Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2022, 21:27   #157
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Gdyby Detlef cierpiał na migreny, teraz z pewnością rozbolałaby go głowa. Opuszczając Nuln liczył na chwilę odpoczynku od knowań człeczyn, a tu nieopatrznie władował się w sam środek politycznej rozgrywki pomiędzy walczącym o władzę szlachetnie urodzonym rodzeństwem. I o ile potrafił w jakiś sposób zrozumieć motywy zbójców na gościńcach, złodzieja obcinającego sakiewkę, czy reketera siłą zmuszającego opornych do płacenia "za ochronę", o tyle pobudki możnych bardzo go mierziły i tyle.

Postanowił skupić się na swoim udziale w tej grze, to jest utrzymaniu Eleny (i w ramach polisy rozszerzonej - jej brata - choć z mniejszym entuzjazmem) przy życiu. Wyglądało na to, że właściwie w każdej chwili mogła mieć miejsce kolejna próba zamachu, chociaż jego pracodawczyni deklarowała nie brać czynnego udziału w staraniach o schedę po Etelce von Toppenheimer, co powinno odsunąć ją nieco w kolejce celów do eliminacji.

Niestety jej brat wciąż się liczył i choć ranny był potencjalnym zagrożeniem dla każdego, kto poważnie liczył na spadek po matronie. Wypadek z winem skłonił jednak Detlefa do refleksji, że być może nie był on taki niewinny za jakiego się podawał i nie wahał się przed użyciem trucizny do torowania sobie drogi do celu. Oczywiście zatrucie wina mogło być zorganizowane przez kogoś innego, ale krasnolud dawno przestał liczyć na to, że świat dzieli się na tych "dobrych" i tych "złych" i że zawsze pozostają oni wierni swoim charakterom. Brat Eleny mógł być równie bezwzględny jak reszta, a przy tym otaczać najmłodszą z rodzeństwa swoją opieką. A wreszcie - czy mogła to być jego pracodawczyni? Mógł się mylić, ale jakoś w to wątpił.

Człeczyny... bez nich świat byłby o wiele prostszy.

Brak informacji o udziale ochroniarza Marcusa w śmierci domniemanego zamachowcy był niemiłym zaskoczeniem. Dwi byli bardziej skrupulatni w takich sprawach i zachowanie oraz tożsamość nawet niższych statusem krasnoludów była zauważana i równie często komentowana, co sprzyjało samodyscyplinie i przestrzeganiu kodeksu honorowego. Traktowanie sług przez szlachetnie urodzonych umgi za niezbędne, ale jednak tylko tło ich własnego życia było w oczach brodacza kompletną ekstrawagancją i wręcz zakrawającą na głupotę nieostrożnością, o czym świadczyły ostatnie wydarzenia.

Zainteresowanie turniejem tłumaczył ciekawością ludzkich zwyczajów - dawi dziedziczyli majątki zgodnie z zasadą starszeństwa i nikt tego zwyczaju nie kwestionował (przynajmniej otwarcie). Na pytania o plany Eleny odpowiadał zgodnie z prawdą - nie wiedział i nie rozmawiał z nią na ten temat.

W ramach zwiększenia bezpieczeństwa swojej podopiecznej wprowadził całkowity zakaz odwiedzin u Eleny bez jego udziału lub przynajmniej przeszukania wizytującego pod kątem ukrytej broni. Dodatkowo przynoszone jej potrawy były w obecności krasnoluda próbowane przez służkę, a dopiero po dłuższej chwili dostarczane do apartamentu Eleny. Nie gwarantowało to pełnego sukcesu, ale powinno utrudnić potencjalnym zamachowcom zadanie.

Czas pozostały do rozstrzygnięcia kwestii spadku zapowiadał się niezmiernie ciekawie...
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline