Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2022, 18:03   #128
Bellatrix
 
Reputacja: 1 Bellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputację
Nie interesowało ją, co mogą znaleźć w leżu martwego ghoula, bo nie przyszła tu po to, by szukać jakichś skarbów. Chciała szybko ruszyć dalej i odnaleźć Tsuto, jeśli oczywiście gdzieś tutaj był. Oprócz zadania, które mieli do wykonania, interesowało ją też to, co odkryją brnąc w głąb tych tuneli. Za dzieciaka bawiła się w tych jaskiniach z Argaenem, a zamurowanie przejścia prowadzącego gdzieś do miejsc znajdujących się pod miasteczkiem najwyraźniej miało swój cel. Dobrze, że wtedy nie przyszło im do głowy, by spróbować tę ceglaną ścianę rozbić. Pewnie już by nie wrócili na powierzchnię.

Podczas dalszej eksploracji światło rzucane przez ostrze jej miecza było zbyteczne, więc wygasiła je, ale nawet na moment nie straciła czujności, z którą tutaj wchodziła. Miejsce wyglądało jak jakaś stara świątynia, albo podobny kompleks i kiedyś musiał stać w miejscu, gdzie znajdowało się Sandpoint. Zanim sprawdzili poboczne korytarze, natrafili na posąg rozgniewanej kobiety z księgą i bronią przypominającą trójząb. Verna zdołała sobie przypomnieć, że kiedyś czytała o niej i że była to nieciekawa osobistość.

- Alaznist, Władczyni Runów z pradawnego Thassilonu, jeśli dobrze kojarzę - powiedziała, wpatrując się w jej kamienną twarz. - Wielbiły ją głównie demony, z tego, co pamiętam. Poprawcie mnie, jeśli się mylę. - Spojrzała głównie na Valla, Sherwynn i Argaena. - A ta gwiazda? To jakiś symbol Thassilonu?

Broń, którą Alaznist dzierżyła, choć pięknie wykonana, nie interesowała paladynki, dlatego postanowiła pozostawić ją temu, kto mógł mieć z niej jakiś pożytek. Gdy wszystko przy posągu zostało załatwione, cofnęła się z kompanami i podążyła wschodnim korytarzem. Nie maszerowali długo, docierając do czegoś, co wyglądało jak kapliczka plugawej bogini Lamashtu.
- Nie dotykajcie niczego, a zwłaszcza tej brei - powiedziała, marszcząc brwi.

Wbiegła szybko na podwyższenie, po czym mocnym kopnięciem uderzyła w obsydianowy marmur przedstawiający symbol matki demonów. Tak, jak się spodziewała, czas zrobił swoje i kamień zachwiał się, a potem odbił od ściany i runął w przód, rozbijając się na kilka większych kawałków u stóp paladynki, wzbijając tumany kurzu.
- Chodźmy dalej - rzuciła tylko do reszty, schodząc po schodkach.

Niedługo później znaleźli się w obszernej sali wyglądającej jak jakaś katedra. Nie byli tu sami - dziwna, skrzydlata istota najpierw przecięła sobie przedramię, powołując do życia ghoula, którego pokonali wcześniej, a potem wzniosła się w powietrze.
- Zajmijcie się tą czarcicą, sama nie mam jak jej zaszkodzić! - Krzyknęła do kompanów i ruszyła do walki z Pomiotem Grzechu, jak nazwał go wcześniej Vall.

Jak się okazało, przeciwko niemu też nie miała argumentów. Jej ciosy, choć pewne i zdeterminowane mijały potwora i była na siebie zła, że nawet nie zdążyła go drasnąć, a był już martwy. Argaen z Vallem i Cadem poradzili sobie z latającym maszkaronem, więc mogli iść dalej.
- Sprawdźcie, co macie sprawdzić i chodźmy dalej. Coś czuję, że to nie jedyne takie wynaturzenia, które tu spotkamy - powiedziała, widząc Argaena dziarsko wchodzącego na ambonę i odwróciła się, podchodząc do Mharcisa. - Zobaczmy, co da się zrobić z twoimi ranami. - Uśmiechnęła się do niego i wypowiedziała kilka słów mocy a po ciele strażnika rozniosła się lecznicza energia, zasklepiając wszelkie zranienia otrzymane od ghoula.

Cure wounds na Mharcisa: odzyskuje 9hp.

 
Bellatrix jest offline