Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-05-2022, 23:18   #181
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Wioska Wypas, ranek 21 shnyk-ranu

Przez pozatykane nieszczelnie otwory okienne powoli przesiąkało światło dnia. Wypełniający kamienne mury chłód, z łatwością przenikał liche odzienie Ostragarczyków. Skostniałe i niechętne ruchom ciała, zdawały się zaklinać w zmarzlinie umysły i serca. Może dlatego czarodzieje tak ochoczo nie skoczyli za Gnollem,a może dlatego, że nie ufali do końca młodej kochanicy taksydermisty.

Trudno było stwierdzić, czy bardziej deprymowały pannę pytania Milcarra, czy ochocza postawa Węszymorda, spłoniła się jeszcze bardziej, wygładziła rękami sukienkę, nie ważąc się spojrzeć w oczy półorka odparła słowotokiem biorąc wpierw głęboki oddech.

- Znam Tana Victora od prawie roku i wiem jakim jest człowiekiem. Jest skromny, skoncentrowany i opiekuńczy, brzydzi się przemocą. Jest pasowany, alem nie widziała go przy mieczu, mówił, że był na jednej wyprawie zbrojnej pod Baronem Zirg Ergadą i dość się mordu naoglądał. Ale od kiedy pojawiliście się we wiosce, coś go trapiło, mówił, że należało zrobić inaczej, a później, że musi coś odnaleźć. Wstyd mi to mówić, ale jakby wam zazdrościł czegoś. To do niego niepodobne. Najgorsze zaczęło się kiedy powrócił w nocy, widziałam jak chował do torby jakąś książeczkę, skarcił mnie brutalnie i udał się do pracowni, a przed drzwiami postawił upiorzysko. Księgi różne to u niego ciągle widzę, ale nigdy się tak nie emocjonował, mówił coś o wielkich wojażach.

- Co mówił o wojażach? - wpadł jej w słowo Milcarr.
- Nie rozumiałam, coś jak, że wielkie wojaże przed nim otwarte.
- A ten strażnik to miejscowy jaki, czy najemnik? - drążył żebrak
- Nie panie, to maszkara, ni ptak ni wąż, pan Victor ożywił to coś magią.
- Wiesz ty czy się tego oręż ima?
- Raz widziała jak mu pan lagą przylał, aż się pierze posypało.
- A jak wyszłaś między bydłem, gdzie to przejście tajemne i dlaczego niezabezpieczone? - przepytywał dla odmiany Allen.
- Bo trzeba przez kanały przejść, umoczyć się po pachy, wychodzi się w małym spichlerzu, tam już złe bydło było rzadsze, bo się głównie na dziedzińcu zbiło. Dalej czołgałam się rowem, a później między chatami, ale cały czas miksturą wysmarowana.
- Skąd wiedziałaś, że się trzeba mikstura taka namaścić? - znów Allen
- Bom słyszała, jak pan mówił, że się cholery zmartwiaczyły, ale on to naprawi. trochę z nim mieszkam, a on często o swej pracy mówi.
- Opisz mi dziecko, gdzie owo przejście tajemne i gdzie się w posiadłości powinniśmy znaleźć.
- jak ostatni dom się kończy to trzeba iść z jego dłuższą ścianą na wprost do najdalszej szopy spiżarnej, tam jest kompostownik i hodowla grzybów, lepiej usta zakryć i nos. Na końcu jest zejście rów i przejście podziemne do villi. wychodzi się w piwnicy, zostawiłam otwarte, trzeba odszukać drabinę, a po niej do kuchni. Do hollu prowadzą podwójne drzwi, schodami na piętro i do ostatnich drzwi po prawej stronie. To nasz salon, stamtąd lewe są do sypialni gdzie mnie widzieliście, a prawe do pracowni na wieżę. - wyrzuciła wreszcie odważając się spojrzeć na awanturników. - Proszę tylko nie krzywdźcie go. Proszę, zabierzcie mu to, uczyńcie Victorem - padła na kolana przed trójką. - Proszę nie krzywdźcie. On co złego musiał zrobić i teraz go to goni. - popłakała się.

- Mam ja czar na pergaminie, który pozwoli nam rozpoznać, czy w chorych krowach jest nekromancka moc i jaka jej siła - oznajmił Elf - powinniśmy wziąć od dziewczyny mikstury, Milcarr może użyć maski. Ją bym związał i zostawił tutaj, nie ufam jej. - zaproponował z zimną wyniosłością

Na słowa Allena dziewczyna wybuchła histerią, że musi wracać do ukochanego, że nie może go zostawiać, mało brakowało, a wybiegłaby gibka dziewka między skostniałymi czarodziejami, ale w drzwiach powstrzymał ją Bhurrek, dość już zniecierpliwiony trajkotaniem. Podniusł w mocarnych kosmatych łapach i poniuchał.

- Strachem woni suka - oznajmił, nie bacząc na drobne rączki próbujące okładać umięśniony tors. - Nijak mi się węszy wincy, jako marlak.

Nie mieli ochoty wychodzić, ale wiedzieli, że to być może ostatni moment by opuścić spaloną świątynię nim przybędzie katańska inkwizycja.

Co robią awanturnicy? Jeśli macie jeszcze jakieś pytania to można je zadać.
Allen sugeruje uwięzić dziewkę i iść bez niej, użyć mikstur i maski, dodatkowo sprawdzić obecność nekromancji, używając zwoju.

Może są inne pomysły.
Maska technicznie: Martwiaki do piątego typu ignorują osobę ją noszącą, zaś jeśli noszący chciałby je kontrolować musi wykonać test %SUG/-20 na typ martwiaka, na każda sztukę, do max 1/10 UM/typ - To znaczy mając 100UM można przejąć 10 zombi, lub 2 widma, trwa to dokąd noszący jest skupiony.
dajcie deklarację to pociągnę dalej.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 13-05-2022 o 23:44.
Nanatar jest offline  
Stary 27-05-2022, 23:37   #182
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Spalona świątynia, poranek 21 shnyk-ranu

Bhurrek powarkiwał cicho w trakcie chaotycznej przemowy dziewki, lecz chociaż po łbie chodziła mu myśl, aby ją ugryźć dla zastraszenia w rękę czy nogę, koniec końców odstąpił od tego radykalnego pomysłu - mogło to wszak spotkac się z niezrozumieniem reszty mieszkańców Wypasu. Zamiast tego odstawił ją zatem na posadzkę i zaczął spozierać na kompanów uderzając jednocześnie maczugą w otwarty spód pustej łapy.

- Hajdi na Wiktora - powiedział prostując się na całą swoją wysokość w zamiarze zastraszenia pozostałych dwóch członków sfory - Un znawyte wseko. Możeli czarownik? Bhurrek wielgchny mocarny, Un bumca-bumca wew Wiktorowy łebepet, a un wseko wyjawi! Hajdi hajdi!

Nie przestając wywijać groźnie swą nowiutką, ale już szczerze ukochaną maczugą, kudłaty barbarzyńca podszedł do krawędzi balkonu i zaczął przyglądać się dziwacznemu bydłu. Nie do końca rozumiał te wszystkie skomplikowane terminy, jakimi natrętnie zasypywał go chudy elf, ale domyślał się ich sedna - ostrouchy sądził jakoby bydlaki przed domem Wiktora były ożywieńcami, a może nawet martwiakami!

Martwiak martwiakiem, a reputacja Węszymordów reputacją. Bhurrek nie zamierzał mitrężyć czasu, bo po prawdzie znowu zaczynał być głodny.

- Hajdi hajdi, mienkieszony! - zawarczał na kompanów chcąc dodać im animuszu.
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline  
Stary 28-05-2022, 23:40   #183
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Wioska Wypas, ranek 21 shnyk-ranu

Trudno było zignorować Weszymordę, należało się spieszyć, czy żeby zdążyć przed katanską inkwizycją, czy może dotrzeć jak najszybciej do balsamisty.

- Musimy wyruszyć natychmiast, trzeba przyznać, że Gnoll ma rację. - podsumował Allen
- Co zrobimy z dziewką? Nie możemy jej tu zostawić. - mówiąc Milcarr zagarniał zdobyte skarby.
- Zostawmy ją z rybakiem w stodole.
- Zgoda - zarzucił na plecy ciężki tobół
- Nuże chyrki, na czworo i hajdi. - skwitował Bhurrek

Ostrożnie opuścili świątynię i prześlizgnęli się do stodoły. Łan w istocie ocalił dobytek drużyny i własne życie wynosząc go na swoistą antresolę. Wnętrze budynku było zdewastowane obrazując wściekłość i bezrozumną wolę zniszczenia opętanego bydła. Część dobytku ukryli pod stertą siana, zaś zdobyczne skarby i dziewczynę wysłali z rybakiem na trakt.

Dalej postępując według instrukcji, których udzieliła im młódka dotarli do rzeczonej chaty, ta przedstawiała sobą już tylko rumowisko, wspomnienie ciepłego kąta dla chłopa i jego rodziny. Na zwalonych drzwiach martwa kobieta ściskała w rękach równie martwe dziecko, w brei błota, gówna i krwi trudno było doszukać się szczegółów. Cała ściana zawalona. Zbite w kupę bydło było ledwie trzydzieści jardów od ostrogarczyków. Opodal najbliższej spiżarki wałęsało się zalewie kilka sztuk.

Allen wręczył Bhurrkowi słoik smalcu, jeden z dwu zabranych dziewczynie, sam zaczął smarować twarz, ręce, łydki, lędźwie maścią z drugiego.

- Wysmaruj się Gnollu, to takli obrzęd, dzięki temu będziesz niewidzialny dla onych.

Widząc, że gotowy jest Węszymorda zeżreć miksturę, Milcarr wtrącił się.

- Zrób tak Bhurrku, musimy się podkraść, nie bydło napierdaczać.

Sam zaś założył na twarz metalową maskę, zacisnął z tyłu rzemień. Głowę wypełnił ból, który następnie przelał się przez całe ciało by zakończyć wędrówkę w palcach nóg i tam pozostać zimnym soplem. Oddychało się ciężko, otwory na oczy ograniczały pole widzenia, ale kierunkowały się na chore bydło, rysując w głowie kolorowe wzory.

Tymczasem Elf wykorzystując gładka powierzchnię zawalonej ściany glinianego domostwa przystąpił do rytuału. Wyjął z tuby skórzanej pergamin, widać było, że niewiele w niej zostało, głównie puste karty. Natarł ciało ziołami z woreczka, by następnie z wielkim pietyzmem wykreślić na glinianej powierzchni znak, czytając jednocześnie z wielką wyniosłością magiczny pergamin.

Przez zaklętą w czasie chwilę nic się nie wydarzyło, aż nagle symbol przybrał kolor czerwony, od burgunda to świeżej krwi tętniczej, aż po jaskrawe truskawki, linie tańczyły nieustannie sugerując wiele przejawów nekromancji, jedna wszak zamarła jak drogowskaz, wskazując na wieżę w willi Victora.

W tej samej chwili kiedy, Bhurrek i elf spoglądali na magiczny taniec runy, zmieszanie ustąpiło Ślepakowi i zogniskowało wzrok na znaku. Symbol mówił do półorka jak żywy czarodziej, lub chowaniec, zdradzał każdy szczegół, z nadmiaru wrażeń Milcarr oddychał szybciej, słabł rozkojarzony. Musiał przysiąść.

Groteskowy chochoł. W żebraczym stroju na kolczugę i metalowej masce budzącej grozę, kiedy się tylko na nią spojrzało. Może dlatego Allen dał Milcarrowi te chwile nie ważąc się go niepokoić. Bhurrek nie miał tyle taktu i nie był podatny na strach maski, poderwał półorka z gleby i jakby wydźwignął go z grobu.

- Hajdi, usmarowany Bhurrek do ruchacza.

Elf kiwnął głową.

- Grajmy w to do końca, bydło z pewnością jest zmartwiaczone rytuałem, jest jeszcze coś, lub ktoś w wieży. Silniejsze, ale to nie Lich. - skrzywił się wreszcie - ale tu capi!. Nie wiem jak to wpłynie na naszą reputację w stolicy.

Tu na chwilę zawieszę. Bohaterowie są niedaleko spiżarni, o której mówiła dziewczyna, mogą się tam przekraść, ale może ktoś w tej sytuacji chce jeszcze coś zrobić. Czar, umiejętność, mikstura, deklaracja. Co wam przyjdzie do głowy.
Maska Milcarra powoduje, że zwraca on specjalną uwagę na ożywieńców, ale gorzej postrzega innych. Bydło zidentyfikowała jako wczesne stadium zombi. Jeszcze żre, ale prawie nie trawi, dlatego robi wyjątkowo śmierdzące kupy.

Czekam kilka dni i pcham do przodu,

 
Nanatar jest offline  
Stary 05-06-2022, 11:03   #184
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Wypas, poranek 21 shnyk-ranu

Skryta wyprawa do wieży Wiktora wzbudziła w gnolu ogromne ożywienie, niosła bowiem ze sobą wspomnienie przeszłych czasów, kiedy młody Bhurrek wiódł prym w plemiennych rajdach i najazdach. Wiele razy umazany błotem barbarzyńca skradał się z brzuchem rozpłaszczonym na ziemi, węsząc zawzięcie i spoglądając na świat przez szparki zmrużonych oczu.

Teraz, niemiłosiernie ubrudzony i śmierdzący, Wenszymorda miał przed oczami tamte ekscytujące wspomnienia i chociaż brakowało w nich ożywieńczego bydła, przyprawiały go o przyjemny dreszczyk.

Gnol nie wyznawał się zbytnio na magii, budziła w nim ona niechęć i podejrzliwość, wszelako poczynił dość dyskretnych wysiłków, aby zrozumieć poczynania członków swojej watahy. W jego łbie zaczynała kiełkować powoli nowa szalona myśl, obracająca się wokół pomysłu zebrania sfory złożonej z uzdolnionych magicznie mieszkańców Ostrego Gara, absolutnie posłusznych i oddanych sprawie Wielkiego Wyjca, gotowych uczynić wszystko, aby obalić paskudnego szamana Rheksa i wynieść na stolec wodza Bhurrka.

Lecz wpierw należało pokończyć sprawy w Wypasie, toteż barbarzyńca warknął zachęcająco na pociesznie odzianego Ślepaka i mamroczącego coś elfa.

- Hajdi hajdi!
 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline  
Stary 08-06-2022, 22:02   #185
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Wioska Wypas, ranek 21 shnyk-ranu

Entuzjazm Bhurrka udzielał się i gołoskórym. Pewność, śmiałość, bijąca od barbarzyńcy aura wigoru, esencji życia jaskrawa na tle umarłego krajobrazu jak światło w kazamatach Morghlidzkich sług. Tak musiał czuć to elf, Milcarr ubrany w martwiaczą maskę, był nieco chłodniejszy, magicze twarzolico bliżej było świata cieni. Półork wyszedł odważnie przed Gnolla i wyznaczył azymut.

Po drugiej stronie domostwa kilku poganiaczy drażniło i dobijało byka po byku. Zdawało się, że znaleźli taktykę i w tej chwili się tym już bawili.

Jeden za drugim w odległości pięciu jardów, trzy szarobure sylwetki pokonały drogę do najbliższej szopy. Bydło zdawało się ich w istocie nie dostrzegać. Większość zbiła się w bramie na dziedziniec posiadłości, inne wałęsały się dookoła pagórka niby bez celu, co raz wszczynając bójki między sobą, albo dewastując resztki zabudowań, mocno się przy tym raniąc. Gnoll ocenił, że w tym tempie za dwa dni padną wszystkie.

Milcarr wiedział, że na coś czekają, czegoś wyglądają, znaku, rozkazu, woli jakiejś. Nad wieżą Victora szare niebo zdawało się jeszcze bardziej szare i brudne, jakby cząstka tam jakaś gromadziła wszystek brud, grzech i ohydę z okolicy. Niespotykane natężenie doznań wzrokowych w ostatnim czasie powodowała u Ślepaka tęsknotę za ułomnością.

Otworzyli wreszcie maleńkie drzwiczki spichrza, tak maleńkie, że Bhurrek ledwo mógłby się przez nie przecisnąć. W nozdrza uderzył zapach grzybni, elf w mgnieniu oka uniósł zasłonę do twarzy i oczu, Gnoll zakrył pysk łapą, żebrak w kolczudze, miał inną ochronę, maska utrudniała oddychanie, ale z pewnością też chroniła od podobnych wyziewów.

Zagłębili się w mroczny niski budyneczek. Wzdłuż dwóch ścian pyszniły się grządki z grzybkami, środkiem zaś prowadziła wąska ścieżka, coraz to opadając stawała się bardziej grząską, by po dziesięciu jardach otulić ostrogarczyków po pas ciepłą wodą.

Przeszli kolejne kilkadziesiąt, może setkę kroków tunelem w wodzie po szyję, ledwie mając przestrzeń do oddychania nad sobą. Woda była ciepła i nie śmierdziała, można by nawet orzec, że pachniała, wodorostami i zielem. Wyszli w niewielkiej niszy skalnej, powierzchnia zbiornika zarośnięta była roślinami z dużymi liśćmi i pięknymi białymi kwiatami.

- Nenufar giganci jaskiniowy - ocenił Allen - jego kwiaty służą do sporządzania odtrutki na jad mantikory i eriańskiego skorpiona pustynnego, może nawet skolopendry cesarskiej, lub zatrucia lotosem. - schował do torby zerwany kwiat. - zaś liście do sporządzania silnej trucizny.

Przez szczelinę w skale, zbyt wysoko powstałą, by można zobaczyć co jest na zewnątrz, wpadało skromne światło poranka, odbijało się od tafli wody i kładło ostry szpros na wijące się stromo w górę schody.

Przed samymi schodami leżały jeszcze wiadra, cebrzyki, sita. Bhurrek dokładnie wszystko obwąchał, wonie ruchacza i samicy były wyraźne, zadowolony, że i na powrót czuć i jego i elfa, bo po smarowaniu magicznym smalcem nie mógł odnaleźć swego i chyrlka smrodku. Wyczuł wszakże coś jeszcze, wyostrzyło zmysły. Stworzenie jakieś gadzie wodne. Szczęściem czarodzieje się nie ociągali, mimo, że ciężcy od nasiąkniętych wodą ubrań, już wspinali się po kutych w skale schodach. Na początku woda lała się z nich jak z wyciągniętych na plaże meduz, albo pękniętych korniszonów. Potem poczuli chłód.

Pokonali dwa ciasne kółka i napotkali coś o czym dziewka nie mówiła, zawarte na kłódkę drzwi w zdawało się połowie schodów. Zostawili je i dalej ku górze, by wreszcie wejść do obszernej kuchni. Dobrze wyposażonej, mogącej obsłużyć przyjęcie dla setki. Dobrej jakości naczynia mosiężne, miedziane, pachnące amfory, suszone zioła i przyprawy, komóreczka na zapasy, a tam w lodzie ryby, mięso baranie, konserwowe papryki, kiszona z lutrem agawa, piklowane w czosnku śledzie.

Pod piecem dogasające palenisko, na nim czajnik i ciepły jeszcze gar z potrawka z królika. Ślepak blado podejrzliwy, niespokojnie rozglądał się, gorącym pogrzebaczem pogroził Gnollowi, żeby nie żarł, barbarzyńca wyszczerzył kły, gotów się już rzucić na dziwaka w masce. W ostatniej chwili między skłóconymi włamywaczami wybuchł dymiący ładunek, otulając na chwilę świat mgłą. Odruchowo odskoczyli, moment wystarczył, napięcie spadło.

- Co wy robicie - machał chudymi jak patyczki rączkami Elf - Już spokój. - zrobiło się nieswojo. - Ten dom się broni, to nie wasza wina - próbował tłumaczyć dalej - albo to te grzybki.

Z kuchni prowadziło dwoje drzwi. Pannica twierdziła, że trzeba wejść w te małe, żeby wejść na piętro, szersze dwuskrzydłowe prowadzić miały do holu. Milcarr fuknął coś zdawkowo do Gnolla, a jego wzrok powędrował do oszklonej witryny z księgami, obfitość pozycji kulinarnych powalała z nóg, były tam nawet książki z przepisami samej Mrocznej Baronowej Kuchennego Zniszczenia Tani Maug Gesslerr, półbogini Pianna z bożej łaski, oraz gotującego dla Katanów Misserr Moran reptiliońskiego mistrza wylizanej patelni, o czułości jego języka przekonują bardki i bardowie na całym archipelagu. Żebrak był pod wrażeniem. Podążający za jego spojrzeniem Allen jeszcze bardziej. Wielkie było bogactwo Tana Victora, tym samym nie mógł być on pospolitym zjadaczem agawy.

Może chcecie pospacerować po domu. Czy prosto do celu? Możecie się też wrócić do polowy schodów i spróbować włamać się za wrota. Dokładnie przeszukać kuchnię, coś ukraść...

 
Nanatar jest offline  
Stary 09-06-2022, 11:38   #186
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Domostowo Victora, ranek 21 shnyk-ranu

Milcarr miał już dość noszenia maski, patrzenia na świat pryzmatem niemal martwiaczym, a do tego nachodziła go swiadomość faktu, że mała książeczka jakiej właścielem prze zjakiś czas był Wańka, a teraz Victor musiała być tak pożądanym przez katański wywiad przedmiotem. I choć własciwie wcale się temu slepak nie dziwił, to obawiał się jednego: nawet jesli wyrwią książeczkę z rąk balsamisty, to zła wola jak niechybnie zaklęta była na kartach niewielkiego woluminu, przejmie kolejne ciało, aby kontynuować to co sobie zamierzyła. A najgorsze było, że nie miał zbytnio pomysłu jak temu zapobiec.

- Wszystko wskazuje na to kurwa muthra, że notes który zostawił syn sołtysa obdarzon jest swiadomością jakowąś. Musiał on wpierw Wańkę opanować, bo przecie przygłup biegłym w czarach byc nie mógł a teraz Victor na postronku złej woli chadza. Jak już nam się uda balsamiste z czaru wyswobodzić, to co by mi się żaden tknąć tej książki nie ważył, bo jeszcze przyjdzie nam swojego tłuc, rozuemiecie?

To rzekłwszy spojrzał bacznie na towarzyszy, po czym ściągnłą maskę, która zdawała mu się teraz w domostwie Victora niepotrzebną, a byc może mogła nawet utrudnić przeprawę, jesliby nie mgł nalezytej uwagi poświęcać tym co jeszcze w objęcia smierci nie poszli. Nie wiedział na co może byc stać Victora, ale wnioskując po tym, co pokazał przygłup Wańka, to nie nastrajało to optymizmem.

- Nie mitrężmy czasu, jeszcze może przyjdzie pora na te smakowitości chciwym okiem spojrzeć.
 
8art jest offline  
Stary 11-06-2022, 21:32   #187
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Wioska Wypas, ranek 21 shnyk-ranu

Słowa półorka spod oblicza maski były zimne, a do tego trafiały do sumień towarzyszy jak stalowe igły zagnieżdżając się zadziorami. Nawet kiedy Milcarr zdjął twarzostal, pozostały skostniałym nakazem. Co do jednego wszak wszyscy się zgadzali, by jak najszybciej dostać się do prywatnych komnat szlachcica. Małymi drzwiczkami na schody i na galerię, Krużganki opasały cały hol. Otwarta przestrzeń z wysokim sklepieniem, mocne mury, szczególnie przy wrotach, które pokrywały runy, a które to musiały prowadzić do ogrodu.

Ciepłą przytulną przestrzeń holu, rozświetlały dwa małe światełka. Nie widać było ni świecy, ni lampy. Jak by żarzyły się dwie końce krokwi. W dole kobierce, stoliki prawie w całości zaśmiecone jakimiś przedmiotami, liczne wieszaki na ubrania, stojak z pełną zbroją płytową, wiele roślin, krzesełek, zydelków i wielki jaszczur. Włamywacze zamarli, lub próbowali nieporadnie kryć się po cieniach. Chwilę trwało, trzy oddechy, aż oczy przywykły do półmroku jaszczur okazał się wypchanym eksponatem. Dalej według wskazówek korytarzem. Drzwi do salonu, o którym mówiła dziewczyna były uchylone. Zatrzymali się.

Żebrak walczył z ambiwalencją uczuć i chęci, założyć, czy nie. Od kiedy zdjął maskę lepiej mu się oddychało, żył więcej, z drugiej strony czuł się odkryty, niemal nagi przed światem i każdym niebezpieczeństwem.

Allen poczynił magiczne znaki, magia spaliła potencjał, świat zubożał, Elf zaklął swe oczy. Podobnie postąpił Milcarr, Bhurrek bezceremonialnie pchnął drzwi i pierwszy wszedł do pomieszczenia obracając maczugę w łapie.

Za odwagą Gnolla towarzysze ostrożnie przekroczyli próg komnaty. Światło dochodziło przez otwarty balkon naprzeciwko wejścia i z ognika na belce stropowej. Na środku duży okrągły kamienny stół przykryty panoptikum wszelkich przedmiotów. Wnętrze było bardzo bogate, meble ciężkie, zdobione, ściany pokrywały płaskorzeźby i malunki maszkar wszystkich chyba archipelagów, między nimi broń skrzyżowana, obrazy na sztalugach, ciężki instrument muzyczny z klawiszami i gwizdkami, księgi. Znów kolczuga na stojaku. Jedne podwójne drzwi musiały prowadzić do sypialni, drugie mniejsze do wieży.
W otworze na balkon powiewała targana wiatrem półprzeźroczysta tkanina. Widać było, że poranek ustępuje porze lunchu.

- Dalej, nie ma czasu - niby ponaglał Elf, ale oglądał jednocześnie zafascynowany jakiś układ kulek na drucikach spoczywający na jednym z ciężkich stolików. Bhurrek nie próżnował, kierując się wonią pierwszy skierował się ku małym drzwiczkom.

Wtem jedna ze ścian ożyła. Maszkar jakby wylazł z cienia fresku i z potwornym skrzekiem rzucił się na grupę. Na długiej chudej łysej szyi potężny łeb jaszczurzy z dziobem, szyja prężyła się na ptasim ciele ze skarlałymi skrzydłami, z których końców sterczały po trzy ostre pazury, upierzony korpus opierał się na wyjątkowo mocnych szponiastych łapach. Stworzenie mogło mierzyć z siedem stóp.

Przed wejściem do komnaty możecie zadeklarować użycie umiejętności, lub czaru, to może wpłynąć na wasz test zaskoczenia i strachu, bo te musicie wykonać.
Jeszcze nie ujawnię na kogo rzucił się potwór w pierwszej kolejności.
W postach z opisami potwornej grozy i reakcji na nią proszę o deklaracje użycia umiejętności i innych, oraz o co najmniej 10k10.
Po waszych deklaracjach rozpiszę przynajmniej dwie rundy walki. Umówmy się, że pierwszy test jest na zaskoczenie (1/2 szyb akt +- użycie zdolności, lub deklaracje z opisami), a drugi na strach %(2) (+-opisy), następne na ataki, albo inne rzeczy.
Za odpowiednie opisanie sytuacji mogę dodać +10-20 do testowanej umiejki.

Pomieszczenie jest bardzo przestronne, ale bardzo zabałaganione. Nie wygląda to na bałagan powstały w szale, ale raczej na długotrwały proces człowieka żyjącego dostatnio i zajmującego się tym na co ma ochotę.
Wiedza Milcarra pozwala mu przypuszczać, że owe ogniki są magią czarodziejską.
Jak ktoś broń jakąś potrzebuje to jest na ścianach.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 11-06-2022 o 21:38.
Nanatar jest offline  
Stary 12-06-2022, 18:12   #188
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Leże strasznistego skrzekota, 21 shnyk-ranu

Kiedy pokraczny stwór wyskoczył z cienia i wypełnił zagraconą przestrzeń komnaty swoim skrzekiem, Bhurrek zareagował natychmiast i bez wahania w sposób właściwy swemu gatunkowi. Przypadając na cztery łapy opróżnił bezwolnie zawartość pęcherza i jelit, jednym przeciągłym skurczem właściwych temu aktowi mięśni. Jednocześnie jego wybałuszone do granic możliwości ślepia wwiercały się w ptasiego skrzekota próbując odgadnąć naprędce, czy cudaczna bestia stanowiła prawdziwe zagrożenie czy tylko irytującą przeszkodę w drodze do gospodarza.

Niewielki objętościowo mózg gnola wypełniony był tuzinem sprzecznych ze sobą impulsów, wśród których najzacieklej walczyły ze sobą o prymat półzwierzęca wściekłość i paniczny strach.

Jako pasywne umiejętności przypominam Walkę w tłoku i Walkę w trudnych warunkach. Jeśli gnol zaliczy test grozy, od razu Natarcie i Młynek, w przeciwnym razie… jeszcze nie wiem…


 
__________________
Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis!
Ketharian jest offline  
Stary 14-06-2022, 10:09   #189
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Domostowo Victora, ranek 21 shnyk-ranu

Ślepak bardziej wkradł się się niźli wszedł do okazałego pomieszczenia w którym zdawało się mozna było odnaleźć wszystko, nawet zdziwienia by nikt nie okazał, jeśli gdzieś między figurkami szamanów z Archipelagu Południowego, a kaktusami w glinianych donicach leżałyby przepocone katańskie onuce.

Nie miał czasu jednak aby zbytnio przyglądać się co najmniej interesującemu zbiorowi pozornie nie pasujących do siebie przedmiotów, bo pierwej czas ich gonił a po wtóre wiedziony dziwnym uczuciem nagości przed swiatem i niebezpieczeństwem, wdział na powrót maskę. Świat znów zmienił swe oblicze, towarzyszów skryła mgła, jakby moc maski nie chciała pokazywać tego co otulone aurą życia, a wyostrzała to, co skryte pod całunem śmierci.

Miał wskazać nieobecnym nieco dla jego zmysłów towarzyszom aby iść dalej, zresztą gnoll wiedziony zwięrzęcymi instynktami juz tropił niczym gończy pies, gdy ciszę przerwał donośny skrzek potwornego gada, czy też ptaka bazyliszkowi podobnego. Właściwie odruchowo dłonie Milcarra zaczęły wiązać magię, co by nie tyle niebezpieczeństwa zażegnać, co rozprawę z maszkarą ułatwić, bo nie było się co łudzić, że dziwny zwierz, zapewne wytwór rąk i magii Victora miał chronić swego pana.
Ślepak napewno używa Cichego Chodu oraz Nasłuchiwania połączonego z swoim nadnturalnym słuchem. Gdy zacznie się walka, a ślepak będzie mół działać, to ruci najpierw Śliskość na podeszwy stóp potwora, potem w ruch pójdą rzucane jeden po drugim sztylety.

Ciekawy jestem jak maska będzie wpływała na maszkarę, bo jesli magia będzie wskazywać, że potwór jest jakąś formą martwiaczą, to Milcarr spróbuje go opanować.

 
8art jest offline  
Stary 21-06-2022, 20:50   #190
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Domostowo Victora, ranek 21 shnyk-ranu

Potworzysko wydawało się wpierw więcej hałasu robić i szkody w umeblowaniu, pokracznymi susami wskoczyło na stół i przesadzając go wprost na jedną z ruchomych sylwetek. Bhurrek nad to wiele razy unikał pułapek i byle maszkara ze ściany wychodząca nie była wstanie go zaskoczyć, co innego jej wygląd. Gnoll natychmiast opróżnił pęcherz znacząc teren, poczuł się pewniej, ważny jak u siebie w leżu. Okazując waleczność alfy runął na potwora kreśląc w powietrzu szeroki młyniec buzdyganem. Mniej jeszcze zaskoczony był Ślepak widzący mrok lepiej i bliżej. Spostrzegł już pierwszą zmianę cienia. Zaklął głucho przez maskę co miało stanowić ostrzeżenie, ale zdradliwy przedmiot stłumił dźwięk.

Elf w ostatniej chwili wypuścił z rąk księgę o viktuałach z magicznych kwiatów, ledwo zasłonił się peleryną, trochę odskoczył, zbyt trochę. Upierzysko skoczyło na Allena obalając drobnej budowy elfa. Jeden ze szponów boleśnie przebił bark lezącego na posadzce, a pomieszczenie przeciął wysoki krzyk bólu.

Milcarr pośpiesznie splatał słowa z gestami, napełniając je mocą światu wydartą, tę pierwszą zmarnował, czy oddech miał nierówny pod twarzolicem metalowym, czy to kolczuga przeszkadzała w swobodzie, zaklęcie nie powiodło się, Półork zmienił zatem taktykę i postanowił wybrać inny czar.

Tymczasem Bhurrek wywijając stalową maczugą sięgnął z łatwością nieporadnego przeciwnika, uwalniając tym samym Allena. Elf z bólem odturlał się w stronę balkonu. Wstając pociągnął za zasłonę i znów obalił, w tej pozycji wykonał na zranionym barku opatrunek ze zwiewnej tkaniny. Delikatny biały jedwab nasiąkł plamą czerwieni. Dopiero wtedy spróbował spleść zaklęcie.

Trafiony potężnym uderzeniem maczugi pierzasty potwór zachwiał się jakby miał przewrócić, jakimś jednak cudem utrzymał się na pokracznych rozstawionych szeroko nogach. Stworzenie odchyliło głowę w tył jakby chciało nabrać rozpędu do dźgnięcia dziobem, Gnoll nie ustawał w natarciu, po pierwszym udanym ciosie czując się coraz pewniej, kręcił kolejnego młyńca zdobycznym orężem. Nieoczekiwanie nim zadał cios na gadziej gardzieli nabrzmiał błękitny wór skórny i chwilę później stworzenie opróżniło jego zawartość na Bhurrka. Węszymorda zdołał się uchylić, ale i tak sporo śmierdzącej flegmy osiadło na jego odzieniu, od smrodu zakręciło mu się w głowie, wiedział jednak że najgorsze w walce to nie kończyć. maczuga ponownie uderzyła w pierzasty tułów wzbijając w powietrze z ponad tuzin sporych piór. Barbarzyńca podsumował swój atak spluwając w ptakomanta. Paskudna substancja, która osiadła na skórzni niszczyła skórę i wciąż potwornie woniała. Niesiony wojenna pieśnią Gnoll nie poprzestał na tym wciąż kręcąc w powietrzu młyńce maczugą, a przeszkody na drodze rozbijając odnóżami przypierał potwora do ścian.

Kolejne zaklęcie Milcarra wyszło z zimnym profesjonalizmem, już nie wadziła kolczuga, czy maska. W dłoni Półorka materializowały się ostrza przypominające groty oszczepu pokryte rdzą. Każdy kolejny posyłał bezbłędnie zabójca do celu, każdy grzązł w upierzonym ciele. Ork miałby kłopot, by przeżyć taką dawkę magicznej energii, ale ork nie przeżyłby również dwu potężnych uderzeń maczugą, które wymierzył Gnoll. Czarodziej postanowił zmienić taktykę. Użyć potęgi nekromanckiej maski. Ocenił stworzenie w kategorii ożywionych z użyciem podobnej mocy. Przez szpary wpatrzył w potwora, a ów jakby to spostrzegł. Milcarr poczuł ból w głowie, z nosa pociekło coś ciepłego i lepkiego.

Kolejne trafienie w coraz bardziej chwiejącego się na nogach pierzastotwora barbarzyńca przypłacił ciosem w pierś, pazury przeorały kaftan rozszarpały kudły i przecięły skórę, rosząc posadzkę krwią Gnolla. Zaraz jednak potem porzuciło Bhurrka i skacząc po meblach skierowało się w stronę półorka w masce.

Nawykły do trudów i niewygody żebrak zdołał przełamać ból i spojrzeć w ślepia nachylającego się nad nim stwora pełną mocą. Nie potrafiłby nigdy powtórzyć słów, które wtedy wymówił, ale uczuł, że zyskał pewną kontrolę, wiedział, że stworzenie go nie zaatakuje, zaraz jednak zjawił się barbarzyńca z brutalnym orężem i nuże bić. Stworzenie już nie atakowało nikogo, uciekało przed goniącym je Gnolle, rozbijając do szczętu bogate meble i rzadkie artefakty. Co więcej do komedii dołączył Elf zapalając nad głową stwora magiczny ognik, niczym celownik dla oszalałego wojownika.

Nie zdążył Milcarr z maską i gwizdkiem, dopadł wreszcie Bhurrek potwora i wbił maczugą w posadzkę. Trudno było, by nikt nie usłyszał co się działo w domu tana Victora. Salonik zamienił się w stertę zniszczeń.

Opatrzywszy ranę Allena i upewniwszy się, że inne stwory nie czają się w cieniach, awanturnicy otworzyli małe drzwiczki i skierowali się wąskimi ostro pnącymi się w górę po spirali schodami. Przez całą długość prawej ściany ciągnęło się szklane okno, szerokie na jard. Kolejny dowód na bogactwo i gust gospodarza.

U szczytu schodów nie trafili na drzwi, tylko na średniej wielkości dobrze oświetlone pomieszczenie, mające niemalże całą kopułę ze szkła. Wyposażone zdecydowanie skromniej niż salonik poniżej. Dwa tylko regały, mały kufer, biurko naprzeciw wejścia jakieś dziesięć jardów, za biurkiem na krześle Victor, zupełnie nieruchomy wpatrzony w otwarta małą książeczkę. Zdawał się tak zahipnotyzowany, że możnaby wynieść mu krzesło spod tyłka. Gnoll wyrwał do przodu, ale powstrzymał go Milcarr, wciąż w masce.

- Pułapki! Zaczekaj chwilę. - nie po drodze było barbarzyńcy z czekaniem, ale ostrzeżenie w ustach czarodzieja brzmiało groźnie i przekonywująco.

Allen widział więcej, jego oczy wciąż zaklęte na widzenie niewidzialnych dostrzegały za czytającym cień, tak jakby stała tam jakaś postać, czasem nachylając się do zastygłego szlachcica. Elf wszak wciąż cierpiąc trzymał się z tyłu, bo jedwab na obojczyku całkowicie nasiąkł czerwienią.

Milcarr widział jak na dłoni postać stojącą za wpatrzonym w książeczkę Victorem. Cienisty twór, raz po raz nachylał się nad siedzącym i zdawał się szeptać mu do ucha. Ślepak pojmował, że nie jest to typowy nekropotwór, cień, zmrocz, ale związany z księgą, z niej się wyłaniał jak dżin z lampy.


No to sytuacja jak opisana. Co robicie?

Wcześniej: Uznałem, że nie uda się opanować barbarzyńcy w szale bojowym, ale musze przyznać, że Ślepak uzyskał pewną kontrole nad martwiaczym golemem. Poszerzył tez swoją świadomość, choć to straszna wiedza. Użycie specjalnej zdolności maski kosztowało go 1 ranę (na razie lekką). Przedmiot zbiera żniwo. Bhurrek raz za razem trafiał, natarcie dodawało 20 do TR, ale obniżyło obronę został więc trafiony raz szponami, potwór zadał 120 obrażeń cięto, odejmij od tego pancerz w kategorii cięte i dodaj do poprzednich ran jeśli zostały. Udało się odeprzeć trujące plwociny na zionięcia. Niemniej skórznia nie będzie już nadawała się do użycia. Allen jest najbardziej poturbowany. Jedno ramie ma unieruchomione. Idąc schodami szarpał Milcarra za rękaw i mówił cos o potężnym czarze bojowym, który pozostał mu w tubie z pergaminami.

Dodatkowo, jeśli chcecie w salonie jeszcze coś przygotować to jest ku temu możliwość. Użycie zdolności, czaru, mikstury, zioła, czaru z pergaminu.

Milcarr: Noszona kolczuga naturalnie ogranicza UM podczas rzucania czarów do połowy. (tak jak Szybkość). Jaja mogą być z prądem i magnetyzmem, ale tych czarów jest niedużo. Na marginesie można nawet czarować w cięższych zbrojach, ale wtedy czary rzuca się dłużej i zjadają potworne ilości PM.

Pytania?

Wykorzystałem wszystkie wasze k100, więc przy następnej deklaracji kolejne 5k100 nie zawadzi.

 
Nanatar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:04.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172