Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2007, 13:35   #105
Astaroth
 
Reputacja: 1 Astaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znanyAstaroth wkrótce będzie znany
Abdel i Adam dosiedli swojego konia i pogalopowali do domu. Zjawili się w momencie, gdy rodzina wraz z ojcem szykowała się do opuszczenia farmy. Abdel jeszcze raz pożegnał się z żoną, wycałował córeczkę i otrzymał błogosławieństwo od ojca. Podszedł do Hlawy, który miał ruszyć z nimi i udzielił mu ostatnich wskazówek. Gdy furmanka opuszczała posesje, w oczach Abdela pojawiły się łzy. Wtedy poczuł dotyk ręki na swoim ramieniu. To Adam dał znak bratu, że jest całym sercem przy nim. Abdel stał tak jeszcze przez jakiś czas, patrząc na drogę nawet wtedy, gdy powóz zniknął mu z oczu. Z odrętwienia wyrwał go cichy głos brata:
- Niedługo ich zobaczysz braciszku... jak tylko wygramy wojnę.
- Jeśli wygramy. - powiedział Abdel pustym głosem, ciągle patrząc na drogę. Bez słowa zawrócił w stronę domu i położył się spać. Noc minęła spokojnie. Wczesnym rankiem, Abdel wraz z bratem i pozostałymi ludźmi na farmie, krzątali się przy codziennych obowiązkach. Gdy już ze wszystkim się uwinęli było prawie południe. Wtedy Abdel powiedział do swoich pracowników:
- Jak wiecie zajęliśmy Shalgon. Teraz potrzeba ludzi, aby utrzymać miasto przed odwetem króla. Kto jest na siłach, aby stanąć do walki?
- Ja jestem gotów. - powiedział jeden z nich. Dwójka pozostałych spojrzała po sobie, aż wyższy z nich przemówił:
- Nasze rany jeszcze sie nie zagoiły po bitwie przy palisadzie, panie. Z trudem trzymam grabie, a co dopiero łuk czy miecz. Ale możemy zostać tutaj i doglądać gospodarstwa podczas waszej nieobecności. Przynajmniej będziesz wiedział gospodarzu, że jest w dobrych rękach. Abdel usmiechnął się na te słowa. Właśnie takiej odpowiedzi się spodziewał. Po małym posiłku i krótkich przygotowaniach, cała trójka ruszyła na farmę sołtysa. Szli pieszo, gdyż jedyny koń został zaprzęgnięty do furmanki, wiozącej rodzinę do siostry Anny. Gdy dotarli do celu, byli tam już niemal wszyscy. W oczy przybyłych rzucił się schludny wygląd palisady, jak gdyby nie toczyła się tu wcześniej żadna bitwa. Oddział Steliosa też robił wrażenie. Ich zachowanie miało już w sobie namiastki prawdziwego wojska. Zgodnie z sugestią nowego dowódcy, Abdel ustawił swoich ludzi za główna grupą, a sam szedł na przedzie. Po dotarciu do miasta, wszyscy ustawili się na głównym placu. Wtedy Stelios powiedzaił:
"- Macie godzinę na zorganizowanie swych ludzi. Idźcie do zbrojowni, do kowali, gdzie chcecie, jednak za godzinę zbieramy się tutaj i obmyślimy obronę miasta. Rozejść się!"
- Chodźcie za mną. - rzucił Abdel krótko do swoich i skierował się do zbrojowni. Tam założył na swoją kolczugę skórzany kaftan strażników, wziął dla siebie i towarzysza dodatkowy przydział wybuchających strzał, skórzaną zbroję dla łucznika, a dla Adama okragłą tarczę i hełm. Po tym powiedział do pracownika:
- Ja i brat idziemy do kowala, a Ty Kristianie odpręż się w karczmie, czy gdzie tam chcesz. Pamietaj tylko, by być o umówionej godzinie na placu. Kristian skinął głową i odszedł, a Abdel z Adamem skierowali się do kowala, znajdującego się we wschodniej cześci miasta. Na miejscu, Abdel ukłonił się lekko na powitanie i powiedział do mężczyzny:
- Potrzebuję kilku poręcznych noży do rzucania i dobrze wyważony, długi miecz dla tego młodego czlowieka. - wskazał ręką Adama i czekał na odpowiedź kowala.
 
Astaroth jest offline