Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2007, 22:29   #121
3killas
 
Reputacja: 1 3killas nie jest za bardzo znany3killas nie jest za bardzo znany3killas nie jest za bardzo znany3killas nie jest za bardzo znany
Z pewnością należy wyróżnić kilka rodzajów bólu. Ten wywoływany przez ciągłe wbijanie igły w świeże rany jest wyjątkowo nieprzyjemny, dlatego też Celahir wolałby dostać jeszcze raz mieczem, ba, nawet dwa razy, bo wtedy ból, owszem, jest spotęgowany, ale z pewnością nie tak irytujący jak ciągłe nakłuwanie i co gorsze, świadomość, że zaraz znowu będą wbijać mu igłę w niedawno rozciętą dłoń, czy czoło. Ciągłym wierceniem się utrudniał tylko pracę Chloe.

- Dzięki Ci o Pani za twe zacne usługi – rzucił żartobliwe wychodząc z jej gabinetu.

Robiło się coraz weselej. W kuchni pachniało chlebem, kiełbasą, kaszą i majerankiem. A może tylko tak mu się wydawało? Ciepłe powietrze buchające z pieca wypełniało całą izbę, a młody elf siedział, przegryzał kiełbasę, żuł czerstwy chleb, popijał wino, podśpiewywał nie zawsze cenzuralne śpiewki karczemne pod nosem i naprawdę czuł się szczęśliwy. Nie zainteresowała go rodząca dziewczyna, choć pamiętał jak pierwszego dnia swego pobytu w tym miejscu, w identycznej sytuacji stał rozemocjonowany pod drzwiami, ciesząc się szczęściem rodziców. Od tego czasu zdążył się do tego przyzwyczaić. Takie wizyty okazały się tu chlebem powszednim. W każdym razie pamiętał, żeby zostawić trochę wina dla ojca. Czy brata? Nie przysłuchiwał się niedawnej rozmowie. A może dawnej? Czas szybko mu płynął, co należało zawdzięczać alkoholowi i dobremu towarzystwu. Zresztą nie tylko jemu, Wolfgang, który chciał go o coś wypytać kompletnie o tym zapomniał, kiedy zabrali się za beczułkę piwa. Przypadł mu do gustu ten osobliwy mężczyzna o różnokolorowych oczach. Tak jak raczej poważny Lilawander, który w końcu był ziomkiem, elfem. Otto też wydawał się równym gościem, choć na razie rzadko się odzywał. – Ładnie walczył – przypomniał sobie po chwili.

-Jak sądzicie? Kim byli te szlachciury? I co musiał zrobić ta Ingrid że im aż tak podpadła?

- Paniczykowie znudzeni życiem, ze skrzywioną psychiką przez luksus i pieniądze. Dupki wyżywające się na słabszych. Aczkolwiek - zrobił pauzę dla akcentacji dalszej części wypowiedzi - dziewczynka też nie była taka zwyczajna. Przecież ta mała była brutalnie bita, podwieszana, kaleczona… I nic? Zero emocji? Dziwne. Choć z drugiej strony wojna i ulica zabijają wrażliwą stronę, nawet u takich malców. Ważne, że te sukinsyny dostał nauczkę. Na zawsze. Wolałbym jednak, żeby trafili pod sąd…

Po pewnym czasie przyszła Chloe i poprosiła o pomoc Lilawandera. Celahir opierając się na lekko przechylonym krześle, grzejąc nogi na piecu, od razu zauważył, że z rudą jest coś nie tak. Trochę zdenerwował się, że Chloe nie chce mu powiedzieć o co chodzi, ale szybko doszedł do wniosku, iż zapewne rozchodzi o jakieś medyczne sprawy, jakieś powikłania i pomoc maga jest jej bardziej potrzebna niż jego. Uśmiechając się do Wolfganga zaczął śpiewać znaną balladę o siedmiu kurtyzanach. Czekał, aż człowiek ją podchwyci.
 

Ostatnio edytowane przez 3killas : 09-09-2007 o 22:44.
3killas jest offline