Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2022, 23:00   #111
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
- Rybka? Rybka? - powtarzał Hans ślizgając się we własnych wymiocinach. Już dawno na niczym nie ślizgał się, a w dzieciństwie to pamiętał ślizgi na lodzie, a w dorosłości to na gównie nie raz, ale na wymiocinach jeszcze nigdy... w szczególności z krwią. Pewnie jakaś zaraza, która opanowuje ten przeklęty zamek co raz bardziej i bardziej. Może nawet dopadnie tą sukę Henriettę. Chwila, a może to była jednak dobra osoba? A chuj z nią, i tak umrze. Wszyscy umierają. Zawsze kiedyś trzeba umrzeć.
- Gustafie, Gustafie, jebany fagasie. - wymamrotał Gruber i zaśmiał się do siebie, a wtedy jeszcze go wzięło na wymioty, ale nie było już co, więc tylko zachłysnął się powietrzem i przeciągle beknął. Jego ciało wygięło się niemalże w literę U po czym nogi jak sprężyna wystrzeliły i zrobił niemalże trzysta sześćdziesiąt stopni na lewym ramieniu.
- Rybka. Rybka. Rzeź u Rybki. Na rybce. I w... - i znów rzuciły go torsje, ale tym razem tak potężne, że rzeczywiście przypominał rybkę. Atak padaczki rozpryskał na wszystkie strony wymiociny, w których kałuży "bawił się" już dobre kilka minut.

Krople krwi wpadły do oczu Gustawa i trzech przechodniów. Pewnie zarażą kolejne osoby jeżeli już nie byli zarażeni. Wybuch zarazy mógł poważnie naruszyć delikatną nierównowagę sił jaka co raz bardziej powstawała w regionie, a to z kolei przyniosłoby już całkowite załamanie struktur państwowych i anarchizację życia społecznego. Na to wszystko Hans miał jedną, jedyną odpowiedź - puścić bąka, ale w tych warunkach ewidentnie nie skończyłoby się na tym.

- Już mi lepiej. - stwierdził Hans, ale wciąż czuł się jakby był pijany i jakby umierał. Być może tak czuły się pijane żywe trupy. Gruber tego nie wiedział, bo gdy ostatnim razem był tak najebany to przez parę dni błądził po lesie z czyjąś krwią na rękach. I wówczas nie miał tak mocnej kontroli nad zwieraczem jaką miał teraz to znaczy teraz nie było tak źle. Mogło być gorzej. Wtedy w pobliżu już nie słyszał głosów Gustawa i tego drugiego - widząc, że Gruber w takim stanie daleko nie ucieknie postanowili sprawdzić co dzieje się w karczmie.

Hans z trudem wstał i oparł się o ścianę.
- Ale żem się napierdooooooooooooooooooooooooooooooooooolił. - stwierdził jakby do siebie i dodał - Muszę zesrać się. - cały brudny i śmierdzący od krwi i rzygów niemalże pełzał po ścianie, do której przykleił się i w ten sposób starał się zachowywać pion na słaniających się nogach. Ktoś miał jakieś pretensje, ale Gruber odparł jedynie:
- A pierdol się stara szmato.

Próbował rozejrzeć się, ale nie mógł ze względu na obklejenie brudem. Wszedł do pierwszych otwartych drzwi na jakie natknął się. Tam ktoś miał jakieś obiekcje, ale Hans wymamrotał, że to z rozkazu inkwizytora, którego mordują pod rybką. Ktoś próbował go wypchnąć, ale ugryzł tego kogoś w twarz. Potem dostał rączką cios w swoją twarz. To jakieś małe dziecko go biło, a drugie płakało. To dzieci tu są? - zapytał sam siebie Gruber, ale nie to było teraz najważniejsze. Wtargnął w końcu do jakiejś izby i zdjął swoje spodnie po czym już całkiem bezceremonialnie nasrał na podłogę. Wytarł sobie twarz czyjąś pościelą, a potem i dupę. Przy okazji przyjrzał się na kolor i krwi tam już dużo nie było. I tak dużo jej stracił wcześniej.

Wypadało się przebrać, ale w pomieszczeniu były jedynie jakieś kolorowe fatałachy jakiegoś kupca, czy czegoś. Akurat był w trakcie przebierania, gdy do pokoju wpadła jakaś kobieta z łzami w oczach. Trzymała w obu rękach wielki nóż.

Jakby Hans lepiej czuł się to pewnie by obezwładnił kobietę. Jakby miał gorszy humor to może by ją zabił, ale w tym momencie jedyne co mógł zrobić to wybełkotać:
- Przepraszam. - i opadł plecami na łóżko po czym zasnął.

Rzuty:
100, 52, 56, 27, 29
 
Anonim jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem