Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-05-2022, 15:10   #41
Connor
Highlander
 
Connor's Avatar
 
Reputacja: 1 Connor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputację
Lesiste pogórze na skraju traktu

Krasnolud bez słowa skargi czy protestu po prostu zarzucił sobie truchło wilka na ramię i bez najmniejszego wysiłku ruszył w kierunku wyjścia. Davandrell bardzo ceniła sobie przyjaźń zarówno Goliego jak i Magnusa. Tym bardziej, że nietypowe i praktycznie niespotykane relacje między nimi budziły niepewność, konfuzje i mieszały w głowach wszystkim, którzy się z nimi spotykali. Po prostu ją to bawiło, a nauczyła się czerpać z życia te małe przyjemności. Tym bardziej, że życie nie rozpieszcza.
Wiedziała, że Goli nie będzie upominał się o wynagrodzenie czy też udział w zyskach ze sprzedaży wilczej skóry, jednak szczerze liczyła, że Greta będzie potrafiła się choć odrobinę odwdzięczyć niż tylko słowem “dziękuję”. Sama była tego ciekawa jak łuczniczka z tego wybrnie, żeby wyjść z twarzą, a nie urazić krasnoluda.

Podczas jazdy powrotnej wozem niewiele rozmawiali. Elfka jechała zamyślona. Myślami była już na szlaku wybiegając na przeciw przygodom, które mogły ich czekać dalej. Nie była pewna swoich uczuć. Nie chciała sobie zbyt wiele obiecywać po czekającej ich wkrótce wyprawie. Jednak z drugiej strony nie mogła już się jej doczekać. Być może dlatego, że widziała w niej być może całkiem nowy rozdział swojego życia. Lubiła wyzwania i prawdopodobnie dlatego tyle różnych emocji nią targało.
Po raz kolejny i to kilkukrotnie przyłapała Gretę na przyglądaniu się jej. Spojrzenie łuczniczki uciekało od razu na bok, gdy tylko ich wzrok się spotykał. Davandrell nie była pewna jakiego rodzaju “milcząca akcja” się tu rozgrywa, ale bawiło ją to póki co. Jednak starała się nie dać tego po sobie poznać.


Podzamcze w Lenkster

Droga powrotna do Lanster w przeciwieństwie do jazdy w stronę siedziby goblinów dłużyła się niemiłosiernie. Widocznie dlatego, że adrenalina i niepewność nieznanego plus oczekiwanie na to co mieli zrobić już minęły. Wszystkie emocje opadły, a został tylko ból i rany. Dobrze, że tylko ból i rany. Na szczęście wszyscy przeżyli.
Ranni zostali opatrzeni i zakwaterowani. Jeśli elfka dobrze pamiętała to do wyjazdu mieli jeszcze kilka dni, także będzie czas choć trochę zaleczyć rany i obrażenia.
Davandrell była zmęczona, ale daleko jej było jeszcze to tego, żeby pójść spać. W oczach krasnoluda widziała to samo. Odszukała wzrokiem Magusa i przywołała do siebie.
- Nie wiem jak wy, ale ja bym spłukała trudy podróży dobrym trunkiem. - Rzuciła niby tylko do swoich towarzyszy, jednak na tyle głośno by wszyscy usłyszeli. - Do zobaczenia w gospodzie. - Dodała nie wiedząc, czy ktoś jeszcze do nich dołączy czy nie.
Wraz ze swoimi towarzyszami ruszyli w kierunku gospody.
 
__________________
Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza. Jednym jesteś ty. A co jest drugim. Biały Wilku?
- Nie ma przeznaczenia - jego własny głos. - Nie ma.
Nie ma. Nie istnieje. Jedynym, co jest przeznaczone wszystkim, jest śmierć.
Connor jest offline