Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2022, 19:45   #279
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Dał się wciągnąć w intrygę Vivian, ponieważ widział w tym szansę ocalenia dla wszystkich. Nie pozwolił, by ogarnęły go wątpliwości, chociaż kiedy kobieta przedstawiała dalsze elementy planu w pospiesznej drodze do namiotu zastanawiał się, co może się nie udać. Brzmiało bowiem to wszystko tak wymyślnie, że istniało spore ryzyko rozwoju wydarzeń nie według śmiałych zamierzeń tej ekscentrycznej persony.

Obskurny namiot nie miał w sobie nic nadzwyczajnego, ot nieład opuszczonego w pośpiechu schronienia. To obecność Schwartz napełniała go aurą jakiejś niesamowitości. Bliskość kobiety nie tłumiła obaw, a jedynie je podsycała. Carsten pojmował, iż wkrótce może być świadkiem zaskakujących zjawisk, nie w pełni wytłumaczalnych. Nie miał jednak wyboru, sam pisał się na ten awanturniczy krok. Bastard warczał pod namiotem, zaniepokojony tym, że jego pan zniknął w towarzystwie nieobliczalnej arystokratki i wyraźnie niezadowolony z tego rozkazu. Sylvańczyk objął atrakcyjną lady, jak uczeń wtajemniczany w sekretne arkana. Zimne piękno promieniowało od niej i wprowadzało go w stan niepewności. Perfumy upajały zmysły mieszaniną zniewalających zapachów, lecz nie były to pospolite kwiatowe nuty. Czuł się niczym na spektaklu u sztukmistrzyni, która wybrała jakiegoś nieszczęśnika z tłumu i wciągnęła go na scenę, zmuszając do współudziału w widowisku. Musiał dać porwać się temu występowi i nie zawieść pokładanych w nim oczekiwań. Jej spokojny głos dodawał pewności i pozwalał wierzyć, że mężczyzna zdoła odebrać medalion upiornemu jeźdźcowi. Tylko okoliczności pozostawały jeszcze dla niego zagadką...

Instynktownie wyczuł subtelne zmiany w powietrzu rozedrganym przez słowa recytowane szeptem przez Vivian. Poczuł, że oddala się od niej i nic nie może na to poradzić. Jakimś niemożebnym sposobem wzniósł się ponad namiot i lotny jak sokół mógł ujrzeć bitwę z innej perspektywy. Zawładnęły nim uczucia przestrachu i niepewności. Jednocześnie czuł, że ktoś sprawuje nad nim opiekę i nie pozwoli, aby spadł w środek bitewnego zgiełku. Obrazy walczących i znajome oblicza przesuwały się przed jego oczami i choć wiedział, że to nie sen, to umysł nie potrafił wyjaśnić tego fenomenu. Nagle zamarł, kiedy napotkał oczy przeklętego rycerza świdrujące jego postać zza zasłony hełmu. Okrzyk Schwartz, przeciął kurtynę powietrza i ochroniarz znów poczuł ciężar swego ciała, w chwili gdy runął na piekielnego przeciwnika.

Wpadł w lodowatą toń, paraliżującą go jakby zanurzył się w przerębel, na powrót odczuł również krępujący balast ubrania szamocząc się w wodzie. Było to raptownym szokiem po wcześniejszych doznaniach lekkości i skutecznie spowolniło ruchy Eisena. Potrzebował chwili, by rozeznać się w sytuacji i kiedy wreszcie dojrzał wodza w mułowatej toni w zwarciu z panną von Schwartz zwyczajnie brakło mu oddechu. Wynurzył się więc na moment potrzebny, by później móc skutecznie działać pod wodą. Zdecydowanym ruchem zanurkował, ściskając w garści darowany mu nóż, aby rozerwać łańcuch wiążący medalion i pozbawić wodza nieumarłych tego tajemniczego amuletu o nieznanej mocy. Nie było czasu na subtelne strategie, liczyła się siła i zwinność oraz zaskoczenie przeciwnika. O to, co nastąpi później nie miał teraz czasu się martwić…
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 06-05-2022 o 20:15.
Deszatie jest offline