Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-05-2022, 16:50   #136
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Silver


-Twoje poparcie mojej nominacji może wzbudzić zbyt wiele podejrzeń. Sugerowałbym namówienie Millii, nie mam z nią zaszłości, a jako kobieta interesu z pewnością podchwyci taką szansę. - Powtórzył swoją wcześniejszą propozycję Silver. Oczywistym wyborem, by namówić młodą Panią Admirał był Adam. - Jeśli się zgodzi, możesz nawet wyrazić swój sprzeciw na kanale oficjalnym, żeby wszystko wyszło bardziej wiarygodnie. - Młody Armstrong nie znosił polityki, ale pomijając otoczkę to był tak naprawdę interes, można więc było z dużą szansą powodzenia zastosować kilka forteli, stosowanych normalnie w negocjacjach biznesowych.
- Myślę, że Millia będzie współpracować po katastrofie jaką był Viktor. - przytaknął.
- Cóż, jeżeli wszystko jest ustalone. - uśmiechnął się Gerard. - To chyba możemy się rozejść.

***

Pierwszym, który opuścił pomieszczenie, był Adam. Vyone zarządził, aby każdy odchodził od stołu pojedynczo i miał dość czasu, aby przejść na swój statek i zacząć odlot. Po Adamie ulotnił się Zachary wraz z Lin-Lin i Eddiem. Po nich odleciała Zilva, następnie Gerard z Eidith i wreszcie September, choć mag nieco pośpieszył się z odejściem od stołu. Silver w końcu został sam na sam z Vyone.
- A więc? Więcej herbaty, whisky? - zaproponowała zamaskowana kobieta. - Ustalmy jedną rzecz: nie uważam cię za kogoś, kogo znam. Efekt motyla jest brutalny. Nie mamy żadnych relacji, które miałam z twoim odpowiednikiem. Mieliście też dużo inne życia i przygody. - wyznała Vyone.
-Ciekawe komu to "zawdzięczam"? - Zapytał młody Armstrong, jadowicie sarkastycznym tonem. - Miałaś grubo ponad sto lat, żeby naprostować bieg wydarzeń. Wystarczyło zabić Lazarusa zanim dostał wysoki stołek, pozbyć się Twardowskiego, albo wykorzystać dowolną inną z dziesiątek tysięcy możliwości. A jednak uznałaś, że najlepszym rozwiązaniem, będzie próbować mnie zniszczyć. - Jak na gust Silvera, to wyglądało bardzo osobiście.
- Lazarus miał już swoją pozycję, gdy się tu pojawiłam. - wyznała Vyone. - Próbowałam się go pozbyć, gdy zrobił swój stunt z zostaniem mutantem, na niewiele się to jednak zdało. Zresztą, powstrzymanie go to i tak połowa zagadki. - zauważyła. - Dalej musiałabym uporać się z April, a teraz przynajmniej wiem, gdzie uderzy. Bez Lazarusa, może nikt by nie zorganizował występu Cesarzowej? Ciężko to zagwarantować. - Silver czuł, że kobieta wierci go wzrokiem. - Nie bierz rzeczy tak osobiście. Musiałam powstrzymać powstanie demona. Los chciał, że to ty miałeś nim zostać.
-Idąc twoim tokiem rozumowania, jeśli ja zostałbym wyeliminowany, ktoś inny mógłby stać się inkarnacją Azazela. Nie zdołałaś zabezpieczyć wszystkich jego pozostałości. - Zwrócił jej uwagę na tę lukę. - A skoro nic mnie z Tobą nie łączy, czemu liczyłaś, że za Ciebie poręczę? - Logicznie rzecz ujmując, bez powiązania przez alternatywne "ja" Silvera, byli wrogami.
- Nie miałeś najmniejszego powodu trzymać swoją wiedzę w tajemnicy. - wyjaśniła. - Co o mnie sądzisz, nie ma tu znaczenia. Wyłącznie czy jesteś w stanie uwierzyć, że przybyłam z przyszłości.
-Znowu się mylisz. Jako Vyone jesteś wrogiem moim i mojej rodziny. - Tym razem to Armstrong zaczął wiercić swoją rozmówczynię wzrokiem. - To dla mnie aż nadto wystarczający powód, by skorzystać z nadarzającej okazji i Cię zdyskredytować, a potem zniszczyć. Spróbujesz zgadnąć, czemu tego nie zrobiłem?
Vyone podniosła dłoń i zaczęła wyliczać. - Ponieważ April jest większym zagrożeniem. Ponieważ dało ci to okazję dowiedzieć się więcej o magii. Ponieważ współpraca ze mną gwarantuje ci szereg korzyści. Ponieważ pozwoliło ci to wytestować Septembera i namówić Ikarię do współpracy. No i najważniejsze, ponieważ jesteś dorosłym człowiekiem. - podsumowała. - Pewnie mogę wymieniać dalej, ale bądźmy szczerzy, nie jest to czas i miejsce na konflikt między nami. Masz masę powodów mnie nienawidzić, ale czas na zemstę przyjdzie dużo później. - Vyone nie bała się igrać z ogniem dla osiągnięcia swoich celów.
Po raz pierwszy odkąd spotkali się twarzą w twarz, Silver uśmiechnął się szczerze.
-Chyba zaczynam rozumieć, czemu tamten "ja" Cię lubił. Niemniej jak sama zauważyłaś, mam zatrzęsienie powodów, by nie podzielać tej sympatii. - Mogli być sojusznikami z prawdziwego zdarzenia, ale Vyone podjęła złą decyzję. A Armstrongowie nie zostawiali niespłaconych długów. - W każdym razie, póki co jesteśmy na siebie skazani.

- Jest jak jest. Obiecałam ci rozmowę, więc słucham pytań. Ciekawi cię moja ckliwa historia czy szukasz wskazówek co do magii twojego alternatywnego “ja”? - spytała.
-Niewiele wycinków przyszłości widziałem, więc chętnie posłucham całej twojej historii, by zrozumieć w jakie bagno znowu wdepnąłem. Mając punkt odniesienia, będę wiedział o co pytać. - Młody Recollector usiadł wygodniej na krześle. Spodziewał się, że czeka go trochę słuchania.
- O kim lub o czym chcesz konkretnie wiedzieć? - zapytała Vyone. - Nie mam czasu streszczać ci całe dekady swojego lub twojego życia.
Silver prychnął z lekkim rozbawieniem. Ciężko było pytać o wydarzenia, czy ich uczestników, nie wiedząc kto, kiedy, czy jak.
-Może zacznijmy od Ciebie. January ma wywalone w ten konflikt, więc jak Ty się w to wplątałaś? I jakie są główne różnice w przebiegu wydarzeń tej linii czasowej, względem twojej?

- Dorastałam na niedużej stacji kosmicznej. Metropolia gwiezdna zajmująca się konstrukcją okrętów zbyt dużych na budowę w atmosferze. Jednego dnia zawitała do nas April. Jej magia natychmiast obezwładniła całą populację. Efekt na mnie nie wpłynął. Prawdopodobnie dlatego, że miałam iskrę… - Vyone rozsiadła się w krześle i wzięła głęboki wdech. - Do dziś pamiętam widok ludzi plątających się jak zombie. Jak gdyby cała stacja miała jeden umysł. April czegoś tu potrzebowała, pewnie ukraść okręt. W końcu tego nie sprawdziłam, ze strachu ukrywałam się w mieszkaniu. Dzieckiem byłam. Co ciekawe, gdy April zrobiła swoje, zdjęła zaklęcie i odleciała. Teoretycznie ludzie byli wolni od jej wpływu. - Vyone zamilkła na chwilę. - Pewnie widziałeś kiedyś narkomana na odwyku. Ludzie nie mogli się ogarnąć pod jej nieobecność. Bójki, kłótnie, kliniczna depresja. Nie minął miesiąc, a byłam ostatnią duszą na stacji. Żyłam w mieście duchów kilka miesięcy, aż policja wyczuła, że coś się nie zgadza. Postanowiłam dołączyć do wojska, aby unieszkodliwić tę kurwę i zapobiec takim tragediom. Ponieważ w tej linii czasowej już zajmowałam swoją pozycję, zgaduję, że mój odpowiednik uznał Magica Icaria za skuteczną alternatywę. - oceniła. - Za moich czasów papieżem dalej był Raphael, choć chyba miał go zastąpić Klaus… za mało się im przyglądałam, nie myślałem, że wiedza na ich temat będzie przydatna. - przyznała się do błędu. - Januarego spotkałam w trakcie swojej kariery wojskowej, ale nigdy mi w niczym nie pomógł. Jak to określił, korzystanie z magii każdorazowo rozpala ogień, a iskry to tylko efekt uboczny. Nie czuje się za nie odpowiedzialny.
Zaiste ckliwa historia, ale dawało mu to pewien obraz zarówno na Zoanne, jak i jej odpowiednik.
-To odpowiedź na pierwszą część mojego pytania, a co z drugą? Co zmieniły twoje działania? To może być bardziej istotne, niż myślisz. - Młody October ponowił zapytanie, nie będąc do końca pewnym, czy Vyone celowało je pominęła, czy też jak to stereotypowej kobiecie, nie należało jej zadawać dwóch pytań, bo dostawało się wtedy odpowiedź na jedno.

- To jest ta największa różnica, Ikaria jest inna. Bardziej proaktywna. Podejrzewam, że mogło to mieć też skutek na Viktorze. Podróżował jakiś czas z Eddiem i April, w moim czasie jednak do niej nie dołączył. Umarł jakiś czas później walcząc z Marchem. - wyjawiła. - W tej wersji historii, ich grupa miała konflikt z jakimś inkwizytorem. Wtedy się rozbili i z tego co mi wiadomo, nie złączyli już ponownie. Bez swoich towarzyszy, Viktor uległ April. - Maska uniemożliwiała ocenę emocji, jakimi Vyone darzy ten błąd. - W zasadzie do dziś nie udało mi się wyprostować tej zmiany, choć w zamian udało się usunąć Twardowskiego. Powiedziałabym, że ostatecznie wyszło to nam na dobre. - oceniła. - Z innych zmian… Cesarstwo jest nieco silniejsze niż było, udało mi się zakończyć konflikt z piratami wcześniej niż to normalnie zaszło, powstrzymać kilka niepotrzebnych bitew. Nasz kontakt z magami jest praktycznie ten sam, choć dotarliśmy do nich w innej kolejności. W moim czasie to ty znalazłeś May, jednak odmówiła ci pomocy, uważając wskrzeszanie demona za ewolucyjny krok w tył. - Admirał zamilkła, zastanawiając się, co jeszcze mogło być istotne. - November jest mniej aktywna w tej linii czasowej. Przedtem bardzo aktywnie polowała na magów. Jeżeli trafiłeś na nią przed nagromadzeniem wystarczającej siły magicznej, umierałeś albo traciłeś zmysły. Być może przez zwiększoną aktywność Ikarii wiedźma nie czuje potrzeby brać sprawy w swoje ręce. - teoretyzowała. - Admirałowie zachowują się praktycznie tak samo. Millia i Bastion przepychają demilitaryzację sektora prywatnego za namową Lazarusa, czego nie udaje mi się powstrzymać. W efekcie Bastion jest zajęty bitwami w dalekich systemach i nie zdąży tu wrócić na najazd April, jeżeli nie będę go ciągać za smycz. Milia z kolei poszerza swoje planety produkcyjne w pogoni za monopolem. Tym samym tracąc czas i środki na zajęcie się czymś innym.
-Usunięcie Twardowskiego może się okazać niewarte swojej ceny, choć to mniej oczywiste, niż przypuszczasz. - Silver wsparł rękę na łokciu, a głowę na pięści i spojrzał na Zoanne z ukosa. Zwykł mówić wprost, ale skoro ona z nim igrała, to mógł też nieco ją pomęczyć. - Powiedz mi, kogo tu dzisiaj zabrakło?
- Przyszedł każdy, kogo zaprosiłam. - odparła Vyone. - Nie wiem co masz na myśli ale nasze szanse na sukces z Twardowskim wynosiły 0%. Ten mężczyzna mógł w dowolnym momencie wysadzić twój mózg używając swojej mocy na chipach w twojej głowie. Jedynie April mogła go przed tym powstrzymywać. - Admirał brzmiała na pewną swojej opinii.
-Nad tym co moje, władzę mam jedynie ja. - Prychnął Armstrong. Oczywiście, skoro tak bardzo różnił się od Silvera, którego znała, nie mogła wiedzieć wszystkiego o jego mocach. - Ale nie zbaczajmy z tematu. Na zebraniu nie było Tsara, bo zbytnio namieszałaś w ciągu wydarzeń. A on nie był tym, za kogo go uważałaś, nawet sam nie znał prawdy o sobie. Mógł okazać się kluczem do bezpiecznego wyeliminowania April raz na zawsze, ale ta sprawa jest jak widać stracona.
Vyone zastanowiła się przez chwilę. - Fakt. W moim czasie dalej sprawował kontrolę nad Anielską Bramą. Nie wziął udziału w bitwie, ale diabli wiedzą, co będzie po niej. Brama stanowi jedno z głównych zabezpieczeń Cesarstwa przed najazdami z zewnątrz. - zgodziła się Admirał. - Gdyby nasz wróg faktycznie znajdował się poza galaktyką, rozsądny człowiek za sterem bramy będzie grał kluczową rolę. Dlatego obecnie zostawiam ją w rękach Opusa.
-To dalece bardziej skomplikowane, niż jego nadzór nad Anielską Bramą. Niemniej, co by teoretycznie mógł, a czego by nie mógł to tylko moje gdybanie. Równie dobrze mogłoby się okazać, że po prostu jest w stanie zabić April i znów bylibyśmy w punkcie wyjścia, bo tego zrobić nie możemy. - W rzeczy samej, Tsar i April na pewno zetknęli się w przeszłości, teoretycznie zetknięcie dwóch absolutnych przeciwieństw powoduje anihilację obu, która tutaj nie miała miejsca. - Dobra, zostawmy go. Co możesz mi powiedzieć, o moim odpowiedniku?
- Pewny siebie, zdolny i odpowiedzialny, jednocześnie skłonny do nienawiści i wybuchów agresji. Łatwo było z ciebie zrobić swojego wroga, trudniej się zaprzyjaźnić. W mojej linii czasowej ścigałeś się z Maximilianem o części demona. Nawiązałam więc z tobą kontakt, aby ci pomóc. Posiadanie demona w imperium było mi na rękę, zarówno w celu usunięcia magów, jak i samej April. - wyjaśniła skrótowo. - Poza dłońmi udało ci się dostać kręgosłup od Magica Icaria oraz dwa z trzech serc. Te ostatnie zniszczyłam w tej linii, więc możesz o nich zapomnieć. Niestety nie mam na tyle artefaktów, aby usunąć wszystkie jego pozostałości. Mogę ci za to pogratulować oczu, twój odpowiednik ich nie miał. Jego własne zmutowały, ale to dopiero po tym, jak Azazel się w nim przebudził. Było was dwóch w jednym ciele, trochę jak egzoszkielet z AI.
-Dopiszę Ci to do rachunku. - Silver skrzywił się na wieść o zniszczonych fragmentach Azazela, choć słowa Vyone sugerowały, że ma w swoim posiadaniu inne, które póki co ocalały. - Skoro nie ja, to kto był uczniem Octobera w tamtej przyszłości?
- Młody chłopak o imieniu Karasu. W tej linii czasowej nie udało mi się go znaleźć. - odpowiedziała niewzruszona. - Miał artefakt którym mógłby powstrzymać nawet odrodzonego Azazela, na czym opierał się plan Maximiliana. W pewnym momencie chłopak się na niego wypiął. Nie miał nic do ciebie, a Max nie miał na niego dobrego haka. Ostatecznie wynegocjowaliśmy zawieszenie broni na czas starcia z April. Max nam oczywiście nie pomógł. Był pewien, że nawet April nie będzie go w stanie kontrolować.
Karasu… ciekawe czy to ten sam, którego profesor Cognitionis wspominał. Nie było to zbyt popularne miano, choć nadal mógł nosić je miliard ludzi w całym Cesarstwie.
-Jeśli to nie zbieżność imion, należał do tej samej ekipy co Victor, Eddie i Opus. Pojęcia jednak nie mam, co się z nim stało, bo ich drogi szybko się rozeszły. - Napomknął Silver. Rzeczony osobnik musiał zaszyć się naprawdę głęboko, skoro w przeciwieństwie do pozostałej trójki nie był wplątany w obecne wydarzenia. - Właściwie czemu tak się boisz akurat powrotu Azazela?
- Boję się tego, co się stanie, jeśli April umrze. Wedle mojej wiedzy Azazel jest jedyną rzeczą zdolną ją zabić. Ponadto obecność magii w ludziach mogłaby spowodować, że obróciłby się przeciwko nam. - ostrzegła.
-Gerard wydawał się całkiem pewny, że oni też są w stanie tego dokonać. Nie sądzę, by blefował. - Zauważył. Mieli Awatara Śmierci, zasilanego mocą December, jedyną niewiadomą było, czy Eidith zdołałaby odeprzeć magię April. - Tak sobie myślę, że mimo tej wymuszonej okolicznościami współpracy i tak mogą spróbować.
Zamyślił się na chwilę.
-Poza tym, mam pewne plany względem Azazela, których mój odpowiednik nie miał, albo postanowił nie realizować, co było błędem.

- Mogą być w stanie zabić Marcha, mam jednak wątpliwości względem April. Już dawno by się nią zajęli, gdyby to było takie proste. - oceniła Vyone. - W każdym razie zrobiłam, co mogłam. Los tej linii czasowej będzie w waszych rękach. Jeżeli chcesz igrać z ogniem, może to po prostu przeznaczenie. - robienie interesów z demonem nie przemawiało do Vyone. Nie wypytywała jednak Silvera o szczegóły.
-Azazel nie jest ogniem sam z siebie, jest częścią mojego płomienia, mojej mocy. A właśnie apropos mocy, coś mi się przypomniało. Mówiłaś tamtemu mnie, że znasz dwie dziedziny magii, jaka jest druga? - Młody October niemal zapomniał, że chciał zadać to pytanie.
- Jestem pewna, że żywa istota z własną wolą, stworzona przez sam kod, jest ci w pełni posłuszna i na niczym jej nie zależy. - zakpiła Vyone. - Ciekawe czy mój Silver też postanowił mnie zabić z własnej woli. - nie była ani trochę przekonana. - Zależnie od twojej natury, niektóre iskry mogą rozwijać się w różnym kierunku. Początkowo sięgałam rad Septembera. Gdy jednak oceniłam, że jego magia jest bezużyteczna, zawiązałam kontrakt z Januarym.
-I to jest poważna różnica między mną, a tamtym Silverem. On traktował Azazela jako osobny byt, dlatego nigdy w pełni się z nim nie zespolił. To z kolei, prowadziło do konfliktu interesów. - Odparł spokojnie Armstrong. - W obecnym stanie obaj jesteśmy niekompletni, ale razem będziemy czymś więcej niż sumą części. Dlatego, raz jeszcze, proszę abyś przekazała mi te jego relikwie, których nie zniszczyłaś.
- Chcesz połączyć wasz kod? Nie spodziewałam się, że będziesz kompletnym szaleńcem. - pomysł nie przemawiał do Vyone ani trochę. - Gdybym miała pewność, że stać mnie na twoją śmierć, nie wyszedłbyś z tego okrętu żywy. Nie z takim pomysłem. - brzmiała na oburzoną. - Miałam dwa serca, zniszczyłam je oba. Nie udało mi się położyć rąk na relikwiach Icarii. Nóg i trzeciego serca nigdy nie znalazłeś, ja też nic o nich nie wiem. Jesteś zdany na siebie.
-Wcześniej myślałaś, że Cię stać, a jednak nadal żyję. - Skwitował Silver. Korciło go, bardzo korciło, żeby nieco ją utemperować, ale powstrzymał się. Przyjdzie na to czas. - Przynajmniej jeden z tych fragmentów jest w Piramidzie, ale nie wiem w czyim posiadaniu. A co mojego domniemanego obłędu, jeśli ktoś może ocalić ten zaburzony świat, to właśnie szaleńcy.
- Jeżeli nie masz nic pożytecznego do powiedzenia, twoja załoga na ciebie czeka.
-W tamtej linii czasowej miałaś coś do April, to rozumiem, ale czemu chciałaś się pozbyć magów w ogóle? - Ta kwestia była dla młodego Armstronga zastanawiająca. - I jeśli nadal chodzi Ci to po głowie, jak zamierzałaś to osiągnąć bez pomocy Azazela?
- Wszyscy magowie mają więcej mocy, niż powinna mieć jedna osoba. To tylko kwestia czasu, zanim wywołają jakąś katastrofę. April jest po prostu najgorszym tego przykładem. - Vyone nie ukrywała swojej wrogości. - Azazel to opcja nuklearna, to, że może być skuteczna, nie znaczy, że należy się na nią decydować. Nawet nie wiemy, czy demony zostawią ludzkość w spokoju, czy tak jak obawia się tego Ikaria, będą bronić kod i przed nami z uwagi na iskry.
Silver pokiwał głową, choć bardziej na znak, że rozumie jej punkt widzenia, niż że się z nim zgadza. Zoanne chyba zapomniała, że sama też jest magiem.
-O ile mi wiadomo, Azazel jest jedynym demonem w tej galaktyce. No chyba, że po prostu nikt do tej pory nie odnalazł jego rozczłonkowanych pobratymców. - Zauważył. O żywych demonach polujących na magów i adeptów z pewnością byłoby głośno. - Głowicy jądrowej można nie użyć, ale lepiej ją mieć i nie potrzebować, niż potrzebować i żałować, że się jej nie ma, czyż nie?

- Biorąc pod uwagę kręgosłup w Ikarii, mamy dość części, aby zmienić cię w Azazela, gdy nastąpi najgorsze, więc póki co jest po twojemu. Ja nie ufam broni tego kalibru, jeżeli nie mogę przynajmniej trzymać klucza w garści, a to jest niemożliwe. Nie słyszałam o innych demonach w naszej galaktyce, prawda, ale wiem, że było ich więcej w Andromedzie. Nie mam pojęcia, czemu kod nie zrobi kolejnych. Może dotychczasowe porażki sprawiły, że nie ufa ich skuteczności? Po śmierci April mógłby przejść do masowej produkcji lub nawet pracować nad czymś groźniejszym. Błagam cię, bądź ostrożny, jeżeli zamierzasz z tym igrać.
-Zabrzmiało to prawie, jakbyś się o mnie martwiła. - October lekko się uśmiechnął. Wiedział oczywiście, że Zoanne bardziej przejmuje się tym, jakiego spustoszenia by dokonał, gdyby demon przejął kontrolę. - Ciekaw tylko jestem, czy papież zgodzi się oddać mi ten kręgosłup. Podejrzewam, że jest dla nich cenny, nawet jeśli nie są w stanie wykorzystać jego potencjału. - Jakby nie patrzeć, Korupcja wypaczała Kod, a Demony miały go “oczyścić”, niewielki dla Icarii pożytek z takiej mocy.
- To brzmi jak twój problem. - odpowiedziała zadowolona z siebie Vyone. - W mojej przeszłości jakoś zgodzili się z tobą współpracować. Nie znam szczegółów.
-Nie nazwałbym tego problemem, raczej niewiadomą. - Gdyby Silver jej tak nie nienawidził, to mógłby ją nawet polubić. - Pamiętaj, że to z twojego powodu Icaria ma innego papieża. Nawiasem mówiąc, możesz mi cokolwiek o swoim tutejszym odpowiedniku powiedzieć? Przyznam, nie mam zbyt wielu informacji o oficjelach tej organizacji.
- Od czasu do czasu pojawia się publicznie, ale nie poznałam go osobiście. Większość spraw załatwia przez biskupów, nawet w dyskusjach z Cesarstwem. Wedle dokumentacji przeszedł trening wojskowy, ale w odróżnieniu ode mnie zrezygnował z tej kariery przed skończeniem egzaminów. Z tego co udało mi się zebrać, ma podobne zdolności do poprzedniego papieża… nie miałam jednak nigdy okazji poznać ich specyfiki. Icaria wie, że papież to ich as w rękawie, więc trzymają język za zębami. Była jedna operacja wojskowa w której współpracowaliśmy z nimi. Wedle raportów, wykazał się tam jakimiś magicznymi zdolnościami, niektórzy twierdzą, że nawet zatrzymał czas, choć nie udało mi się niczego potwierdzić. Zilva i Tsar byli obecni w tym starciu, twierdzą jednak, że nie pamiętają tego starcia dokładnie. Nie ufam mu, bo nie ufałabym sobie. Wiem jednak ze swojej przeszłości, że Magica nie jest w stanie powstrzymać April i w większości przypadków ma trudności z magami, co jest na swój sposób ironiczne.
-Nie sądzę, żeby był w stanie zatrzymać czas. Raczej przyspieszył jego percepcję u obecnych na akcji. To jedynie hipoteza, ale podejrzewam, że dysponuje podobnymi zdolnościami co Tim, tylko na większą skalę. - Armstrong się zamyślił. Jeśli mocą Zoana były Reguły, to aż dziwne że Icaria nie wyeliminowała większej liczby Miesięcy. Manipulacja czasem była trudna (a może i nieosiągalna) nawet dla Silvera, choć jego dziedziną była Kontrola, w teorii powinien móc zapanować nad wszystkim. - Jak właściwie cofnęłaś się w czasie? Byłaś wtedy tylko adeptką, stworzyłaś takie zaklęcie na poczekaniu?
- Nie nazwałabym tego zaklęciem. Jakiś instynkt przetrwalny się odezwał i chwilę później byłam w tej czasoprzestrzeni.
-Instynktownie złamałaś jedno z największych ograniczeń magii? Pogratulować talentu. - Odparł młody Armstrong i wstał. - Na dziś chyba wystarczy. W razie, gdybym miał jeszcze jakieś pytania, na pewno się odezwę. Do zobaczenia. - Pożegnał się i opuścił Nautilusa.
 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar
Fiath jest offline