Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-05-2022, 08:48   #120
Bielonek
 
Bielonek's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znany
"Kurwa jebana mać!" pomyślał Greger lądując na ziemi po kolejnym zwarciu ze śmiercią w postaci Pomidora o posturze nosorożca. Świat wirował wokół a on nie potrafił skupić na niczym wzroku. Tak jakby spił się. To nawet było by miłe doświadczenie, gdyby nie fakt, że bolał go cały Greger. Nie tylko odczuwał fizyczny ból, coś do czego żyjąc było nie było na ostrzu noża był przyzwyczajony, ale i psychiczny gdy uświadamiał sobie z jak frajerskim zapałem zabrali się za robienie sałatki pomidorowej. Przekombinowali i miast wciągnąć gnoja w sytuację bez wyjścia sami wdepnęli w gówno. Po same uszy. Gregerowi cała walka, w tym ułamku chwili dzielącej życie od śmierci, przemknęła raz jeszcze przed oczyma. Mógł ją już sobie na spokojnie przeanalizować, bo miał nad sobą kata, rozbiegany wzrok nie widział skąd nadejdzie wyrok a pomocy nie było skąd wyglądać. Chyba, żeby sam się zabrał za robotę. Wiadomo, jak chcesz żeby coś było dobrze zrobione musisz to zrobić sam. Tyle, że jak to zrobić, gdy ostrze już opada a ciężki bucior nosorożca wyciska ci powietrze z płuc? Jak to zrobić, gdy...

Rzeźnik naraz przestał dusić swym buciorem Gregera a ten poczuł w pierwszej kolejności ulgę a w drugiej typową dla siebie potrzebę odwdzięki. Skręcił się w miejscu, zbolała dłoń sama znalazła właściwy kozik. Taki mały cienki, graniasty. Nie obrał byś nim jabłka, sałatki byś nie zrobił, ale jeśli chodziło o szukanie miejsc do dziabania w pancerzu, był nieoceniony. Niezgrabnie, korzystając z tego że Uwe odszedł gdzieś rozmazaną, purpurową plamą gibiąc się na boki w jakimś dance makabra, Root uniósł swoje zbolałe, krwawiące ciało. Leo coś tam pierdolił, dobrze nawet bo odwracał uwagę. Razem z Waldemarem skupiali czujność Pomidora a to były sekundy na wagę życia. Rust szarpał się związany z inkwizytorem niewidzialną, pływającą liną. Świat wirował, wyginał się, pływał w rozmazanym walcu. Um pa pa, Um pa pa! Trala la lala!

Greger szedł, kuśtykał chyba raczej, z graniastym ostrzem skrytym za krwawiącym nadgarstkiem. Byle pójść w zwarcie, oberwać może nawet, trochę może jeszcze wytrzyma, a potem wyćwiczonym ruchem zrobić z niego sito. Dziab, dziab, dziab. To był dobry plan. Najlepszy jaki w skołatanej mózgownicy Gregera się wykluł. W końcu nie on tu był od planowania!

K100: 26, 13, 58, 72, 19
 
Bielonek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem