Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-04-2022, 10:03   #131
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Drużyna
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 13, wieczór;
-49 °F, śnieżyca;
Kiedy reszta bądź to kontynuowała rozmowy, bądź planowała i przygotowywała wyprawę, bądź - jak w przypadku Ashetara zajmowała się rannym Branem i Topaz, Sorcane i Anathem wyruszyli w śnieżycę na poszukiwania podejrzanego mężczyzny...

Ashetar: medycyna - zdany!

Półelf zajął się Branem w sposób sugerujący, że nie robi to po raz pierwszy.
Zadbał o odpowiednie, stopniowe ogrzewanie kończyn i całego organizmu, sporządził stosowne opatrunki, przy czym zastosował nieznane Branowi specyfiki, których zapach sugerował jednak, że zostały wykonane na bazie alkoholu. Według prognoz Ashetara władanie palcami miało w pełni wrócić w przepływie kilku najbliższych dni.

Lotta wraz z Oberikiem i krasnoludami zajęła się zorganizowaniem psów i zaprzęgu, choć nie do końca była przekonana o słuszności tej wyprawy, zarobek kusił, a była spora szansa, że sanie będą tam stały, a yeti zabrawszy trupy poszedł "na obiad". Nie było jednakże jeszcze ostatecznej decyzji. Dużo zależało od tego, czego dowie się Sorcane i Anathem.
Anathem, Sorcane
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 13, wieczór;
-49 °F, śnieżyca;
Leśny elf oraz pół-drow po wypytaniu lokalnych kupców o człowieka, którego poszukiwali oraz potencjalnych miejscach do odwiedzenia w sprawie morderstw i kupców, wyszli z "Przybitego Ol'Bitey'a", a gdy to robili ludzie i nieludzie patrzyli się na nich jak na pomylonych, po czym kręcąc głowami poprawili otaczające ich grube koce, chroniąc się przed nagłym podmuchem zimna z otwartych na moment drzwi.

Na zewnątrz mroźne drobinki cięły każdy odsłonięty skrawek ciała wstrętnym zimnem. Jakby dziesiątki psów zaczęło dotykać ich swymi straszliwymi, zimnymi i mokrymi nosami...

Krocząc przez opustoszałe miasto ledwie widzieli zabudowy po drugiej stronie ulicy. rozmowy były możliwe, lecz skrajnie wyczerpujące zważywszy, że musieli krzyczeć, by przebić się głosem ponad wycie wiatru.

Zgodnie z poleceniem kupców, udali się do Emporium Rendarila, największej placówki handlowej w Bryn Shander, tym samym największej w Dolinach Lodowego Wichru. Jak się domyślali, budynek był zamknięty, lecz na szczęście Rendaril mieszkał tuż obok, w budynku przyległym. Sam Rendaril był wielce zdziwiony. Widząc Anathema nie chciał otworzyć drzwi. Chyba tylko zasady etykiety wymagane w jego fachu oraz obecność Sorcane skłoniła go do zmiany decyzji.

Sorcane: percepcja - zdany!
Anathem: percepcja - zdany!



Rendaril okazał się być półelfem w dojrzałym wieku. Na jego twarzy malował się spokój, lecz zarówno Sorcane oraz Anathem widzieli sztylet, który chował przed nimi. Dowiedzieli się od niego, że spośród karawan w Bryn Shander niedawno była tu jedna, a mianowicie karawana kupiecka krasnoludzicy Torrgi Icevein. Zaopatrywała miasta głównie w futra i inne odzwierzęce wyroby z górskich zwierząt z okolic Easthaven oraz pstrąga na potrzeby Bryn Shander. Skupywała miód pitny od tutejszych lokalnych dostawców z Goodmead, barwniki, tekstylia i wyroby rzemieślnicze.
- Opuściła Bryn Shander dwa dni temu. - wyjaśnił półelf, ocierając w zamyśleniu wierzch dłoni o kilkudniowy zarost zdobiący jego naznaczoną blizną twarz. Widać było, że zachodził w głowie, po co ten przedziwny duet wypytuje go o karawany kupieckie. Nie wyglądali jakby mieli mieć coś na sprzedaż, ani większe zapasy gotówki, jednakże Rendaril nauczył się już by nie oceniać pochopnie potencjalnych klientów. Zwłaszcza tych egzotycznych, a takim jawił się mu Anathem.

- Czy mogę Panom w czymś pomóc? Poszukujecie czegoś konkretnego? W zależności od wielkości zamówienia, dopilnuję by dostarczono interesujące was towary do odpowiedniego miasta, bądź zapewnię dostępność w mojej placówce tak szybko jak to tylko możliwe..

Zapytany Rendaril o innych kupców wymienił ich, lecz byli to raczej lokalni handlarze, zapewniający drobny przesył towarów między dwoma wybranymi miastami. Nie kojarzył też nikogo zgodnego z opisem Anathema o tajemniczym mężczyźnie.

Kiedy rozmowa dobiegła końca, postanowili udać się do Northlook. Miejsca, gdzie Anathem ostatni raz widział tajemniczego nieumarłego.

Anathem: charyzma - oblany!
Sorcane: charyzma - zdany!

Klientela patrzyła wyjątkowo niechętnie na Anathema. Mógł być pewien, że część z nich kojarzy go i wciąż widzi w nim mordercę. Zdołali ostudzić jednak grupę natarczywych mężczyzn, nim doszło do rękoczynów.
- Wiem kogo szukacie. - rzekł zdejmując nogi z drewnianej ławy ustawionej naprzeciw niego. - Codziennie widuję wiele twarzy. Różni ludzie przechodzą przez bramę, lecz mało który chodzi w taką pogodę bez nakrycia głowy i koszuli z niedbale narzuconym futrzanym kaftanem. Opuścił miasto. Kiedy? Kiedy to było? - mężczyzna dwuznacznie spojrzał na swój pusty kufel.
 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 29-04-2022 o 20:09.
Rewik jest offline  
Stary 04-05-2022, 23:40   #132
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Śledztwo przeprowadzone razem z Sorcane z pozoru nie przyniosło większych efektów. Widzieli, jakie karawany zatrzymały się w mieście, a także która wyruszyła w dalszą drogę w ciągu ostatnich dni. Rendaril, mimo wszystko podał cenną informację. Torrga Icevein opuściła Bryn wraz ze swoimi ludźmi dwa dni temu.

- W tym momencie niczego nie potrzebuje, ale z pewnością zajrzę tu przed opuszczeniem miasta.

Kolejnym przystankiem było Northlook. Istniało prawdopodobieństwo, że któryś z bywalców będzie pamiętał mężczyznę, który był w karczmie w dniu morderstwa. Mimo wyraźnej niechęci do półdrowa, jeden z mężczyzn postanowił podzielić się informacjami, ale oczywiście nie za darmo. Anathem czym się niemal jak w domu. W Menzoberranzan nic nie było za darmo, a drowy wiedziały jak cenna potrafi być nawet z pozoru nietotna informacja. Bez zastanowienia wyciągnął z sakiewki pięć srebrnych monet i położył obok pustego kufla.

Okazało się, że poszukiwany mężczyzna opuścił miatso dwa dni temu. Korelacja z karawaną Iceveina wydawała się być oczywista. Poldrow popytał jeszcze, czy ktoś kojarzy do jakiego miasta kierował się kupiec i postanowił wrócić do grupki, która szykowała się do odzyskania zaginionego ładunku.
 
__________________
Potrzebujesz pomocy z kartą do Pathfindera lub DnD?
Zajrzyj do nas!

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 05-05-2022 o 22:27.
shewa92 jest offline  
Stary 05-05-2022, 19:55   #133
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
U Rendarila Łowca uzupełnił zapasy... kupił jednak również za parę srebrników trochę ziół i barwników w sobie tylko znanym celu. Czuł że niedługo mogą mu się przydać.

W karczmie Sorcane zamyślił się dłuższą chwilę nad tym co się dowiedzieli. Kiedy Anathem zaczął dopytywać się o Torrgi Icevein, Sorcane w pewnym momencie położył mu dłoń na ramieniu.

- Torrgi wraz ze swoim kramem i karawaną jest w Targos. Rozmawiałem z nią gdy tam byłem... Teraz dopiero skojarzyłem to lekceważenie zimna. Jeden z jej ochroniarzy wyglądał na z pozoru zwykłego człeka, a jednak niespecjalnie się zakrywał przed panującym ziąbem. Tak. To mógł być człowiek którego szukamy.

Elfa jednak zastanawiało to że ktoś taki z pewnością musiał emanować złą aurą... czy w otoczeniu Torrgi lub ona sama nie potrafili wyczuć takich rzeczy? Może morderca potrafi ukrywać to kim jest?

Tak czy tak - wyruszył wraz z Anathemem na poszukiwanie reszty. Zaginiony ładunek gdzieś pośród zimowego pustkowia... To było idealne zadanie do wykorzystania jego zdolności.
 
Stalowy jest offline  
Stary 06-05-2022, 07:35   #134
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Cieszył się, że zaopatrzył się w rakiety śnieżne już wcześniej, ale przypomniał pozostałym, że mogą być konieczne i to całkiem niedługo. Co do psów, może nie był wytrawnym zaprzęgowym, ale swoje wiedział, czy to jeśli szło o zaprzęgi, furmanki, czy ciężkie wozy. Gorzej się sprawa miała z łodziami. Pewnie dlatego nigdy nie przełamał się do zostania rybakiem. Wolał solidną ziemię, a nie chybotliwe deski pod stopami. Musiał przyznać, że miał też smykałkę do tych kosmatych bestii, które były tylko kilka pokoleń i sutych posiłków oddzielone od swoich dzikich, wilczych kuzynów.



- Ile mieliście tego żelaza? Sztaby, szpule, ruda, skrzynie? Na jak długo miał starczyć ten transport?! - Oberik starał się dostosować głos tak, żeby go było wyraźnie słychać. Młodzieńcowi wcale nie uśmiechała się ta wyprawa, ale miał przeczucie, że jeśli ta dostawa żelaza zaginie, to wszystko się posypie. Miasto nie będzie w stanie odnowić zapasów narzędzi i broni, dodatkowe beczki gwoździ, potrzebne do odbudowy spalonej dzielnicy portowej Targos, nie powstaną, albo dotrą na miejsce opóźnione, dopiero po kolejnej dostawie surowca. Nie wyglądało to dobrze, trzeba było działać.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 06-05-2022, 20:49   #135
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Anathem, Ashetar, Lotta, Oberik, Sorcane
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 13, późny wieczór;
-49 °F, zamieć śnieżna;

Ekscytacja połączona z obawami z pewnością wypełniała umysły nie jednej z osób mających brać udział w tej wyprawie. Oberik, Lotta, Antahem, Sorcane, Ashetar. W tym składzie pogonili psy zaprzęgowe przez bramy Bryn Shander w nieprzejednaną krainę.



Po dolinach krążyły opowieści o krwiożerczych bestiach, o człekokształtnych cielskach dorównujących sile nieomal olbrzymom, o kłach przebijających ludzkie torsy oraz o ich przeraźliwie zimnym, zezwierzęconym, a jednak w najgorszym z możliwych sposobów ludzkim spojrzeniu, które paraliżowało ze strachu, a może innych gorszych powodów. Oni w większości znali te opowieści.

Sześćset funtów żelaza, to może nie było bardzo wiele, ale wiedzieli, że wbrew pozorom to bardzo istotna wyprawa. Doskonale rozumiał to zwłaszcza Oberik. Bez wyrobów kowalskich pojawią się opóźnienia w produkcji nowych łodzi i magazynów w Targos, nie będzie nowej broni do obrony przed potencjalnym atakiem barbarzyńców z północy i ochrony karawan. Nikt nie wiedział, czy takie ataki w ogóle nastąpią, ani kiedy, ale przeszłość pokazywała, że nieszczęścia często chodzą parami. Mniej żelaza to także kłopoty z naprawami sań i potencjalny niedobór narzędzi takich jak harpuny dla poławiaczy wielorybów, czy toporów pod wyrąb drwa, albo żelaznych wnyk dla łowczych.

Oberik: vehicle (land) - automatyczny sukces!

Oberik okazał się być także najlepiej wyszkolony w poskramianiu psich zaprzęgów. Była to raczej podstawowa umiejętność wśród przepatrywaczy z Goodmead i nie mogła sprawić mu problemów. Nawigacja w tych warunkach jednakże była skrajnie trudna. Ślady wskazane im przez krasnoluda Adrika z początku widoczne, z czasem niknęły.

Oberik: nawigacja - oblany!
Sorcane: nawigacja (pomoc)
Oberik: nawigacja - zdany!

Zgubili ślad, a przynajmniej tak z początku zdawało się Oberikowi. Sorcane na czas polecił się zatrzymać. Zatrzymali się pośród zamieci. Wokół nich, z każdej strony szalał śnieg, stawiając dla wzroku nie do przebicia ścianę wirującego chaosu. Sorcane ledwie na kilka kroków cofnął się po śladach. Niespodziewanie szybko zniknął im z oczu, jakby naturalnie wtapiając się w krajobraz, lecz równie szybko powrócił kierując ich na właściwy kurs.

Wkrótce pokonali wzniesienie, pod którym znajdowała się wzdłużna niecka, przywodząca na myśl wąwóz, Z pewnością, gdyby nie nawiany śnieg tym właśnie by była. Ostrożnie przeczesali pieszo niewielki kawałek terenu. Zdało się bowiem, że było tu znacznie więcej śladów. Te największe, najgłębsze musiały należeć do bestii z gór - istoty która zaatakowała krasnoludzkich kupców. Odkryli ślady walk, czy raczej desperacji i prób ucieczki. Krwawe plamy pod warstwą puchu przenikające bladym amarantem, obok sterty wnętrzności rozrzuconych w masakrycznych kształtach przypominających wijące się robaki - przez resztki ciepła widoczne zbyt doskonale. Jedno ciało, któremu brakło "tylko" głowy i drugie pozbawione rąk i nóg.

Drużyna: tropienie - zdany!

Wśród oczywistych śladów bytności krasnoludów i Yeti były tu całkiem świeże ślady mniejszych istot. Prymitywne obuwie sugerowały niedawną bytność goblinoidów. Nigdzie tez nie było ładunku, zaś ślady sań prowadziły wraz ze śladami goblinów w przeciwną stronę, niż ślady Yeti. Sądząc po tym co zobaczyli dzieliło ich od sześciu łupieżców niecałe pół dzwona drogi pieszo. Na psim zaprzęgu powinni szybko ich dogonić, zwłaszcza że te najwyraźniej ciągnęły sanie o własnych siłach.
 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 06-05-2022 o 20:56.
Rewik jest offline  
Stary 09-05-2022, 12:33   #136
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 13. Przed wyprawą drużyny.

Bran był wdzięczny za pomoc.
- Dziękuję. Dobrze spotkać medyka na swej drodze. Wielce to poszukiwana profesja.

Wzrok krasnolud już nie szwankował. Nadal nie mógł uwierzyć, że napotkał półdrowa paladyna. Cóż, niezbadane były drogi na które rzucał go Moradin. Ów paladyn wydawał się najlepszą opcją, żeby odnaleźć zabójcę jego żony.

Rozłożył na biurku kartki papieru ze swoimi notatkami i wyrysowanymi węglem schematami. Poprosił, żeby mu przyniesiono laskę skupiającą magię z pobliskiego sklepu. Co jakiś czas miał poważny problem, żeby chwycić coś w swoje nadal skostniałe palce. Płacił kamieniami wydobytymi jeszcze w Turmalinie i posłańcowi dał napiwek o wartości sztuki złota. Ułożył przed sobą długa laskę. Spojrzał na schemat tarczy, który wcześniej sporządził, po czym przekreślił go i zaczął coś zapisywać drobnym drukiem.

Wydawać się mogło, że zatracił zmysły. W karczmie zapłacił drobniakami, za miejsce w stajni. Nie potrzebował wygód. Za to złotem zapłacił za udostępnienie składziku na drewno. Miał tam spokój i dość miejsca. Miał też czas, bo nie wiedział ile towarzyszom zajmie podróż po sanie. Nie winię ich za to, że chcą zarobić. On się nie nadawał do tego. Jeszcze nie.

Za to nadawał się do pracy. Gdy jedni dogadywali zaprzęgi, kupowli rakiety czy wymyślne krokwie do oznaczania drogi w śniegu Bran pracował w pocie czoła.

Zaczął od zbroi. Chciał ją przetestować możliwie szybko. Jeden ze sług karczmarza wszedł tylko na moment do kanciapy czy mości krasnoludowi czegoś nie trzeba. Nie dojrzał cóż Frostbeard robił, bo jego szerokie plecy zasłaniały stół roboczy. Wokół natomiast leciały iskry. Nie wiadomo skąd, nie wiadomo jak. Najpewniej syn kapłana parał się czarami.

Gdy ekipa wróciła do karczmy krasnolud już czekał. Bardzo chciał, żeby ktoś ten nowy sprzęt przetestował. Mężczyźni w drużynie wydali mu się zbyt wiotcy, to też swe kroki skierował od razu do Lotty.

- To moja zbroja. Wyczyściłem ją i wprowadziłem pewne modyfikacje. Ja nie bardzo mogę wam pomóc, ale to może się przydać. Proszę cię, zabierz to. Nie życzę wam walki w tych warunkach, ale gdyby miała się przytrafić, to nie wahaj się ruszyć w bój. To teraz naprawdę dobra ochrona.

Krasnolud przekazał zbroję z ułożonych równiutko talowych łusek. Mimo wszystko była pewnie nieco luźna na kobiecie, ale i tak Bran właśnie ją uważał za najlepszy wybór.

Ruszajcie już. Przede mną sporo pracy. Weźcie też to

Podał im jeszcze trzy urządzenia z wystającym pokrętłem motylkowym.

- Gdy tu przekręcicie, to robi spory hałas. Pomoże wam się odnaleźć, jeżeli rozdzieli was śnieżyca. Pamiętacie hałas jaki robił nasz wóz strażacki? To właśnie takie urządzenie.

Po tym krasnolud wyściskał wszystkich łącznie z półdrowem i medykiem. Po czym wrócił do swojej nowej tymczasowej pracowni.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest teraz online  
Stary 13-05-2022, 17:49   #137
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Anathem, Ashetar, Lotta, Oberik, Sorcane
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 13, późny wieczór;
-49 °F, zamieć śnieżna;

Oberik popędził psy. Szybko zostawili za swoimi plecami pozostałości po potwornej brutalności Yeti. Kryształki lodu uderzały ich twarze, kłując i tnąc zimnem. Łzy cisnęły się do oczu od dokuczającego wiatru i zimna. Czasem zatrzymywali się, by Lotta mogła wbić w lód wysokie tyczki, które miały po wszystkim pomóc im bez problemów wrócić do miasta.

Zwolnili kiedy ślady stawały się coraz świeższe. Wreszcie zaczęli dostrzegać ciemne sylwetki niskich, pokracznych istot, które z mozołem ciągnęły sanie z ładunkiem, po który tu przyszli. Poruszały się one wyjątkowo powoli i było ich sześciu.

Tak zdało się na pierwszy rzut oka, bowiem w oddali dostrzegli także poruszające się źródło światła. Coś zbliżało się z przeciwnej strony, lecz przez szalejący wokół śnieg trudno było orzec czym było to dziwo. Drużynowi zwiadowcy przekradli się dalej, a ich oczom wkrótce ukazał się niecodzienny obraz. Na szczycie poruszającego powoli "czegoś", jarzyły się płomienie na wzór latarni morskiej, cielsko wyglądało jakby dom na zębatych kołach. Wszystko zaś ciągnięte przez zwierzęta. Sowoniedźwiedzie, lub niedźwiedzie polarne.

 
Rewik jest offline  
Stary 16-05-2022, 15:13   #138
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Warunki pogarszały się z godziny na godzinę, a opóźnienie wywołane śledztwem sprawiło, że niepokój Lotty rósł. Chciwość była złym doradcą; z drugiej strony patrząc na sytuację w kolejnych odwiedzanych miastach Dekapolis... W niedługim czasie mógł liczyć się każdy miedziak.

Podziękowawszy Ovemu za propozycję pomocy ruszyła wraz z Oberikiem i resztą w śnieżycę. Drągi znaczące drogę i dziwne hałasujące urządzenia krasnoluda znacznie zwiekszyły ich szanse na powrót do miasta w komplecie. Barbarzynka z wahaniem przyjęła zbroję Brana; wolałaby nie być królikiem doświadczalnym walcząc z yeti. Z drugiej strony spotkanie ze śnieżnym stworem oceniała na mało prawdopodobne. Jak się wkrótce miało okazać, było to jedynie połowicznie słuszne założenie.

Gobliny... musiała przyznać, że tego się nie spodziewała. Skąd u wszystkich demonów wzięły się na środku drogi w centrum zamieci? Przecież nie dogadały się z yetim w celu zasadzki na karawanę. Lotta prychnęłaby śmiechem na samą myśl, gdyby śnieg nie oblepiał ciężko szala, którym zasłaniała twarz. Mimo wszystko były łatwiejszym przeciwnikiem niż yeti, poruszały się też dużo wolniej niż ludzie i zaprzęg. Kobiera poprawiła paski nowej zbroi, dopasowując ją lepiej i ruszyła na końcu drużyny, znacząc drogę. Rozstawiała kije nieco rzadziej, by starczyło ich na dłuższą trasę. Na szczęście szybko dogonili złodziei żelaza. Gorzej, że wyglądało na to, iż gobliny wkrótce będą miały przewagę liczebną. Albo drużyna konkurencję do znaleziska.

- Atakujmy zanim tamci się zbliżą! - zawołała do reszty. Miała wątpliwości, czy zdążą przeładować żelazo nim dziwny pojazd zmniejszy odległość na tyle, że nie będą w stanie prześcignąć go psim zaprzegiem w drodze do miasta.
 
Sayane jest offline  
Stary 17-05-2022, 12:32   #139
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Bran
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 13, wieczór;
-49 °F, śnieżyca;

Bran: test tajny!
Plotki o eksperymentującym magią krasnoludzie szybko obiegły przybytek "Przybity Ol'Bitey". Najwyraźniej karczemny chłopak opowiedział rychło o "iskrach buchających z rąk" Brana. Sama obecność czarodzieja Dzaana w mieście była czymś niecodziennym, co ożywiało wyobraźnię, teraz do tego jeszcze ktoś o zdolnościach magicznych rezydował w tawernie. I to jeden z tych, którzy walczyli z nieumarłym na cmentarzu.

Choć Bran oczekiwał raczej spokoju i czasu, by móc pochłonąć się pracy, ilekroć wychodził odpocząć, czy ogrzać się przy ognisku w głównej izbie, co czynić musiał z racji na ziąb panujący w jego pracowni oraz jego stan, ludzie gapili się nań, lub próbowali zagadywać.

Również później, do jego pracowni odważyli się zawitać poznani już Adrik i Harbek - krasnoludzcy zleceniodawcy pozostałej części drużyny.

Praktycznie wprosili się do wnętrza, lecz nie przybyli z pustymi rękoma. Z nadzieją na ciekawą rozmowę oraz charakterystycznym dla niektórych krasnoludów przymusem dobrego przyjęcia, ale też z nadzieją na udane interesy zaczęli wypytywać go o jego zdolności.
- Jo mom ajnfal taki... - zaczął Adrik i opowiedział mu o tym, jak to tutejszy kowal już sędziwy jest i przydałby mu się kto nowy do fachu.
- ...a wyście z magyją cuda krowskie zrobicie, isnty majstersztig! - zachęcał, ale po chwili tor rozmowy powędrował w nieco bardziej towarzyskie sfery
- Wydajecie się być znajomi, tak swoją drogą. Pochodzicie z Doliny Krasnoludów? - zapytał drugi z nich.

Z jakiegoś powodu Bran wyczuwał jakiś fałsz w słowach swych pobratymców. Czego tak na prawdę od niego chcieli trudno było mu od razu odgadnąć...
 
Rewik jest offline  
Stary 19-05-2022, 16:18   #140
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Anathem, Ashetar, Lotta, Oberik
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 13, późny wieczór;
-49 °F, zamieć śnieżna;

Runda zaskoczenia:
Anathem: rzuca faerie fire! - koncentracja (DC 10) oblany!
Anathem: rzuca faerie fire! - koncentracja (DC 10) zdany!
ukrywanie - zdany!
Gobliny: rzut obronny - 3x oblany! 3x zdany!
Oberik: atak! (ukrywanie się + atak z ukrycia + wyborowy strzelec) - pudło!
Lotta: rzut oszczepem + szał + move - pudło!
Sorcane: strzał - pudło!
Ashetar: bardowska inspiracja - Oberik otrzymuje kość k6!
Ashetar - strzał - trafienie (6 obrażeń)!

Inicjatywa:
Lotta: 19
Sorcane: 19
Gobliny: 18
Anathem: 13
Ashetar: 13
Oberik: 11

Runda 1:
Lotta: atak wręcz! - trafienie! (11 obrażeń!)
Sorcane: strzał - trafienie (12 obrażeń!)
Gobliny: atak x 4 - 3x pudło! 1 trafienie! (Lotta: -1 hp)[...]


Mając niczego nie spodziewających się intruzów tuż przed sobą, pośród szalejącego wiatru, pół-drowi adept Zakonu Rękawicy niespodziewanie sięgnął po moce dane mu przez drowie dziedzictwo wieloletniego przebywania pośród nieznanych powierzchniowcom radiacji. Cisnące się do oczu drobiny lodu i smagania wiatrem z początku powstrzymały go, lecz gobliny nie usłyszały wypowiedzianych słów. Ponowił próbę i tym razem się udało. Część wrogów stała się dla nich wszystkich lepiej widoczna. Posypały się strzały. Wszystkie z wyjątkiem jednej oddanej z kuszy Ashetara chybiły. Półelf rzekł coś do wszystkich, lecz tylko stojący najbliżej Oberik był w stanie usłyszeć jego słowa.

Lotta wraz z Anathemem ruszyli zaraz za strzałami. Zew boju dudnił w uszach dzikiej wojowniczki. Widziała ostrzej, tętno przyśpieszyło, zaś miecz dzierżony w dłoniach łaknął krwi. Anathem widział przed sobą nieszczęśliwie trafionego bełtem goblina. Wciąż stanowił zagrożenie, ale dla niego w ciągu najbliższych godzin, życie się już skończyło. Podobnie zresztą, jak goblina, który trafił pod miecz wojowniczki. Lotta z łatwością przyozdobiła nim śnieg na czerwono, zaś między nimi pomknęła elfia strzała wywołując charkot z gardzieli goblina i rzucając go na ziemię.

[...]Anathem: atak! - trafienie (gobos ginie!)
Ashetar: koncentracja - zdany!
straszne rzeczy opowiada - 2 obrażenia! + zawada
Oberik: ukrywanie się - zdany!
atak! (atak z ukrycia + wyborowy strzelec) - trafienie! (23 obrażeń!)

Runda 2:
Lotta: szaleńczy atak! - trafienie (11 obrażeń!)

Wszystko działo się szybko. Kolejne strzały trafiały celu, zaklęcia udawał się spleść, mimo przeciwności, zaś ciosy pół-drowa oraz ludzkiej kobiety były brutalne i mordercze. Gobliny nie miały szans. Tylko jeden z nich drasnął lekko Lottę. Pancerz Brana faktycznie dawał jej solidną ochronę, dzięki czemu mogła atakować bez skrupułów. Ostatni żywy goblin padł z ręki Lotty przy dodatkowym magicznym wsparciu Ashetara.

Wszystkie gobliny były martwe. Sanie z materiałem, który mieli odzyskać były tu, pośród martwych ciał ich marnych przeciwników. Lecz z oddali widzieli zbliżające się światło czegoś, co ich zwiadowcy wcześniej rozpoznali jako ciągnięty przez zwierzęta wóz. Ktokolwiek, czy cokolwiek było w środku nie mogło ich jeszcze widzieć i z pewnością słyszeć. Lecz niedługo mogło się to zmienić.

 
Rewik jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172