|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
29-04-2022, 22:35 | #31 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Tura 08 - 2520.04.19; bct (4/8); południe Miejsce: Ostland; Lenkster; okolice Lenkster; jaskinie goblinów Czas: 2520.03.19; Backertag (4/8); południe Warunki: jaskinia, plamy światła i ciemności, wilgotno, ziąb, chaos walki; Jaskinia z zagrodami - Wszyscy cali?! Nosz kurwa użarł mnie! Cholera! Kogoś brakuje? - w jaskini z zagrodami dało się słyszeć pytający okrzyk Petry. I prawie zaraz potem przekleństwo. Stała nieco pochylona trzymając się za udo tuż pod biodrem. Na tle jej brązowych, skórzanych spodni krwawe zacieki ze świeżej rany były wyraźnie widoczne. Musiała oberwać od tego ostatniego wilka jaki się na nią rzucił. Biegła lewym korytarzem za grzechoczącym kolczugą krasnoludem. Gdyby ścigali się jak równy z równym było pewne, że by go wyprzedziła dzięki swoim dłuższym nogom. Jak zresztą pewnie każdy dorosły człowiek. Ale zanim przeładowała swoją kuszę po ostrzelaniu pleców uciekających tamtędy goblinów khazad zdobył sporą przewagę. Więc chociaż puściła się za nim w pogoń mrocznym korytarzem to dogoniła go dopiero za zakrętem jak walczył z jednym z wilków. Goli zaś właśnie biegł tym korytarzem. Z początku gdzieś tam z przodu majaczyły mu plecy dwóch uciekających goblinów. Do tego właśnie w jednego z nich trafił bełt Petry. No ale najpierw mu znikli za zakrętem, potem gdy do niego dobiegł ujrzał jakiś kolejny kawałek korytarza. Bez namysłu ruszył tam bo stamtąd chodziły go coraz wyraźniejsze z każdym krokiem odgłosy walki. Nawet okrzyk Davandrel. Chociaż jej też nie widział. Ale nadbiegający w brzęczącej kolczudze krasnolud nie uszedł uwagi wilków. Jeden z nich, który i tak nie miał jak się wcisnąć pomiędzy walczących towarzyszy skoczył w boczny korytarz. I wtedy się zobaczyli. Rozpędzony wilk i rozpędzony khazad. Żaden nie zwolnił. Uderzyli na siebie w pełnym impecie. Krasnolud sieknął raz i drugi swoim kilofem okazujac się trochę sprawniejszy od goblińskiego czworonoga. Zahaczył krańcem kilofa o jego grzbiet a wilk zawył ale to było za mało aby go zniechęcić do dalszej walki. Właśnie wtedy zza zakrętu wybiegła Petra i widziała plecy krasnoluda walczącego z wilkiem. Ale nie chciała ryzykować strzału z kuszy więc podbiegła bliżej. Stanęła za nim i wycelowała w wilka kuszę ale akurat w tym momencie wilk skoczył do przodu aby dziabnąć dwunoga. A ten z impetem wbił mu czubek kilofa w łeb aż pękł z szaro - czerwonej masie. Było po tym krótkim pojedynku w wąskim korytarzu. Krasnoludzki górnik wznowił swój bieg a Petra nie bardzo mając już do czego strzelać ani nie mogąc go wyprzedzić za nim. Tak oboje wybiegli z bocznej strony tej jaskini z zagrodami. Alurat aby zobaczyć rejteradę dwóch wilków z tórym dotąd walczyli Bruno i Greta. Krasnolud i tak nie miał szans dogonić te śmigające, sierściuchowe pociski więc rzucił się na jednego z wilków. Ten pewnie by właśnie zaatakował Gretę no a tak odwrócił się ku nowemu przeciwnikowi. A zaraz potem został wzięty w kleszcze przez łuczniczkę z obciętym warkoczem i od tej pory razem stawali przeciwko goblińśkiemu wierzchowcowi. Zaś gdy Goli zaatakował nowego wilka Petra wybiegła za nim i próbowała się rozejrzeć aby zorentować się w sytuacji. Tym najbliższym wilkiem zajął sie już krasnolud więc znów nie chciała do niego strzelać. Wycelowała w te uciekające wilki i to ją rozproszyło. W ostatniej chwili dostrzegła jak kolejny wilk oderwał się od stada i runął ku niej. Zdążyła w ostatniej chwili przekierować kuszę i nacisnąć spust. Cieciwa zabrzeczała, bełt świsnął ale nieszkodliwie ponad skaczącym już ku niej celem. Nie miała już czasu na nic i tylko odruchowo zasłoniła się kuszą przed skaczącym napastnikiem. Zwarli się ze sobą i zwierzak właśnie wtedy musiał użreć w to wysokie udo szefowej tej wycieczki. Petra wrzasnęła boleśnie ugodzona ale to było za mało aby ją powalić. Zasłaniała się tą kuszą próbując zyskać na czasie i udało się. Co prawda nie trafiła wilka z jakimś zauważalnym efektem ale, że jego pobratymcy dostali wciry od pozostałych to i ten od Petry zrejterwoał. Ale zostawił po sobie krwawy ślad na jej udzie i spodniach. Greta też nie próżnowała. Jak tylko wbiegła do tej jaskini z zagrodami dołączyła do pierwszej linii walki tworzonej jeszcze przez Bruno i Olgę. To była chaotyczna i zażarta walka gdzie obie strony szarżowały na siebie jednocześnie. Z korytarza wybiegła pierwsza trójka napastników akurat gdy jednemu z goblinów udało się otworzyć bramę zagrody i wypuścić wilki. Te rzuciły się na intruzów i obie strony zwarły się ledwo parę kroków od południowego krańca jaskini. Greta prawie od razu poczuła na sobie jak zażarta to była walka. Jej toporek trafił gdzieś w bok skaczącego wilka a ten prawie jednocześnie ukąsił ją swoimi zębiskami tuż pod kolanem. Zabolało! I czuła jak osłabła po tym ukąszeniu i musi oszczędzać tą nogę. Jednak nie wystarczyło to aby zniechecić ani ją ani jej wilczego przeciwnika. Wkrótce on znów ją trafił ale to było tylko draśnięcie jego pazurami. Zaś jej udało się go trafić całkiem mocno. To było dla drapieżcy chyba zbyt wiele bo najzwyczajniej w świecie po kolejnym odskoku od jej toporka zamiast rzucić się na nią po raz kolejny to odwrócił się i zwiał. Ale za nim był kolejny wilk. Świeży i nie draśnięty. A ją wciąż bolała ta ugryziona noga. Ale właśnie wtedy gdzież zza ściany wybiegł rozpędzony krasnolud i zaatakował właśnie tego samego wilka. Ona też i tak go wzięli w dwa ognie. Wilk nie mógł długo sprostać takiej nawale toporka i kilofa i wkrótce też zwiał razem z pozostałymi braćmi. Tam za Golim stała Petra co pytała czy wszyscy są a obok niej ciężko dyszał i krwawił Bruno. Nigdzie nie widziała Olgi. Ale nie było też jej ciała więc jak padła to nie tutaj. Jej wilczarz też broczył z licznych ran i ciężko dyszał po zażartej walce. Stał na swoich czterech łapach ale te ranu musiały go osłabić. Wcześniej jednak na tyle pokązał tego pierwszego wilka z jakim się zwarł, że zmusił go do ucieczki prawie w tym samym momencie jak Greta swojego. Ale tak samo jak u niej za nim stał kolejny więc walka płynnie przeszła w kolejny pojedynek na kły i pazury. Wilk który walczył z Bruno nie miał za ogonem krasnoluda ani innego przeciwnika. Więc pojedynek mógł wyglądać uczciwie gdyby nie to, że ogara Olgi pokąsał już ten pierwszy wilk. Nie przeszkodziło mu to jednak uszcznkąć nieco krwi i ciała wilkowi do walki z jakimi został wyhodowany i wytresowany. Ale z kolei za ogonem wilczarza stała elfka. Dopiero co dobiegła na miejsce walki. I musiała ostrożnie celować aby nie trafić kogoś ze swoich. Strzał był trudny nawet dla niej. Wszystko to skakało i kotłowało sie chaotycznie, trudno było przewidzieć gdzie była szansa trafić któregoś z wilków. Za pierwszym razem wyłapała moment z tym wilkiem za jakiego chwilę później wzięli się Goli i Greta. Ale strzała elfki roztrzaskała się na scianie groty gdy kręcący się wilk szukał miejsca do ataku. Chwilę później sytuacja się zmieniła gdy pierwsze dwa wilki zrejterowały. Wtedy właśnie dostrzegła szansę aby strzelić do tego wilka z jakim walczył Bruno. Tym razem strzał udał jej się bardzo ładnie. Wil zawył gdy prawie połowa strzały wbiła mu się między żebra. I to zdekoncentrowało go na krytyczny moment gdy wliczarz skorzystał z jego nieuwagi i wżarł mu się pod szyję. Co prawda wilk wyszarpał mu się ale miał dość. Odwrócił się i uciekł. Na prawej flance gdzie walczyła Olga nie było tak dobrze. Z początku tropicielce udawało się parować zaciekłe ataki wilka swoją rohatyną. Umiejętnie nie dawała mu podejść do siebie na tyle aby miał szansę ją zaatakować. Ale w końcu zabrakło jej wojennego szczęścia albo umiejętności. Wilk okazał się trochę za szybki, ona trochę za wolna i ugryzł ją w łydkę. Niezbyt poważnie ale tubylcza treserka psów krzyknęła krótko. Nie ustąpiła jednak pola i dalej stawiała opór zwierzęciu. To ją drogo kosztowało. Kolejne ciosy wilczych kłów spadły na nią raz za razem. Krzyknęła ponownie, tym razem rozdzierająco. I chwiejąc się zaczęła się wyraźnie cofać. Zauważył to Lenard który zdążył dobiec jako ostatni z walczących. I jak Magnus stał za Gretą, Davandrel za Bruno to on niejako był skazany aby być rezerwowym Olgi. Widział, że kobieta jest w poważnych tarapatach i zastawił swoim mieczem drogę jej wilczemu napastnikowi. Stracił cofającą się Olgę z oczu a zajął się wilkiem. Jeszcze elfka kątem oka widziała jak chwiejąca się i zakrwawiona tropicielka wraca do korytarza jakim wszyscy przybiegli i też straciła ją z oczu. Musiała zająć się kolejnymi celami. Wilk jaki prawie wykończył Olgę poczynał sobie całkiem śmiało. Nie przejął się tym, że dogorywającą tropicielkę zastąpił świeży i wypoczęty ochroniarz Melissy. Jej nie udało się go nawet drasnąć to też nic mu nie było. I zaraz potem odczuł to na sobie Lenard gdy wilcze szczęki zacisnęły się na jego ramieniu jakim w ostatniej chwili starał się zasłonić. Udało mu się oszczędzić szyję ale wilcze kły mocno krwawiły jego krwią. Lenard jednak skorzystał z okazji i wrażył wyprostowanemu wilkowi miecz w żebra. Ostrze wbiłoby się pewnie jeszcze głębiej ale zwierz odskoczył. Wreszcie jednak oberwał. Nie wiadomo jakby się to dalej potoczyło bo wilk widząc ucieczkę swoich towarzyszy też odwrócił się i uciekł zostawiając za sobą zranionego ochroniarza. Jaskinia z kozą Najstarszy z braci nie dyskutował z panienką chociaż spojrzał na nią i młodszego brata który mocno krwawił ostatni raz. Ale pobiegł za elfką tak jak mu kazała. Najpierw ona a potem i on zniknęli jej z oczu za załomem jaskini. A ona sama podbiegła do Wilhelma. No i kozy. Na szczęście przy niej była jedna z pochodni gospodarzy. W jej blasku zorientowała się, że stan Wilhelma jest poważniejszy niż to się wydawało na pierwszy rzut oka. Trzeba było działać szybko aby chociaż zatamować krwawienie. Bo z tak poważnych ran to pewnie jakby nie wdało się zakażenie to i tak będzie się z tydzień kurował. Musiała rzucić swoją torbę na ziemię, otworzyć ją a potem próbować połatać swojego ochroniarza starając się nie myśleć, że w każdej chwili w plecy może wbić jej się jakaś goblińska strzała czy inne badziewie. Zostali w tej pierwszej jaskini tylko we dwoje. No i ta becząca z przerażenia koza uwiązana do palika. Jednak gdzieś tam dalej w sąsiedniej jaskini dalej toczyła się walka jak można było usłyszeć. I kompletnie nie było wiadomo jak tam jej towarzyszom idzie. - Panienko! - Wilhelm drgnął akurat jak mu już założyła część opatrunkow. Jak podniosła głowę i spojrzała tam gdzie wskazywał reką dostrzegła sylwetkę. Sądząc po ubraniu to była Olga. Ale podpierała się ręką o ścianę i zostawiała na niej krwawy ślad. Uparcie człapała dalej w ich stronę podpierając się swoją rohatyną jak kosturem. Musiała bardzo mocno oberwać. To się Melissa zorientowała prawie od razu. Miała więc już dwoje pacjentów w krytycznym stanie. A walka w sąsiedniej jaskini wciąż trwała. Wszyscy - Dobrzy ludzie! Dobrzy ludzie, wypuśćie mnie! Ratujcie! Nie dajcie pożreć tym maszkarom! - ledwo ostatnie wilcze ogony zniknęły z widoku, ledwo ktoś się zorientował, że brakuje im Olgi a ostatnio elfka i Magnus widzieli ją ledwo człapiącą do korytarza a usłyszeli wzywający pomocy głos. Z tej zakratowanej bramy czy drzwi jakie jeszcze z wejścia jaskini niektórzy z nich dostrzegli. Mieli okazję się pozbierać. Okazało się, że najpierw gobliny a potem ich wilki zwiały. Za zagrodami było wejście do kolejnego korytarza i tam czmychnęła cała ta czereda. Od strony napastników aż takich strat nie było. Najpoważniej została zraniona Olga a wcześniej jeszcze w pierwszej jaskini Wilhelm. Ranni była też Petra, Greta, Lenard i Bruno. Ale chociaż ich spowalniały i bolały te rany to jednak wciąż byli w stanie wykonywać swoje zamiary. Chociaż mniej zgrabnie i precyzyjnie niż poprzednio. Ale teren goblińskich jaskiń wydawał się być zdobyty i opanowany. Chociaż nie było wiadomo gdzie zwiały te goblińskie i wilcze paskudy. --- Mecha T 09 Stan ZYW na koniec T 08 Bruno 5/10 s.ranny (-10) Olga 1/14 s.krytyczny (-30) Goli 17/17 s.zdrowy (0) Davandrel 12/12 s.zdrowy (0) Magnus 14/14 s.zdrowy (0) Greta 11/16 s.ranny (-10) Petra 10/15 s.ranny (-10) Lenard 6/12 s.ranny (-10) Melissa 14/14 s.zdrowy (0) Wilhelm 3/12 s.krytyczny (-30) --- Co widzisz? (rasa: człowiek) - imię i płeć - klasa: łotrzyk, ranger, uczony, wojownik - specjalizacja: (ums. zaawansowany)
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
30-04-2022, 14:50 | #32 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
30-04-2022, 16:05 | #33 |
Highlander Reputacja: 1 |
__________________ Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza. Jednym jesteś ty. A co jest drugim. Biały Wilku? - Nie ma przeznaczenia - jego własny głos. - Nie ma. Nie ma. Nie istnieje. Jedynym, co jest przeznaczone wszystkim, jest śmierć. Ostatnio edytowane przez Connor : 30-04-2022 o 16:08. |
01-05-2022, 10:18 | #34 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
06-05-2022, 20:39 | #35 |
Reputacja: 1 | Jaskinia z kozą
__________________ Nawet jeśliś czysty jak kryształ i odmawiasz modlitwę przed zaśnięciem, możesz stać sie likantropem, gdy lśni księżyc w pełni... |
06-05-2022, 23:27 | #36 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Tura 09 - 2520.04.19; bct (4/8); popołudnie Miejsce: Ostland; Lenkster; okolice Lenkster; leśna droga Czas: 2520.03.19; Backertag (4/8); południe Warunki: jasno, b.zimno, grad, d.sil.wiatr; na zewnątrz: jasno, b.zimno, grad, d.sil.wiatr Wóz - O matko! - trudno było powiedzieć czy to Inez czy Hektor byli bardziej przejęci gdy ujrzeli wychodzących z lasu na drogę towarzyszy. Na pewno nie byli zaskoczeni bo jak byli już blisko to Petra zagwizdała trzy razy na swoim gwizdku. Ich pomoc w tym ostatnim odcinku przydała się. Bo jak wyszli z tych mrocznych, dusznych, wilgotnych jaskiń to aż trochę dziwne było, że świat na zewnątrz się nie zmienił. Wciąż waliło gradem a silny wiatr bez problemu miotał grubymi konarami. W połączeniu z zimnem jakie ich zaatakowało razem z gradem i błotem w jakim grzęzły nogi powrót wydawał się jeszcze cięższy niż gdy szli poprzednio w stronę jaskini. Zwłaszcza jak ktoś oberwał. Olga nie dała rady. Petra poleciła aby Godfrey i Magnus wzięli jej płaszcz, zapakowały tropicielkę do tego improwizowanego hamaka i tak ją nieśli. Byli bowiem z tej części ich wyprawy która wyszła z tej walki w miarę cało. Lenart pomagał swojemu młodszemu bratu. Obaj kuśtykali ale starszy podał młodszemu jakąś ułamaną gałąź aby podtrzymywał się nim jak kosturem a on sam podtrzymywał go z drugiej strony. I tak szli we dwóch. Na końcu szedł Goli i Davandrel. Wyszli cało z tej potyczki to Petra im poleciła aby gdyby goblinom przyszedł do głowy jakiś pościg czy co to aby przyjęli go na siebie i ostrzegli innych. No i niejako z braku laku na czele szły we trzy. Sama Petra oraz Greta i Melissa. Z czego tylko cyruliczka była cała. Ale jej dwie koleżanki chociaż kuśtykały to jeszcze nie było z nimi tak źle. Chociaż ten grad, zimno i błoto nawet jej w pełni całej i zdrowej dawały się we znaki. Był jeszcze Bruno. Też podskakiwał niezbyt zdrowo jakby mu ktoś łapę albo kręgosłup przetrącił. Czasem cicho skamlał ale czujnie i dzielnie maszerował obok zawiniętej w płaszcz swojej pani. Też mu te wilcze szczęki dały się we znaki. No i koza. Petra czy to dla żartu czy rozsądku postanowiła ją też wyzwolić z goblińskiej niewoli. Więc jak gwizdnęła trzy razy i niedługo potem nadeszli szybkim krokiem Inez i Hektor okazali się bardzo pomocni. Dwie całe i zdrowe osoby pomogły pozostałym w dostaniu się na wóz. A rozpięty brezent chronił chociaż przed tym cholernym, zimnym gradem. Sytuacja była taka sobie. Właściwie nikt nie zginął ale jednak te gobliny a zwłaszcza wilki mocno niektórych pokiereszowały. A ten grad i aura na zewnątrz raczej nie poprawiała nastrojów. Jednak Petrze jakoś nie odebrało to dobrego i nieco kąśliwego humoru. - Oj spóźniłaś się Inez. Obiecałam już się odwdzięczać Mel. Mam nadzieję, że nie jesteś zazdrosna, że ściągałam przed nią spodnie? - przywitała się ze swoją partnerką gdy ta do nich dotarła jeszcze w lesie i starała się na szybko zorientować w sytuacji. Po koślawym chodzie co niektórych a nawet ogara Olgi widać było, że nie obeszło się bez jakiś strat. - Przestań się wygłupiać. Ktoś potrzebuje pomocy? - Inez starała się zamaskować zaniepokojenie i niepewność strofującym tonem. Ale ten żarcik koleżanki chyba mimo wszystko jakoś rozładował chociaż część napięcia. No a potem wszyscy dotarli do tego improwizowanego domu pod stukającym od gradu i szamoczącym silnym wiatrem brezentem. --- Z tym wdzięczeniem się i ściąganiem spodni przed Melissą to było jeszcze w jaskini. Cyruliczka opatrzyła już Wilhelma i Olgę. Tropicielka była wyraźnie przestraszona. Albo walką, albo sytuacją, albo swoim stanem. I łagodne, dodające otuchy słowa panny Blitz wyraźnie pomogły. Pokiwała głową ale minę miała poważną i jęczała cicho z boleści. Brunetka z warkoczem jednak zorientowała się, że jest z jej pacjentką bardzo źle. Dosłownie jej życie zawisło na włosku. Chociaż jeszcze oddychała nie była pewna czy dożyje ranka. Najbliższa doba powinna się okazać w tym decydująca. Jak dożyje do poranka a potem następnego to w końcu powinna wyjść z tego stanu. Z Wilhelmem podobnie ale on mimo wszystko był chyba chociaż trochę w lepszym stanie. Jak ich opatrzyła to jakoś tak samo większość towarzystwa wróciła do tej pierwszej jaskini z kozą. Mogła się zająć i Gretą, i Lenartem, i Petrą właśnie. Ta trójka też oberwała ale nie aż tak bardzo. - Obiecaj, że będziesz czuła i łagodna. A w ogóle to jak już przed kimś zdejmuję spodnie to raczej w przyjemniejszych okolicznościach. - trochę nie było wtedy pewne czy Petra żartuje, droczy się czy też tym próbuje przykryć ból i niepewność. Miała tylko jedną ranę. Od wilczych szczęk, brzydka, szarpana rana i to na pograniczu uda i biodra. Więc jak przyszła jej kolej na opatrywanie i oglądanie przez Melissę no to właśnie musiała zacząć od rozpięcia i zsunięcia spodni chociaż do kolan aby cyruliczka mogła się nią zająć. Wtedy jak siedziała na tym kamiennym stole jaki wcześniej panna ze wschodnich kresów Imperium użyła do opatrzenia pierwszej dwójki podjęła decyzję aby stąd spadać. Pogonili te gobliny, ich wilki też. Część padła z ich ręki. Uwolnili jeńca jakiego chyba nikt się nie spodziewał. A życie dwójki z nich wisiało na włosku, każde dźgnięcie goblińską szablą czy wilczymi kłami mogło ich wykończyć. No i ona sama była obolała i zdenerwowana tym chapsem jaki na udzie jej ten wilk uczynił. Poleciła Melissie aby zrobiła tyle co trzeba i spadali stąd jak najprędzej. A na wozie to już Inez też się zna na takiej robocie to we dwie zrobią to jak należy. - Utnijcie łby tym co padli! Musimy coś pokazać w ratuszu jak chcemy parę miedziaków za nagrodę! I przeszukajcie tą jaskinie! Hej Godfrey! Co tu jest do rabowania?! Dawaj, nie ma czasu! - pokrzyczała na całe towarzystwo z tego prymitywnego, kamiennego stołu gdy cyruliczka się nią zajmowała. W międzyczasie wrócił Goli co wcześniej gdzieś przepadł w pogoni za wilkami i goblinami. Oczywiście żadnego nie dogonił na swoich krótkich nogach. Ale za to dotarł do jakiegoś innego wyjścia i widział tam ślady goblinów i wilków i krwi. To pewnie chociaż niektóre z nich zwiały gdzieś na zewnątrz. Ale były i inne korytarze, tam już ich nie zwiedzał tylko wrócił do swoich. Nadal nie było pewne czy gdzieś tam w trzewiach góry nie ma więcej tego goblińskiego paskudztwa. Godfrey zaś potrafił się okazać wdzięczny i pomocny za to uwolnienie. Uściskał chyba każdego ze swoich wyzwolicieli i popłakał się ze szczęścia, że znów widzi ludzi no i w ogóle cywilizowane istoty. Ale jak tak go nieco obolała i zirytowana Petra okrzyczała to się ogarnął i chyba bardzo chciał być pomocny. Przyznał, że tam co pobiegł a potem wrócił Goli to jest wejście jakim go tu przyprowadzono. Ale trzymano go właśnie tutaj, w tej celi no i sąsiedniej jaskini z kozą to niezbyt wiedział co jest poza tymi pomieszczeniami. Jednak z jego relacji wynikało, że tych goblinów to zbyt wiela nie było. Może tuzin, może trochę więcej. No ale mieli te parszywe wilki, głodne i złośliwe bestie. Używali ich jak wierzchowców a ponoć na przełaj po lesie byli szybsi od konnych. Dlatego mogli umknąć każdej pogoni. Pod ziemią nie było nocy ani dnia to nawet nie wiedział ile tu siedział. Poprowadził jednak swoich wyzwolicieli do miejsca gdzie gobliny miały swoje leże i trzymały łupy. W większości były to przedmioty zrabowane podróżnym albo okolicznym wieśniakom jakich napadali całą zgrają a gdy kogoś pojmali to go torturowali aż im się znudziło albo zgłodnieli na tyle aby potraktować kogoś takiego jako główne danie. Zdobycze więc w większości wypadków nie były zbyt obfite ale to czy tamto mogło się dać spieniężyć w Lenkster. A jak Melissa skończyła opatrywać Petrę to ta dała sygnał do odwrotu tą samą drogą jaką przyszli. Potem były te same kręte i dość niskie, byle jak wydrążone korytarze w ziemi co poprzednio i wreszcie ta dziura co ją odsłoniła ostatnia lawina czy coś takiego. Światło dnia, świeże powietrze… no i ten grad i silny wiatr co łomotał nawet grubymi konarami. --- - Wypij to. Pomoże ci. - na dnie wozu z kocy i czego się dało zrobiono legowisko dla Olgi. Tam mogła odpocząć. Inez też widocznie coś znała się na podobnej robocie jak Melissa co ta zorientowała się dość szybko ledwo we dwie zaczęły w świetle dnia i lampy sprawdzać stan pokiereszowanych towarzyszy. Petra znów poleciła aby ci zdrowi, Davandrel, Magnus, Goli i Hektor stali na czatach aby znów żaden gobliński podjazd ich nie zaskoczył. Bo Godfrey to jakoż zbyt bojowo nie wyglądał. Sytuacja powoli zdawała się być opanowana. Co się dało oczyścić i zabandażować to zostało zrobione. A na cerowanie to Petra zdecydowała, że będzie czas w mieście w jakimś spokojnym pokoju karczmy czy gdzieś gdzie będzie jasno, czysto, ciepło i spokojnie. I będzie można przejrzeć zebrane łupy i je podzielić. Na razie jednak Inez podtrzymywała głowę Olgi podając jej co wypicia coś z niewielkiej buteleczki. - Mam jeszcze jedną. To mikstura lecząca. Jak chcesz to mu podaj. Pomoże mu. - jak traperka wypiła swoją ta bardziej wyrafinowana z ich szefowych podała podobną buteleczkę Melissie wskazując na Wilhelma. Siedział osowiały na bocznej ławie wozu i zapadł w letarg oparty o siedzącego obok Lenarta. Sądząc po napisach to była to jedna z magicznych mikstur jakie sporządzano do szybszego gojenia się ran. Więc nie były zbyt powszechne. - To kto ma ochotę to jeszcze jest czas na siku i zjeżdżamy stąd! - Petra widząc, że obie medyczki opanowały sytuację krzyknęła do pozostałych, że czas stąd spadać. - Jak wrócę do miasta zamówię sobie gorącą kąpiel. Taką z dużą ilością pachnącej piany. I jakiegoś grzańca na rozgrzewkę. W “Zającu” mają świetne, duże balie, aż szkoda tyle wody tylko na jedną osobę. - pokiwała swoją niebieską głową gdy tak marzeniami na jawie próbowała podtrzymać pozostałych na duchu swoim żartbobliwym i niezobowiązującym gadaniem. Rozejrzała się po pozostałych jacy byli w wozie lub do niego wracali. Jak się zebrali razem obie szefowe zaczęły się zastanawiać co zrobić z Olgą. Były dość zgodne co do tego, że jak ona sama jest raczej wyłączona z akcji to nie ma co jeździć po tym gradzie i lesie szukać gdzie ona dokładnie mieszka. Chociaż pewnie gdzieś w tej okolicy. A południe już minęło do zmroku było jeszcze kilka dzwonów ale trzeba było jeszcze wrócić do miasta a poza tropicielką reszta mieszkała właśnie tam. Więc zostawało wrócić z nią do miasta. Miejsce: Ostland; Lenkster; Lenkster; karczma “Pod skocznym zającem” Czas: 2520.03.19; Backertag (4/8); popołudnie Warunki: jasno, ciepło, sucho, gwar karczemny; na zewnątrz: jasno, b.mroźno, deszcz, sil.wiatr Wszyscy No i wrócili do punktu wyjścia. Tutaj co późnym rankiem wyruszali wozem w stronę wyjazdu z Podgrodzia. Tu też i wrócili. Pogoda jeszcze się pogorszyła w międzyczasie. Grad przeszedł w deszcz przez co zrobiło się wilgotnej i zimnej. Naprawdę zimno. Więc gdy już wóz kolebał się ale widać było te ciepłe, prostokąty oświetlonych okien dodawały one otuchy. Zaś Petra z Inez zapropnowały wspólną wieczerzę w “Zającu”. Chyba już wszyscy zdążyli zgłodnieć, one i tak miały tam swoje pokoje no i uznały, że wszyscy zasłużyli na taki wspólny obiad. Trochę spóźniony bo gdy wrócili do miasta to właściwie już było popołudnie ale dlatego też już każdemu burczało w brzuchu. Gdy taką mokrą, brudną, zakrwawioną i zabłoconą zgrają wtarabanili się do środka tawerny to nie dało się tego przegapić. Wiele głów się odwróciło w ich stronę, zwłaszcza jak wnosili na płaszczu Olgę. Tej się jednak trochę polepszyło chociaż nadal była mocno osłabiona i senna. - Wolisz ją zabrać do siebie czy będziesz miała ze swoimi chłopakami wystarczająco roboty? Bo ja mogę ją zatrzymać w swoim pokoju, to żaden problem. I tak mam drugie łóżko wolne. - Inez zapytała Melissy jakie ma plany co do opieki nad poszkodowanymi. Nie chciała chyba wszystkiego zwalać na jej barki jak też mogła pomóc w tej materii. - Ja też mam drugie łóżko wolne w swoim pokoju. Jakby ktoś potrzebował. No ale na razie wybaczcie, muszę zamówić szamę i kąpiel. Ktoś, coś chce? - Petra uśmiechnęła się najpierw do Melissy a potem do pozostałych dając znać, że jest gotowa spełnić te obietnice jaką dawała na wozie. Wewnątrz karczmy panowało ożywcze ciepło i przyjemna atmosfera znajomej karczmy. Można było się ogrzać i rozluźnić. No a szefowe tak jak obiecały zamówiły obiad dla wszystkich i można było pogadać, odetchnąć z ulgą czy poopowiadać sobie niedawną potyczkę w goblińskich jaskiniach. No chyba, że ktoś miał inne plany na ten kończący się, zimny i deszczowy dzień. --- T 09 Mikstura lecząca Olga: rzut: https://orokos.com/roll/941753 2 > 1+2=3/14 s.krytyczny (-30)
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
09-05-2022, 12:53 | #37 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
10-05-2022, 05:51 | #38 |
Highlander Reputacja: 1 |
__________________ Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza. Jednym jesteś ty. A co jest drugim. Biały Wilku? - Nie ma przeznaczenia - jego własny głos. - Nie ma. Nie ma. Nie istnieje. Jedynym, co jest przeznaczone wszystkim, jest śmierć. Ostatnio edytowane przez Connor : 13-05-2022 o 17:33. |
13-05-2022, 09:14 | #39 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
13-05-2022, 22:51 | #40 |
Reputacja: 1 | Opatrując Petrę, jeszcze w pieczarze, Melissa uniosła kąciki ust w półuśmiechu.
__________________ Nawet jeśliś czysty jak kryształ i odmawiasz modlitwę przed zaśnięciem, możesz stać sie likantropem, gdy lśni księżyc w pełni... Ostatnio edytowane przez Lua Nova : 13-05-2022 o 22:58. |