Grant powoli zbliżał się do wroga. Czuł jak adrenalina powoli sączy się do jego krwi ale panował nad uczuciem ekscytacji, musiał być spokojny. Rozegrać to mądrze. Szedł cały czas uważnie patrząc na przeciwników. Szukał okazji. Czekał aż popełnią jakiś błąd by rzucić się na nich jak sokół na zające. W bezpośrednim starciu miałby z nimi spore szanse ale sytuację komplikowali cywile. Ale granat oślepiający w odpowiednim momencie powinien dać mu potrzebną przewagę. Teraz trzeba czekać.
__________________ Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce" |