- O matulu. - niemal bezgłośnie westchnął świniopas, w tej samej chwili gdy towarzysz wyrzekł imię Bayarda w zdumieniu. "Nie mam sił już iść w tą czeluść. Tak bardzo się staram, ale moje nogi nie chcą iść..." - jęczał w myślach.
Hadrian zwinnie prześliznął się koło Bayarda, mówiąc przy tym coś, ale przerażony chłopak zrozumiał jedynie kilka słów, tak bardzo szumiało mu w uszach i tak głośno jego umysł wołał "Uciekać! Uciekać!".
Lecz obecność grajka na przedzie sprawiła, że fala odwagi ponownie nawiedziła świniopasa i ruszył, krok w krok za prowadzącym. Jakże się Bayard cieszył, że było tak ciemno. Bo jakże wytłumaczyłby to, że trzęsie się niczym osika, a jego ręka trzymająca kamień spływa potem?
Ostatnio edytowane przez Grey : 11-09-2007 o 08:55.
|