- Kurwa, Schlejer - warknął Detlef, chwilowo w poważaniu mając Młotodzierżcę i świętą Hermenegildę Gertrudę. - Nie wydurniaj się, puszczaj, ino raz!
- Von Werk, jaśnie panie - poprawił Dexter krzykliwie. - Von Werk! Morgden von Werk!
Zarzekałby, by się dalej niby-rycerz swemu Panu jakby go krzyk Paczenki nie ostrzegł, że co złego się dzieje, dzięki czemu Dex...Morgden miał okazje spostrzec nożownika skaczącego na Panicza. Nie wiedział dlaczego to robił, ale podciął dziedzica Teoffen gotów zakryć go własnym ciałem. Może znów za bardzo wczuł się w rolę pokornego rycerza, albo toż naprawdę Sigmar go prowadził, albo zwyczajnie taki marsz ci los kanciarza z bożej łaski co mu mózgownica najwyraźniej nie działała po upadku z konia.
-Kurwa...- zaklął świadom, że zaraz dostanie żelastwem.
Rzuty: 94,48,1,42,99