Høflig zawsze, gdy przyszło co do czego, robił to co trzeba. Zawsze. "Jak chcesz żeby coś było dobrze zrobione musisz sam wziąć się do roboty" mawiano w jego stronach a on nie miał zamiaru kłócić się z mądrościami przodków. Zwłaszcza gdy w grę wchodziła krwawa robota. O tak, w tej Lars nigdy nie szukał wyręki. Może brało się to z tego, że zawsze szedł na całość? Może dla tego, że lubił szczęk oręża? Może dla tego, że odczuwał dreszcz podniecenia kiedy wokół tryskała krew? A może po prostu dla tego, że wiedział iż krwawą robotę trzeba zawsze skończyć a takich nie było wielu. Ludziom zabijanie bliźnich przychodzi łatwo, kiedy siedzą przy kufelku i opowiadają bajdy słuchaczom, których krwistoczerwone plamy na twarzy dowodzą tego, że oni sami z zabijaniem mieli do czynienia jedynie, gdy szło o patroszenie ryby. Nie tak łatwo jest jednak spojrzeć Wielkiemu Rozjemcy w oczy i sięgnąć po oręż wiedząc, że możesz być tym, którego on powoła do błota. Nie tak łatwo było położyć na szali swe życie. Nie tak łatwo spojrzeć w gasnące oczy przeciwnika.
Lars nigdy nie miał z tym problemów. Gdy wypadł na korytarz czas dziwnie zwolnił. Høflig w ułamku chwili ujrzał Mauera, który ścinał się z takim samym jakiego dopiero co Lars sprawił, zbirem. Jednak równocześnie dostrzegł Olivię, która z trudem odpierała ataki dwóch siepaczy. Ostrza sunęły powoli w powietrzu, kiedy Lars równie powoli podnosił swój topór do ciosu. W krtani wezbrał mu ryk, którym pewnie nie przestrzegał by wrogów - zawsze lepiej kropnąć kogoś od tyłu niż zmuszać go do spoglądania w twarz Wielkiego Rozjemcy - ale w tej chwili zrozumiał, że tylko tak może dać dziewce szansę. Gdzieś w kącie, na ziemi, z przerażeniem temu wszystkiemu przyglądał się szczur, którego Lars też dostrzegł, podobnie jak krzywo wiszący kandelabr. I krzywą futrynę drzwi na przeciwko. I...
Szczegóły, szczególiki zamknięte w ułamku chwili. Jednym ruchu skrzydeł ćmy, pęknięciu linii czasu. Często mu się to zdarzało. Ten pełen oszołomienia bezruch, po którym świat rozpada się na kawałki. I naraz wszystko przyspieszyło. Zebrało się do kupy w tańcu wirujących ostrzy, wykrzywionych we wściekłych grymasach zębów, w krwawej robocie po której ktoś następny wróci do błota. Ryk Larsa poniósł się korytarzem a Høflig rzucił się na pomoc Olivii uderzając z całą swoją wściekłością na najbliższego z jej przeciwników.
.