Arthus może nie należał do najprzykładniejszych obywateli miasta i zdarzyło się, iż parę razy podpadł straży, czasem w własnej winy, a i zdarzyło się, iż przyczyniła się do tego Arwel. Ale taki już był jej urok i Arthus się z tym od dawna pogodził, że osobom przebywającym w jej towarzystwie przytrafiają się często różne różności.
Wracając do straży i jej przedstawicieli...
Rodrik należał do tych, których Arthus oceniał dość pozytywnie, a przywiązanie kapitana do przestrzegania prawa nie dało się zaklinaczowi zbytnio we znaki.
Propozycja przedstawiona przez Rodrika była ciekawa, ale i niepokojąca, bowiem chęć zatrudnienia obcych oznaczała, zapewne, brak zaufania do któregoś z mieszkańców miasta. Ewentualnie mogło chodzić o tak zwane świeże spojrzenie, ale...
Przy winie, w dobrym towarzystwie, rozmowa z Rodrikiem wyleciała Arthusowi z głowy, a później... zajął się czymś innym, bardzo ciekawym czymś, więc kapitan straży i jego sprawy zeszły na bardzo daleki plan.
* * *
Poranną działalność miejskich strażników Arthus zwalił na jakieś poważne przestępstwo, zapewne włamanie. Rzeczywistość okazała się jednak całkiem inna.
W samobójstwo Rodrika Arthus również nie wierzył i był przekonany, że Rodrik stanął komuś na drodze prowadzącej ku bardzo niecnym celom. Czy miało to jakikolwiek związek ze złożoną wieczorem propozycją?
- Musimy też obejrzeć pokój Rodrika - powiedział. - Jeśli miał jakieś problemy czy spodziewał się kłopotów, a jestem przekonany, że tak było, to mógł zostawić jakieś notatki.
- Czy ostatnimi czasy wydarzyło się w mieście coś... szczególnie niepokojącego? - spytał.