I stało się. Żołnierze powstawali i otoczyli Cię. Karabiny celowały w twój brzuch. Jednak tamten z tyłu dalej został na swoim miejscu. I mruczał coś do radia. Ludzie drżeli na ziemi. Jeden z czternastoletnich chłopców chciał być chyba bochaterem i rzucił się z impetem na żołnierza. Przewalił go, ale zaraz reszta się na niego rzuciła. Cywile zaczeli krzyczeć i robić zamieszanie. Tamten z tyłu krzyknął coś do radia i zaczął biec w waszą strone. Matka bochatera, rzuciła się do przodu i starała się go osłonić przed wrogami. Jednym słowem, niezły burdel. |