odhaczające kolejny punkt na zwyczajowej liście życiowych wydarzeń tutejszych, wciśnięte było stosunkowo wcześnie w proces dojrzewania, ale nie było co się temu dziwić. Belkzen było krajem ponurym i bezlitosnym, wymuszało prędkie dorastanie i skracało lata dziecięcej beztroski. Maluzar “Mal” Beenhouwer pamiętał swoją Ceremonię. Może i nie urodził się tutaj - w sumie nie wiedział gdzie tak właściwie się urodził - ale Trunau było dla niego jedynym domem jaki znał, podobnie jak Beenhouwerowie byli jedyną rodziną jaką znał. Pół-ork właściwej rodziny (czy też plemienia) nie znał i nie miał ochoty poznawać, a uczucie było najprawdopodobniej odwzajemnione. Wszak kochający rodzice nie porzucali niemowlaków w głuszy.

Mieszane pochodzenie Maluzara rzutowało na dorastanie, jakżeby nie mogło. Buzująca w żyłach orcza krew wymuszała na nim tłamszenie najgorszych i najdzikszych impulsów z jakich znani byli zielonoskórzy, zwłaszcza gdy zaczął rosnąć jak na drożdżach i górować nad większością ludzi. Przynajmniej wtedy zelżały docinki, prowokacje i prześladowania rówieśników, którym widocznie dwie różne tęczówki - jedna bestialsko orcza, druga niebieska - przeszkadzały w traktowaniu Mala jako “normalnego”. Maluzar starał się jak mógł hamować gorący temperament, z czasem nawet znajdując sposób na użycie naturalnych predyspozycji w dobrych celach. Wpierw dorabiając jako wykidajło czy “mięsień na wynajem”, a później wstępując nawet do Straży Trunau. Nawet chyba przekonując do siebie co niektórych sąsiadów, którzy przez lata krzywo nań spoglądali.

I tak też widok potężnie zbudowanego pół-orka o dwóch różnych kolorach oczu, w trunauańskich barwach i obwieszonego żelazem stał się częstym widokiem na ulicach Trunau.




W “Długim Domu” pojawił się, jak zawsze, wciśnięty w kolczugę, z długim mieczem i buławą przy pasie oraz tarczą na plecach. Takiż to był urok Trunau, że właściwie nigdy nie było wiadomym, kiedy trzeba będzie być gotowym do obrony i Mal pielęgnował powszechne podejście sąsiadów, które można było podsumować powiedzeniem “przezorny, zawsze ubezpieczony”. Dlatego też częściej niż rzadziej chodził w pełnym rynsztunku, nawet gdy nie był na służbie, w zasadzie nie mając tak zwanych ubrań cywilnych. Również tak jak zawsze, zapuszczoną czuprynę na czubku głowy ściągniętą miał do tyłu rzemieniem, a boki, tył i zarost starannie przystrzyżone. To, jak i proste kolczyki zdobiące jedno ucho, były jedynymi przejawami próżności Maluzara.

Mal nie był duszą towarzystwa. Niejako wskutek ostracyzmu jakim go darzono przy dorastaniu, niejako wskutek szorstkości i bezpośredniości gdy już otwierał gębę. Nawet jak na standardy prostolinijnego Trunau, gdzie kwiecistej mowy trzeba było ze świecą szukać, pół-ork często sprawiał wrażenie gburowatego i nieprzystępnego, ograniczając się do prostych słów i przechodzenia prosto do meritum oraz wstrzymując się od nawiązywania rozmów. Towarzystwo jednak mu nie wadziło, ba!, lubił je nawet. A to, że trzymał się na uboczu było tylko i wyłącznie przejawem introwertyzmu.

- Pij, pij, Mal, będziesz łatwiejszy - Arwelyel zaśmiała się w jego stronę, dolewając mu do kubka.

- Nie wiedziałem, że jeszcze łatwiejszy mogę być - sarknął z uśmiechem, przepijając do elfki.

Mal zreflektował się jednak prędko pod spojrzeniem Rodrika. Zasalutował w jego stronę, teatralnie odsuwając i szorując kubkiem.

- Tak jest, sir - odezwał się mało poważnym tonem. - Szeregowy Beenhouwer będzie gotów do służby skoro świt.

Maluzar wiedział, że Garth junior znał go dosyć dobrze i wiedział, że żadna popijawa nie przeszkodzi pół-orkowi w wykonywaniu jego obowiązków. Te Beenhouwer traktował śmiertelnie poważnie.
 
Aro jest offline