Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2022, 22:38   #113
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Ex Pomidor, Rzeźnik Inkwizytor

Świat rozpadł się jak uderzone pustym dzbanem po wódzie lustro. Czas zwolnił, a ulegająca entropi pajęczyna odbić stawała się rzeczywistością. Usta zrośnięte z uchem, by za ziarno pisaku wykwitnąć na torsie, usta zaklinały od szeptu do skrzeku, bulgotu, wreszcie przemawiały już smrodem miast słów. Jego własne usta namawiały do złamania zasad, prosiły o akceptację swej mrocznej natury.

Do symfonii zepsutych ryb i sfermentowanych owoców, słów będących na równi błaganiem co prośbą, dołączyły ekstrema gorąca i mrozu. By rozchwiać, uczynić niepewnym, niestałym, wzruszonym. Leo znał jedną istotę zdolną do tak czułego i wstrętnego zarazem tańca. Swe dziecię stworzone ze strachu i zuchwałości. Nie wiedział tylko jak Świecień go znalazł, czy to przez mroczną duszę Rzeźnika, na której podróżował uczepiony, czy przez swe własne zaniedbanie, albo i sekretne sztuczki RumBuraka, bo podejrzanym była bezinteresowna sympatia czarownika wobec Leo.

- Leo, Leo, te video..

I spełnienie. Nieodwracalne, Leonidas oglądał nieodwracalny gwałt na odwadze i poświęceniu towarzyszy. Nieuchronny los ciskał na szalkę życia towarzyszy kolejne mordercze okruchy stali, kupczył duszą. Choć jedno myślał Leo, by szalę przeważyć i wyrwać z kajdanów, jedna myśl godna, jeden zamiar, a w głowie tylko fortele i swawole, życie garściami kradzione, szczęście w kredycie. - lady - służba jej ofiarowana, serce dla niej rozpalone, kochające (to oczywiście szalone, ale Leonidas zakochał się w Pani Henrietcie szczerze). To uczycie złożył na wadze i życie kolegów jakby zyskało na szansie, szalki powróciły do równowagi. Odzyskał nieco swobody myśli, a przynajmniej instynktów. Wciąż wślepiony w eter, łapał delikatne nici, smrodu, separował wyciągając bursztyn, łowił nuty światła w mroku, zbierał fioletowe okruchy, ogień wydobywając wprost z serca. Splótł gwiazdę, zasadził kwiat, opanował chaos.

-Serce gorejące,
Kwitnące,
Miłością, nie złością,
Krągłością,
Bioder i brzuszka,
Moc maluszka, ,
Kwiatuszka,
Matka powie,
Da zdrowie, Mleko z jej piersi,
Na straży stoję,
Serce Gorejące prawdziwie,
Gwarantem.


Syknął sam do swego ucha, zdmuchnął Świecień, jak ćmiecy płomień.

- Ja sam! Sam dam radę.

Rzeźnik czynił swój fach, krew i śmierć, nie pojmował Fretka czyja jucha na klepisku i czemu ciżba w konwulsjach, demony zlały mu się w jedną osobę. Nie takiego obrotu spraw oczekiwał, wolałby fortelem niż otwarcie mierzyć się z fechmistrzem. Niecodzienne sytuacje, wymagają niepospolitej odwagi i karku łączącego tułów z głową. Siły woli.

Fretka wykorzystał moment zawahania inkwizytora, kiedy ten pewny swego parterował Rusta i rozkoszował się tête-a-tête z Waldemarem. Za pasek schował ostry jak brzytwa nóż do filetowania z falowanym ostrzem. Z torby wyjął zawiniątko, umieścił między osłoną, a szkłem lampy na rybi tran dającej nikłe światło, tą wzniósł w prawicy, zaś lewa dłoń pociła zawiniątko ze znakiem.

Ustawił się bezpiecznie między ławami, na tej za sobą złożył zabraną wcześniej strażnikowi buławę, oświetlił lampą swój prawy profil, skrywając w półmroku resztę sylwetki. Krzyknął, nie głośno, raczej ostrzegawczo.

- Nie mierz kurwa w tatę!* - złość, ale i determinacja z zagrożenia nowo znalezionego rodzica, napełniły serce odwagą, członki vigorem, a słowa pewnością. Nikt, żaden uczony profesor nie doszedł by logiki postępowania Leonidasa, który ubzdurał sobie Bröka na ojca, którego nigdy nie miał. W większości młodzieńcy wychowani tylko przez matki wyrastają na delikatnych i kruchych, ale w przypadku Leo było inaczej, sam był sobie zawsze ojcem, był surowy i szorstki wobec siebie, ale był zmęczony tą podwójną rolą. Szukał zastępstwa, a jako, że ojcem jeszcze nie był, choć podobno pewna kuchenna spędziła jego dziecko, za co darzył ją pogardą, musiał grać rolę syna, a ojca sobie znaleźć. Waldemar Brök, skradł jego serce podobnie jak Lady, choć kobietę zawsze kocha się mocniej. Niemniej nie zamierzał mieszaniec stracić tatka.

- Czyś na prawdę szukał Albrechta? Czyś tylko zwodziłeś mistrzu? - łechtał ego, ku uśpienia czujności. - Czyś tych ludzi spętał, by skoczyli ku tobie? Czy tylko tego pragnąłeś, a siła twej woli uczyniła resztę, Uwe, Żelazna Wolo?

Leonidas sporządził prowizoryczną bombę z lampy i prochu, który ma przy sobie. Nie wiem osobiście, czy coś takiego może spowodować wybuch, ale chyba tak.
Gotowy jest nią cisnąć, lepszy ranny tatuś niż martwy, bo ładunek może zranić obu. W lewej ręce ma zawiniątko od czarownika, co prawda nie sprawdził efektu, ale jest gotowy zaryzykować.

Gdyby niedobry inkwizytor ruszył ku Fretce, ten wyczeka dogodnego momentu, pchnie ławę, ciśnie bombą, następnie susem za kolejną ławę czar zapisany na pergaminie w znakach (wiem nie jednorazowy), skrzyżuje z Uwe maczugę upadnie pozorując przegraną i w tej upokarzającej pozycji postara się przeciąć nożem do filetowania achillesy inkwizytora.

Jeśli zaś zacznie negocjacje, Leo będzie zwodził.

Założyłem, że Leo nie ma przy sobie ani miecza, ani łuku, bo się raczej z nimi po zamku i podgrodziu nie porusza. Może mieć tylko swój długi nóż myśliwski, taki w stylu kukri, lub iberyjskiego gladiusa.

* cytat z filmu "Wściekłe Psy"

jeśli trzeba wyda punkt szczęścia.

45/30/100/49/10
 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 08-05-2022 o 22:46. Powód: Deklaracja o PS i rzuty
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem