Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2022, 17:30   #16
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Medyk, jakiś młody człowiek, na słowa Wuga niewiele odpowiedział, dał tylko znak, żeby on i Katerina podeszli bliżej i wziął się do roboty. Pozostali mieszczanie ustawieni w kolejce także nie protestowali. Zapewne dla świętego spokoju. Medyk kolejno pracował nad tymi, którzy potrzebowali pomocy. Rezultaty były różne, w zależności od powagi ran, które odnieśli awanturnicy.

Cytat:
Odzyskane punkty wytrzymałości (aktualne punkty wytrzymałości)
Wug - 6hp (aktualnie 15hp)
Katerina - 22hp (aktualnie 19hp)
Gobelin - 15hp (aktualnie 19hp)
Najbardziej poważne rany, jak się okazało, odniósł Wug. Choć potężne cięcia orka posłały mefity w niebyt, to on sam był poważnie poparzony przez płonącą substancję, którą jeden z nich oblał go podczas walki. Ostatecznie, oparzenia zostały obwiązane bandażami, Wug dostał mały słoik z maścią, a mężczyzna, który go obsłużył, życzył rychłego powrotu do zdrowia.

~

Na pytania Laveny i Kateriny dotyczące tego, któż rozpętał pożar, strażnicy zmitygowali się i spojrzeli po sobie. Choć straż wewnątrz sali obrad zajmowała się przede wszystkim zniszczeniami, to jednak znalazł się jeden, który ponoć coś widział i miał przyjść lada chwila. Paru strażników zawołało jakiegoś człowieka imieniem Gavin Daine, a z zewnątrz ratusza odpowiedziały im kolejne nawoływania.

Co do pytań o odszkodowanie półelfki, czy będzie jakaś rekompensata, główna radna Rozgórza machnęła ręką w stronę towarzyszącej jej dziewczyny. Ta zaś przebąkiwała, żeby złożyć oficjalny wniosek w trzecich drzwiach od lewej na korytarzu zachodnim i w ogóle zaczęła recytować Lavenie ciąg miejsc i procedur.

Młoda kobieta, zastąpiwszy główną radną, trajkotała:

- Obecność mefitów w głównej sali obrad stanowi poważne naruszenie paragrafu trzeciego ustawy “O obecności istot magicznych w Rozgórzu”, ustęp szósty, który wyraźnie precyzuje, że istoty z planów elementarnych powinny być przywoływane tylko w kręgu i tylko pod okiem gildii z Elidir.

- Rekompensaty z tytułu poszkodowań są regulowane w kodeksie karnym Rozgórza, paragraf siedemnasty, który wyraźnie mówi - tu zasłoniona okularami kobieta przewertowała ciąg kartek w księdze - że gros strat powinien ponieść przywołujący, zaś rada miejska może uzupełnić do dwudziestu procent doraźnych szkód, w zależności od typu elementu, rodzaju magii, śmierci aplikującego…

~

Kiedy Lavena dowiadywała się nowych typów okoliczności, w jakich można zginąć bolesną śmiercią i komu za to przysługują pieniądze, pozostali radni, razem z Gretą Gardanią, zwrócili głowy w stronę nadchodzącego strażnika.

Okazało się, że świadkiem był starszy mężczyzna, który przedstawił się jako Gavin, prosty strażnik, który pilnował zachodniego skrzydła ratusza. Zanim główna radna odparła na słowa półelfki co do wpuszczania mefitów na salę, strażnik rzekł:

- To był Calmont, ten dureń, co ostatnio się zatrudnił w księgarni - rzekł Gavin. - Zaraz go poznałem. I... jeszcze jakiś, nie wiem, pomagier może. Kiedy zaczął się Zew Śmiałków, widziałem, jak tych dwóch coś kombinowało ze zwojem papieru w zachodnim skrzydle.
- Zaiste, prawdę gada! - wykrzyknął jakiś inny, słysząc słowa siwego strażnika. - Toć to przecież nie minęło pięć minut, jak żem ich widział, kiedy uciekali z miasta!
- Jak wykrzyczeli parę słów i zrobili parę gestów, zaczęli uciekać - wzruszył w końcu ramionami. - Próbowałem ich ścigać, ale wypili mikstury jakieś. To potem już ogóle ich nie widziałem, jak zaczęli biec tak szybko.

Greta Gardania rozwarła szeroko oczy na wieści, które przynieśli jej strażnicy.

- Z miasta!? W którą stronę? - dopytywała.
- W stronę Czarciego Wzgórza - odparł strażnik. - Kiedy widziałem, jak uciekali, nie wiedziałem jeszcze dymu z ratusza… - i urwał, widząc reakcję pozostałych.

Na wzmiankę o Czarcim Wzgórzu, przez parę dłuższych chwil zapadła cisza: tłum gapiów zaniechał gwaru, radni i urzędnicy wynoszący zwęglone meble zastygli.

Wreszcie jednak, cisza zmieniła się w napięte szepty, które przetoczyły się między zebranymi. Ficko krzyknął:

- Czarcie Wzgórze!!! - zawodził garbaty goblin. - Cytadela! Moi bracia i siostry! Plemię Cierniowego Kamienia!!!

Na powstający gwar i głosy niezadowolenia, przewodnicząca podniosła rękę, uciszając wszystkich.

- Przyjaciele, dojdziemy do tego, kto i dlaczego podpalił nasz ratusz - rzekła ze spokojem. - Czy to nie dzisiaj jest dzień Zewu Śmiałków?

Spojrzała po twarzach mieszczan, a wielu z nich odwróciło wzrok. Awanturnicy zauważyli, że poza nimi - to jest Wugiem, Joreskiem, Gobelinem, Valenae, Laveną i Kateriną, z prawie dwóch tuzinów awanturników nie został już nikt. Wojownicy i zbieranina najemników, która jeszcze nie tak dawno była zainteresowana Zewem Śmiałków, jakimś cudem zniknęła, tak samo jak znajomkowie Ficka.

- Zatem? - dopytywała Greta Gardania. - Śmiałkowie, czy któryś z was zechce wybrać się na Czarcie Wzgórze i przyprowadzić mi tego… Calmonta?

- Zapłacimy odpowiednio - ciągnęła Gardania. - Piętnaście sztuk złota za skontaktowanie się z plemieniem Cierniowego Kamienia i drugie tyle za sprowadzenie podpalaczy. Żywych! - Greta błyskawicznym ruchem wyjęła z kiesy pióro, naskrobała nim parę zdań, wyrwała kartkę i wręczyła ją swej asystentce, która gorliwie pokiwała głową.

Wreszcie, wzrok głównej rajczyni miejskiej spoczął na awanturnikach.

- Ach, czy to nie tych paru, którzy gasili płomienie razem z naszymi? - zapytała kobieta, a jeden z radnych skinął głową. - Świetnie, potrzebujemy się im odwdzięczyć.

Skinęła na medyka, który wcześniej zajmował się Wugiem i innymi, a ten sięgnął do swojej torby, z której wyciągnął pięć fiol. Trzy z nich zawierały lekko zielonkawy płyn, jedna - mętną, szarą zawiesinę, a ostatnia była bezbarwna.

- Zielone leczą rany i zrastają złamane kości, bezbarwna to antidotum na trucizny, a biała wzmacnia przeciw chorobom - uśmiechnął się medyk. - Dla was.

Wzrok radczyni miejskiej wodził - to po mieszczanach, to po awanturnikach. Kobieta wydawała się obmyślać jakiś plan.

Czekała na ich odpowiedź.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!

Ostatnio edytowane przez Santorine : 06-05-2022 o 17:36.
Santorine jest teraz online