Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-05-2022, 18:58   #31
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
"Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę," jak mawiał klasyk. Oni stanowili jednak co najwyżej zlepek osobowości, które łączył chwilowy cel i tylko czas mógł pokazać, czy znajomości i współpraca potrwają dłużej niż do chwili zapłaty za wykonane zadanie. Z doświadczenia Kateriny to zdarzało się rzadko, ale nigdy też nie przyszło jej zagłębiać się w ruiny jakiejś cytadeli. Nowe horyzonty, nowe doświadczenia. Któż by tam wiedział, jak miała się potoczyć najbliższa przyszłość.

Może to i z tej przyczyny postanowiła dołożyć się do wspólnych funduszy, za które mieli zaopatrzyć się u medyka w pakunek leczniczy po wcześniej wytargowanej przez Katerinę promocyjnej cenie. Biorąc pod uwagę rzekome niebezpieczeństwa w murach, lepiej było dmuchać na zimne i nie zawierzać zdrowia ograniczonym zasobom w postaci alchemicznych mikstur czy guseł czarowników. Z kolei wzmiankę o odstąpieniu części nagrody w zamian za wątpliwą "pomoc" Godo i kolegi skwitowała śmiechem i oprotestowała stanowczo.

- Przepatrywać to my możemy sami - oznajmiła, dalej rozbawiona propozycją. - Godo szuka naiwnych i łatwego zarobku. Zwiady to my urządzimy sobie sami i będziemy się osłaniać, bez żadnego "może". My ubrudzimy sobie łapy, a oni zbiorą profit, jedną dziesiątą!, za samo przepatrywanie? Dajcież pokój, złamanego miedziaka bym im nie zawierzyła.

Katerina machnęła dłonią, dalej rozbawiona, ale gdy rozmowa zeszła na plan podejścia do cytadeli, spoważniała i odchrząknęła.

- O cytadeli Altaerein rzeczywiście niewiele było w archiwach - Bonheur skrzętnie omijała spojrzeniem Lavenę, coby nie dać czarownicy szansy na monolog pod tytułem "a nie mówiłam?". - Ale mam jako taki obraz jej rozkładu. Są dwa skrzydła przedzielone dziedzińcem...

Katerina wodziła palcem po własnym udzie podczas przemowy, jakby kreślona sekwencja prostokąt-wielościan-prostokąt miała ilustrowac twierdzę.

- ...z których północne za czasów piekielników było więzieniem i sądem, a południowe mieściło baraki, sale ćwiczebne i salę, gdzie przyzywano diabły w ramach tych szaleńczych tradycji Straży. Na dziedzińcu z kolei jest zejście do podziemi, które rzekomo łączą się z tunelami i jaskiniami starszymi niż sama cytadela, ale w tą konfabulację kronikarza bym za bardzo nie wierzyła. Tak to mniej więcej wygląda. Mamy trzy punkty wejścia, ale z konkretniejszymi planami wstrzymałabym się, dopóki nie przeprowadzimy lepszego rozeznania już na miejscu.

Bonheur chwyciła za plecak i wstała ze swojego miejsca, skora do ruszenia w drogę. Sprawdzając czy niczego nie zapomniała, zwróciła się jeszcze w stronę Laveny i Joreska, zakładając że oni najprędzej odpowiedzą na pytanie, które świtało jej w głowie.

- Jak możliwym jest to, że jakiś zapomniany pentagram Czarciej Straży się uaktywnił i jakieś diabły osiadły w południowym skrzydle?
 
Aro jest offline