Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2022, 17:49   #137
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Anathem, Ashetar, Lotta, Oberik, Sorcane
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 13, późny wieczór;
-49 °F, zamieć śnieżna;

Oberik popędził psy. Szybko zostawili za swoimi plecami pozostałości po potwornej brutalności Yeti. Kryształki lodu uderzały ich twarze, kłując i tnąc zimnem. Łzy cisnęły się do oczu od dokuczającego wiatru i zimna. Czasem zatrzymywali się, by Lotta mogła wbić w lód wysokie tyczki, które miały po wszystkim pomóc im bez problemów wrócić do miasta.

Zwolnili kiedy ślady stawały się coraz świeższe. Wreszcie zaczęli dostrzegać ciemne sylwetki niskich, pokracznych istot, które z mozołem ciągnęły sanie z ładunkiem, po który tu przyszli. Poruszały się one wyjątkowo powoli i było ich sześciu.

Tak zdało się na pierwszy rzut oka, bowiem w oddali dostrzegli także poruszające się źródło światła. Coś zbliżało się z przeciwnej strony, lecz przez szalejący wokół śnieg trudno było orzec czym było to dziwo. Drużynowi zwiadowcy przekradli się dalej, a ich oczom wkrótce ukazał się niecodzienny obraz. Na szczycie poruszającego powoli "czegoś", jarzyły się płomienie na wzór latarni morskiej, cielsko wyglądało jakby dom na zębatych kołach. Wszystko zaś ciągnięte przez zwierzęta. Sowoniedźwiedzie, lub niedźwiedzie polarne.

 
Rewik jest offline