Cuchnący półmrok goblińskiej jamy
Poszarpana wilczymi kłami noga piekła okrutnie, a sama rana wciąż krwawiła. Starając się na to nie baczyć Greta okrążyła ciała zabitych goblinów pochylając się nad nimi z grymasem odrazy i odcinając od każdej pokracznej czaszki parę nietoperzowatych uszu. Cięła zębatym ostrzem swojego myśliwskiego noża, szybkimi sprawnymi ruchami łowczyni nawykłej do szlachtowania zwierzyny, bacznie jednocześnie nasłuchując odgłosów dobiegających z głębi podziemnych korytarzy.
Chociaż wypuszczony z klatki świątobliwy Klinge zapewniał, że grasująca w tunelach szajka nie była zbyt liczna, łowczyni nie podkładała w jego osądach zbyt wielkiej ufności. Był człowiekiem miastowym, w dodatku świątynnikiem - trwoga mogła go mylić w kalkulacjach.
Przy truchle wilka zawahała się na chwilę, bo chociaż futro drapieżnika sporo już straciło na swej puszystości, zadowolenie się samymi uszami wydało się Grecie marnotrawstwem. Raz, że w miastach trafiali się miłośnicy wypreparowanych zwierząt, którzy sowicie płacili za wypchane truchła; dwa zaś, że zademonstrowanie straży miejskiej całego wilka mogło wymiernie podnieść wartość nagrody wypłacanej za tępienie górskich szkodników.
Spojrzenie kobiety pobiegło w stronę Goliego, który rozmawiał właśnie półgłosem ze Davandrell, oszacowało uważnie jego masywne ciało. Greta sama nie mogła nawet marzyć o podniesieniu bestii, nawet bez wilczego ugryzienia nie mając w sobie dość krzepy, by ponieść na barkach tak duże stworzenie.
- Panie, wyglądacie na mocarza - powiedziała nieco zakłopotanym tonem, nie wiedząc właściwie, w jaki sposób powinna się do khazada zwracać - Ten basior to dobre trofeum do rzucenia przed drzwi ratusza, lepszy od samych jeno uszu. Zechcecie go zanieść na wóz, bom ja sama jeno o jednej nodze ostała.
Khazad obejrzał się z ukosa na górującą ponad nim Davandrell i Greta w mig utwierdziła się we wrażeniu, iż to ona w tej parze miała decydujący głos.
Zadziwiający duet.
Jeszcze bardziej zadziwiającym dla samej Grety było to, że ledwie spojrzała w wielkie i ocienione przepięknymi rzęsami oczy elfki, z miejsca spłonęła rumieńcem.
- Co na to rzekniecie, pani? - zapytała z onieśmieleniem, które wręcz zaczynało ją denerwować.