Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2022, 23:18   #181
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Wioska Wypas, ranek 21 shnyk-ranu

Przez pozatykane nieszczelnie otwory okienne powoli przesiąkało światło dnia. Wypełniający kamienne mury chłód, z łatwością przenikał liche odzienie Ostragarczyków. Skostniałe i niechętne ruchom ciała, zdawały się zaklinać w zmarzlinie umysły i serca. Może dlatego czarodzieje tak ochoczo nie skoczyli za Gnollem,a może dlatego, że nie ufali do końca młodej kochanicy taksydermisty.

Trudno było stwierdzić, czy bardziej deprymowały pannę pytania Milcarra, czy ochocza postawa Węszymorda, spłoniła się jeszcze bardziej, wygładziła rękami sukienkę, nie ważąc się spojrzeć w oczy półorka odparła słowotokiem biorąc wpierw głęboki oddech.

- Znam Tana Victora od prawie roku i wiem jakim jest człowiekiem. Jest skromny, skoncentrowany i opiekuńczy, brzydzi się przemocą. Jest pasowany, alem nie widziała go przy mieczu, mówił, że był na jednej wyprawie zbrojnej pod Baronem Zirg Ergadą i dość się mordu naoglądał. Ale od kiedy pojawiliście się we wiosce, coś go trapiło, mówił, że należało zrobić inaczej, a później, że musi coś odnaleźć. Wstyd mi to mówić, ale jakby wam zazdrościł czegoś. To do niego niepodobne. Najgorsze zaczęło się kiedy powrócił w nocy, widziałam jak chował do torby jakąś książeczkę, skarcił mnie brutalnie i udał się do pracowni, a przed drzwiami postawił upiorzysko. Księgi różne to u niego ciągle widzę, ale nigdy się tak nie emocjonował, mówił coś o wielkich wojażach.

- Co mówił o wojażach? - wpadł jej w słowo Milcarr.
- Nie rozumiałam, coś jak, że wielkie wojaże przed nim otwarte.
- A ten strażnik to miejscowy jaki, czy najemnik? - drążył żebrak
- Nie panie, to maszkara, ni ptak ni wąż, pan Victor ożywił to coś magią.
- Wiesz ty czy się tego oręż ima?
- Raz widziała jak mu pan lagą przylał, aż się pierze posypało.
- A jak wyszłaś między bydłem, gdzie to przejście tajemne i dlaczego niezabezpieczone? - przepytywał dla odmiany Allen.
- Bo trzeba przez kanały przejść, umoczyć się po pachy, wychodzi się w małym spichlerzu, tam już złe bydło było rzadsze, bo się głównie na dziedzińcu zbiło. Dalej czołgałam się rowem, a później między chatami, ale cały czas miksturą wysmarowana.
- Skąd wiedziałaś, że się trzeba mikstura taka namaścić? - znów Allen
- Bom słyszała, jak pan mówił, że się cholery zmartwiaczyły, ale on to naprawi. trochę z nim mieszkam, a on często o swej pracy mówi.
- Opisz mi dziecko, gdzie owo przejście tajemne i gdzie się w posiadłości powinniśmy znaleźć.
- jak ostatni dom się kończy to trzeba iść z jego dłuższą ścianą na wprost do najdalszej szopy spiżarnej, tam jest kompostownik i hodowla grzybów, lepiej usta zakryć i nos. Na końcu jest zejście rów i przejście podziemne do villi. wychodzi się w piwnicy, zostawiłam otwarte, trzeba odszukać drabinę, a po niej do kuchni. Do hollu prowadzą podwójne drzwi, schodami na piętro i do ostatnich drzwi po prawej stronie. To nasz salon, stamtąd lewe są do sypialni gdzie mnie widzieliście, a prawe do pracowni na wieżę. - wyrzuciła wreszcie odważając się spojrzeć na awanturników. - Proszę tylko nie krzywdźcie go. Proszę, zabierzcie mu to, uczyńcie Victorem - padła na kolana przed trójką. - Proszę nie krzywdźcie. On co złego musiał zrobić i teraz go to goni. - popłakała się.

- Mam ja czar na pergaminie, który pozwoli nam rozpoznać, czy w chorych krowach jest nekromancka moc i jaka jej siła - oznajmił Elf - powinniśmy wziąć od dziewczyny mikstury, Milcarr może użyć maski. Ją bym związał i zostawił tutaj, nie ufam jej. - zaproponował z zimną wyniosłością

Na słowa Allena dziewczyna wybuchła histerią, że musi wracać do ukochanego, że nie może go zostawiać, mało brakowało, a wybiegłaby gibka dziewka między skostniałymi czarodziejami, ale w drzwiach powstrzymał ją Bhurrek, dość już zniecierpliwiony trajkotaniem. Podniusł w mocarnych kosmatych łapach i poniuchał.

- Strachem woni suka - oznajmił, nie bacząc na drobne rączki próbujące okładać umięśniony tors. - Nijak mi się węszy wincy, jako marlak.

Nie mieli ochoty wychodzić, ale wiedzieli, że to być może ostatni moment by opuścić spaloną świątynię nim przybędzie katańska inkwizycja.

Co robią awanturnicy? Jeśli macie jeszcze jakieś pytania to można je zadać.
Allen sugeruje uwięzić dziewkę i iść bez niej, użyć mikstur i maski, dodatkowo sprawdzić obecność nekromancji, używając zwoju.

Może są inne pomysły.
Maska technicznie: Martwiaki do piątego typu ignorują osobę ją noszącą, zaś jeśli noszący chciałby je kontrolować musi wykonać test %SUG/-20 na typ martwiaka, na każda sztukę, do max 1/10 UM/typ - To znaczy mając 100UM można przejąć 10 zombi, lub 2 widma, trwa to dokąd noszący jest skupiony.
dajcie deklarację to pociągnę dalej.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 13-05-2022 o 23:44.
Nanatar jest teraz online