Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-05-2022, 18:58   #31
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
"Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę," jak mawiał klasyk. Oni stanowili jednak co najwyżej zlepek osobowości, które łączył chwilowy cel i tylko czas mógł pokazać, czy znajomości i współpraca potrwają dłużej niż do chwili zapłaty za wykonane zadanie. Z doświadczenia Kateriny to zdarzało się rzadko, ale nigdy też nie przyszło jej zagłębiać się w ruiny jakiejś cytadeli. Nowe horyzonty, nowe doświadczenia. Któż by tam wiedział, jak miała się potoczyć najbliższa przyszłość.

Może to i z tej przyczyny postanowiła dołożyć się do wspólnych funduszy, za które mieli zaopatrzyć się u medyka w pakunek leczniczy po wcześniej wytargowanej przez Katerinę promocyjnej cenie. Biorąc pod uwagę rzekome niebezpieczeństwa w murach, lepiej było dmuchać na zimne i nie zawierzać zdrowia ograniczonym zasobom w postaci alchemicznych mikstur czy guseł czarowników. Z kolei wzmiankę o odstąpieniu części nagrody w zamian za wątpliwą "pomoc" Godo i kolegi skwitowała śmiechem i oprotestowała stanowczo.

- Przepatrywać to my możemy sami - oznajmiła, dalej rozbawiona propozycją. - Godo szuka naiwnych i łatwego zarobku. Zwiady to my urządzimy sobie sami i będziemy się osłaniać, bez żadnego "może". My ubrudzimy sobie łapy, a oni zbiorą profit, jedną dziesiątą!, za samo przepatrywanie? Dajcież pokój, złamanego miedziaka bym im nie zawierzyła.

Katerina machnęła dłonią, dalej rozbawiona, ale gdy rozmowa zeszła na plan podejścia do cytadeli, spoważniała i odchrząknęła.

- O cytadeli Altaerein rzeczywiście niewiele było w archiwach - Bonheur skrzętnie omijała spojrzeniem Lavenę, coby nie dać czarownicy szansy na monolog pod tytułem "a nie mówiłam?". - Ale mam jako taki obraz jej rozkładu. Są dwa skrzydła przedzielone dziedzińcem...

Katerina wodziła palcem po własnym udzie podczas przemowy, jakby kreślona sekwencja prostokąt-wielościan-prostokąt miała ilustrowac twierdzę.

- ...z których północne za czasów piekielników było więzieniem i sądem, a południowe mieściło baraki, sale ćwiczebne i salę, gdzie przyzywano diabły w ramach tych szaleńczych tradycji Straży. Na dziedzińcu z kolei jest zejście do podziemi, które rzekomo łączą się z tunelami i jaskiniami starszymi niż sama cytadela, ale w tą konfabulację kronikarza bym za bardzo nie wierzyła. Tak to mniej więcej wygląda. Mamy trzy punkty wejścia, ale z konkretniejszymi planami wstrzymałabym się, dopóki nie przeprowadzimy lepszego rozeznania już na miejscu.

Bonheur chwyciła za plecak i wstała ze swojego miejsca, skora do ruszenia w drogę. Sprawdzając czy niczego nie zapomniała, zwróciła się jeszcze w stronę Laveny i Joreska, zakładając że oni najprędzej odpowiedzą na pytanie, które świtało jej w głowie.

- Jak możliwym jest to, że jakiś zapomniany pentagram Czarciej Straży się uaktywnił i jakieś diabły osiadły w południowym skrzydle?
 
Aro jest offline  
Stary 17-05-2022, 21:54   #32
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
— A po co tym nieokrzesanym stworom złoto? Przecież jest niejadalne. Nie lepiej dać im jakąś kość, albo coś? — zastanowiła się na głos półelfka.
Bawiła ją myśl, że jakiś parszywy goblin mógłby ją w czymkolwiek zastąpić. Z wyjątkiem przyjmowania na siebie na obrażeń. Tak, do tego celu w jej mniemaniu nadałby się w sam raz. Z tego co się orientowała, był to rodzaj nader powszechnego i prymitywnego szkodnika, poniekąd coś w rodzaju orka, tylko lichej postury i przez to bardziej irytujący, aniżeli groźny. A zatem materiał wybitnie wymienny. Rasa w jej oczach niewarta tego, by okazywać jej jakiekolwiek względy czy się za nią ujmować. Aż dziw brał czarownicę, że jeden z tego dzikiego ludu zdołał opanować grę na instrumencie.

Wspominając o średnio udanej wizycie w archiwum Katerina rzeczywiście nie musiała zerkać w kierunku rudowłosej narcyzki. Bo choć ta wręcz wyjątkowo powstrzymała się od kąśliwego i przemądrzałego komentarza, to jej szeroki uśmiech samozadowolenia był wyczuwalny dla Bonheur niemal przez skórę.

Kiedy później muszkieterka zapytała ją i paladyna o potencjalnie aktywne pentagramy przywołujące, szmaragdowooka szybko udała głębokie zamyślenie. Początkowo zakładała, że nie będzie znać odpowiedzi i konieczne będzie ucieknięcie się zwyczajowej konfabulacji. Jednak ku swemu zdumieniu, udało jej się przypomnieć parę faktów odnośnie. Tylko Calistria mogła wiedzieć jakim cudem. A co jeszcze ciekawsze, nikt z obecnych nie był w stanie podać odpowiedzi. Co tym bardziej rozochociło wiśniowowłosą do grandilokwentnego wykładu.
— I co? Nikt nie zna odpowiedzi? Naprawdę? — przemówiła, zerkając z udawanym zdumieniem na oblicza towarzyszy. Już od jakiegoś czasu demonstracyjnie tupała nogą w ramach pozorowanego zniecierpliwienia, przygotowując się do tego momentu. — Ekhem. A zatem pozwólcie łaskawie, że głos zabierze ekspertka. Otóż jak powszechnie wiadomo uczonym w temacie, nie są znane przypadki, coby Rycerze Piekieł pozostawiali funkcjonalne portale w porzuconych przez siebie twierdzach. Tu warto wspomnieć, że za owe magiczne symbole odpowiadają wyłącznie ich kapłani, nie stanowią one żadnego rodzaju mechanizmu. Jednakże diabły, jak wszyscy pozasferowcy, są bytami nieśmiertelnymi. Nawet te najpośledniejsze jak lemury. Więc jeśli zakon z jakiejś przyczyny zaniedbał odesłanie istoty do planu ojczystego, to mogła pozostać tam do dnia obecnego. Niewykluczone również, że porzucając tę lokację, Rycerze Piekieł zostawili parę diabłów, żeby trzymały pieczę nad twierdzą. Jest to wręcz całkiem prawdopodobne.
 
Alex Tyler jest offline  
Stary 20-05-2022, 16:55   #33
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
- Opatrzyliśmy już rany i odwdzięczyliśmy się - odparła Greta Wugowi oschle, tonem kończącym rozmowę. - Dzięki wam za to. Nasza oferta pozostaje taka sama. Jeśli jednak chcecie się zaopatrzyć w dodatkowe dekokty leczące - tu spojrzała na Katerinę, a także Joreska z osmalonym pancerzem - powołajcie się na mnie w kramie medycznym obok ratusza, dostaniecie zniżkę.

Wug przez chwilę się zastanawiał gdzie tu jest odpowiedź odnośnie możliwej śmierci zbiega? Lubił gdy ludziny używały prostszych słów. "Nasza oferta pozostaje taka sama" znaczy za trupa nie płacą? W końcu zbył ten dylemat wzruszeniem ramionami bardziej do siebie niż do innych. Gadać o tym będą w takim razie jak mu się umrze a te drobiazgowe rozmowy poprowadzi Gobeli czy ta Wiśniowa elfka co jej się gęba nie zamyka. Był ciekawy czy tak kruche stworzenie jak ona przeżyje wizytę w twierdzy.

Poparł naturalnie zabranie ze sobą Goblinów. Płacić im będą z dołu a jak mu się coś nie spodoba w ich robocie to im nie zapłacą i tyle. Rozważał też czy wcześniej czy później tej Wiśniowej nie będzie trzeba dać między zęby albo chociaż nosa nie złamać. Z jej bołkotu Wug wyraźnie zrozumiał, że obraża ona Gobelina ponieważ jego towarzysz nie reagował ani się nie skarżył Wug nie interweniował. Zielonoskórzy mieli raczej grubą skórę ale ten ton, władczość i pewność siebie były dziwne jak na tak kruche stworzenie.

Gdy grupa ustaliła miejsce i czas zbiórki. Ork zaczął wędrować myślami o możliwych wydarzeniach. Leczenie mieli zarówno w postaci mikstur, obecności paladyna jak i zrzutki na materiały medyczne. O samej twierdzy coś niecoś wiedzieli. Goblińcy najemnicy mimo, że byli pogardzanym przez cześć grupy wsparciem to jednak byli to dodatkowi strzelcy i dodatkowe pary oczu. Ork w wolnym czasie skierował się do Gridy. Liczył na trochę miłosnych igraszek w końcu ruszał w nieznane oraz zamierzał jej zaproponować obecność w grupie. Grida była myśliwym jednak Wug nie chciał by walczyła a jedynie była ich pomocnikiem na miejscu od skórowania i wykorzystania innych wartościowych części z potworów jakie zabiją na miejscu. Bo, że przyjdzie mierzyć się z różnymi Bestiami Wug był przekonany. Ponadto ufał Gridzie i gdyby jeden z jego kamratów został ciężko ranny będzie można zostawić go pod jej opieką. Tak samo jak cięższe łupy na które oczywiście barbarzyńca również liczył. Zamierzał zapłacić Gridzie 3 sztuki złota za dzień roboty. Złotem z zysków ze skór i potworów a zgoda grupy wydawała mu się oczywista. Stąd jeśli łowczyni się zgodzi, wojownik opowie im o tym przed wyruszeniem w drogę. Płacić mieli jej przecież z zysków których bez pomocy jej wiedzy i umiejętności by nie mieli. Dni jakie miały teraz nadejść bardzo go cieszyły. W końcu mógł sprawdzić swoich siły w prawdziwym wyzwaniu a nie błąkać się po ludzkim mieście. Które mimo, że ciekawe nie mogło zastąpić porządnego rozlewu krwi.

 
Icarius jest offline  
Stary 20-05-2022, 18:48   #34
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Gobelin, kiedy tylko uderzył w struny swojej lutni, zyskał sobie zdumione spojrzenie Godo. Jaki wyraz facjaty Morda przyjął pod swoją kolorową, szmacianą maską, tego nie wiedział nikt, ale zarówno zamaskowany goblin, jak i sam Godo stali przez chwilę wryci.

Kiedy występ Barda zakończył się, Godo dał znać, żeby się rozmówić z Mordą. Oba gobliny odeszły na bok i pogrążyły się w rozmowie, to znaczy: Godo paplał przez parę momentów zażarcie, zaś Morda z furią czynił gesty w powietrzu. Jako że Katerina potrafiła czytać z ruchu warg, zrozumiała, że Morda zgadzał się z Gobelinem, zaś Godo chciał mu to wyperswadować.

Gobelin: wywiera wrażenie za pomocą Wszechstronnego Występu. DC jest obniżony o 2 - Godo jest częścią plemienia Gobelina i pamięta, że grupa Gobelina uratowała ratusz. Jest sukces, w sumie 12 (DC było WIL Godo).


Ostatecznie, po pertraktacjach zielonoskórych, jeden z nich przyszedł z powrotem.

- Dobra - rzekł Godo. - Styknie trzy sztuki złota. Płatne po robocie.
Dwa gobliny odeszły na pewien czas, jak wyłożył Godo - “aby załatwić ważkie sprawunki”. Joresk zauważył, że zniknęli w okolicach paru spelunek w dokach Rozgórza. Wrócili po parunastu minutach, niosąc ze sobą broń i sakwy podróżne, z których cuchnęło jakąś dziwną mieszanką ryb, gorzały i zgnilizny. Valenae rozpoznała między tymi zapachami coś, co przypominało jej truciznę, którą czasem bandyci zwilżali groty swoich strzał.

Godo niósł na plecach sporej wielkości kuszę - zbyt wielką i zbyt nieporęczną jak na goblina. Kusza, zapewne kradziona, miała spiłowane łoże, jej łęczysko zostało skrócone, zaś orzech był wykonany z, jak się zdawało, kości szczura.

Morda był wyposażony w noże do rzucania i jakiś gobliński ekwiwalent halabardy, której topór był wykonany z zaostrzonych kamieni i kości małych zwierząt.

Byli gotowi.

- Dobra jest, możemy ruszać nasze zielone dupy - Godo wyszczerzył nierówne zęby.
~

Wug skierował swoje kroki do legowiska Gridy, ta zaś przyjęła go serdecznie. Iście serdecznie, Barbarzyńca znalazł to, po co przyszedł i przez pierwsze chwile cielesnym swawolom nie było końca. Gibka łowczyni capnęła potężnego Barbarzyńcę i ujeżdżała go, jakoby był to ich ostatni raz.

Nasycona, skomentowała pomysł wybierania się na Czarcie Wzgórze:
- E, kurwa, zabiją was tam i na tym się to skończy - Grida pokręciła głową, śmiejąc się. - Wszakowoż trzeba postawić kocioł obok dworzyszcza albo i dwa, co by jaką strawę dla was warzyć. Albo jak nie dla was, to przynajmniej wasze czerepy zacnie ze skóry wygotować i torbę sobie z nich zrobić, ludzie i elfy dobrą skórę mają!

- Wszak nie licz na to, że was opatrywać będę. Stara nigdy nie umiała nauczyć mnie, jak zszywać skórę i łatać bebechy. Jeśliś taki mądry i chcesz w czeluści twierdzy się udawać… To licz na złamane kości, ha!
Wyrzekłszy swoje, zaczęła zbierać się do podróży, czasem tylko śmiejąc się na głos:
- Głupie ludzie! Oni!? Do zamku!? Łajno we łbie mają, z zamku żywi nie przychodzą! A ty z nimi!
Ostatecznie jednak, spakowała plecak. Grida była gotowa do podróży.

~




Przygody w miasteczku zabrały nieco czasu. Słońce podniosło się z horyzontu i powoli wspinało się do zenitu. Było przedpołudnie.

Grupa szła przez Rozgórze.

Senni dotychczas strażnicy, których patrole czasem można było spotkać na ulicach, postawieni zostali w stan gotowości. Wug zauważył, jak jakiś krasnolud łypał podejrzliwie na przechodzących obok drwali, gdzieś indziej zaś inny strażnik wypytywał jakąś dziewkę i jej przyzwoitkę o podejrzane persony. Valenae usłyszała plotkę, że z Marynowanego Ucha i innej jeszcze tawerny wyrzucono parę goblinów. Zapewne od czasów pożaru i wieści o niebezpieczeństwie w twierdzy, ludzie w Rozgórzu znacznie mniej przychylnie spoglądali na innych, nie-ludzkich mieszkańców miasta.

Droga z miasta prowadziła przez bramę główną. Po odbyciu zwykłych formalności i zebraniu na swojej personie wzroku nagle paranoicznych strażników, można było wyjść na ubity trakt i później na rozstaje.

Tabliczka wskazywała drogę na zachód, wschód i północ. Zachodni trakt zapewne podążał dalej w stronę Ćwierkającego Lasu, droga na wschód prowadziła w wielkie góry, zaś samotna droga na północ prowadziła na wzniesienie, na którym stała stara warownia.

~

Droga do cytadeli na Czarcim Wzgórzu była prosta i łatwa, choć z wiadomych powodów, nie była uczęszczana często. Nie było tajemnicą, że to tylko gobliny poznały tereny wzniesienia na tyle, by być bezpieczne. Niejeden z ludzi, niziołków, elfów i krasnoludów Rozgórza mógłby wspominać w latach lub dekadach, kiedy to ostatnim razem wybrał się na Czarcie Wzgórze.

Bruk, który kiedyś zapewne był zadbany i czysty, teraz był popękany i w wielu miejscach rosła trawa. Spore kępy wrzosu, samotne skupiska brzóz i pola wysokich traw czasem przecinały gładki niczym dłoń krajobraz wzniesienia. Wug, Valenae i Joresk zauważali czasem w dali zające umykające w wysokie trawy. Zwierzyny w okolicach Rozgórza było pełno.

Dziesięć sylwetek podążało traktem - sześciu awanturników, a przed nimi trójka goblinów, zaś znajoma Barbarzyńcy łowczyni zamykała pochód.


~

Jak Katerina poprosiła, Ficko opowiedział o cytadeli. Ten na jej temat gadał nieskładnie i hałaśliwie. Garbaty goblin jąkał się, a niektóre ze słów, z którymi miał trudność we Wspólnym, wywrzaskiwał albo akcentował w dziwaczny sposób. Często też przerywał opowieść, wtrącając w nią inne tematy.

- S-smak gorzały w Łasce l-lepszy niż w U-chu-chu-chu! - wykrzyknął parę razy.
- Na pohy-hybel Czarciej Straży! Zamek fe! Źli Rycerze Piekieł!
- Nie w-wejdę do złego z-zamku! S-słyszeliście!? SŁYSZELIŚCIE!? FICKO N-NIE WEJDZIE DO Z-Z-Z-ZŁEGO ZAMKU!
Z jego też słów opuszczony bastion wyłaniał się nie jako kupa starych kamieni zapomnianych przez czas i bogów, ale jako własne środowisko samo w sobie, podobne verdurańskiej puszczy albo przynajmniej Karmazynowemu Lasowi, gdzie plemię Cierniowego Kamienia było tylko jednym elementem.

Ficko wyjawił, że gobliny korzystały głównie z wyrwy na południu. Na północy - jak trajkotał skrzekliwym głosem - było “coś niedobrego”, zaś tereny południa i wschodu odwiedzali “źli ludzie”. Droga goblinów wiodła z południa bezpośrednio przez komnaty na dziedziniec, gdzie ponoć było wejście do podziemi. Lochy twierdzy były dopiero od niedawna poznawane przez przywódczynię klanu, Helbę i jej przybocznych. Helba także zaginęła od czasu wiadomych wydarzeń.

Na temat zagrożenia w podziemiach twierdzy niewiele mówił, a jak mówił, była to tak samo chaotyczna perora, jak na Zewie Śmiałków.

- Wielka paszcza! Wielka paszcza! - krzyczał. - Wielki smok!
Wrzaski Ficka były kwitowane pełnymi politowania spojrzeniami Godo. Gobliński kusznik i nożownik szli w milczeniu paręnaście stóp przed główną grupą, z rzadka tylko wymieniając między sobą zdawkowe uwagi. Lavena zauważyła, że wzrok zamaskowanego goblina idącego z Godem na parę sekund dłużej zahaczał o nią, nie sposób było jednak powiedzieć, czy była to po prostu zwykła ciekawość niemego goblina, czy coś innego.

~



Warownia zbliżała się z wolna. Była potężna.

Ognie na blankach były widoczne już z daleka, tak samo jak jej kształt: centralne skrzydło z blankami wysokimi na jakieś czterdzieści, może pięćdziesiąt stóp, na blankach zaś cztery baszty, z czego jedna była zburzonym kikutem. Na północ i południe wyrastały odpowiednio skrzydła bastionu, których mury porośnięte były winoroślą, szczególnie wokół skrzydła południowego i na zachodzie, gdzie grunt był plątaniną ciernistych pnączy. Na zachód od cytadeli wznosiło się pasmo omszałych głazów wysokich na jakieś piętnaście stóp i szerokich na wielkość jednej albo dwóch karczem, z początku zbitych i niedostępnych przy samej cytadeli, a rozbijających się w rój małych kamyczków dalej.

Brukowana ścieżyna okalała cytadelę i prowadziła do głównej bramy na wschodzie. Tak, jak mówił Uskwold Joreskowi, fragment muru południowego skrzydła zmurszał i zawalił się całkowicie, odsłaniając jakąś komnatę. Niewiele jednak można było dojrzeć z tak daleka.

Brama główna stała uchylona na mniej więcej łokieć. Wielka kłódka i łańcuchy, które kiedyś spinały wrota, zostały rozbite dawno temu i ich szczątki leżały u jej stóp. Zardzewiałe zawiasy i rudawe zacieki na żelaznych dźwierzach pokryte były mchem, zaś nad bramą, wyryty w stali, widniał napis. Żaden z awanturników nie potrafił go odczytać, choć Gobelin i Wug wiedzieli, że pismo to Piekielny, a w każdym razie tak mówiła wieszczka Blada Poświata Księżyca, która ponoć w tych sprawach była biegła.

Nad bramą główną wisiał wytarty i popękany już relief, który chyba kiedyś nosił na sobie insygnia zakonu. Teraz jednak był zamazany i niewiele można było wywnioskować z niego.

Wszędzie panowała cisza. Czasem tylko, z rzadka, przerywały ją daleki świergot ptaków lub granie świerszczy.

W międzyczasie, Grida, którą przyprowadził Wug zabrała się za rozstawianie obozu opodal - jakieś sto stóp od twierdzy znalazło się parę głazów, które mogłyby zamaskować namiot albo szałas. Łowczyni bez gadania wzięła się do roboty, nie bacząc na pozostałych.
- Dobra, mistrze - rzekł Godo. - Jaki plan? Taki, wiecie… Co by karku nie skręcić. Albo dupy nie rozbić. A najlepiej to żadne z tych dwóch.
~

Podróżnicy - konkretnie, Katerina i dwójka najemnych goblinów, bowiem Ficko został z resztą grupy i głośno zapowiadał, że ma ochotę uciec stąd jak najdalej - wybrali się na obchód wokół starej warowni, postanowiwszy zlustrować wejścia z bezpiecznej odległości.

Poza bramą główną, wejść było jeszcze pięć, w tym jedno zabite dechami i zabarykadowane.

Pierwsze znajdowało na południu - mała ścieżyna wśród ciernistych krzaków, zapewne wydeptana wcześniej przez gobliny, prowadziła do średniej wielkości pomieszczenia. Wewnątrz, w cieniu rzucanym przez mur, niewiele można było zobaczyć, jednak Katerina zauważyła coś, co wyglądało na pierwszy rzut oka jak ludzkie postacie. Dopiero po paru chwilach zorientowała się, że stojące w rzędzie sylwetki to treningowe kukły, których zapewne armigerzy używali do treningu.

Zaraz obok tego przejścia, na południowo wschodnim murze była mniejsza brama. Jakimś cudem, spore sążnie drzewa i wielkie dechy, które stanowiły barykadę, nie odpadły. To wejście stało zamknięte.

Kolejna wyrwa znajdowała się na zachodzie. Tu mur był popękany i rozbity, jakby ściana eksplodowała. Wejście prowadziło zapewne do jakiegoś pomieszczenia administracji. Puste regały i rozbite meble leżały w ciemnym pomieszczeniu, zaś na kamiennych ścianach rósł mech i winorośl.

Z północy można było wejść przez dwa otwory w murze - na północy i mniejszy na północnym wschodzie, które prowadziły do sporego pomieszczenia. Wewnątrz znajdowało się pojedyncze biurko, naprzeciwko zaś rząd połamanych ław, między którymi znajdowały się kawałki gruzu i śmieci.

Pod północną wyrwą w murze znajdowała się szeroka na paręnaście kroków sadzawka - w istocie, po prostu wielka kałuża, w której centrum znajdował się jakiś trup w pełnej zbroi, przebity przez pojedynczą włócznię albo kolec. Zbroja na zwłokach była szara, uwalana mułem i nawet z daleka było widać, że jest na niej rdza.

Wokół nie było nikogo - wbrew słowom Ficka, teren miały patrolować psy goblinów, jednak nie było ich nigdzie.

Mury cytadeli miały jakieś czterdzieści stóp wysokości, zaś baszty w centralnym skrzydle były wyższe o jakieś kolejne dwadzieścia. Mury, jak to mury warowni - nie zostały wzniesione z myślą o tym, by ktoś się po nich mógł wspinać, toteż spora z nich część była gładką ścianą. Tu i ówdzie można było zaczepić hak i spróbować wspinaczki, szczególnie na fragmentach co gęściej porośniętych winoroślą lub skruszałych pod wpływem czasu. Na pewno jednak nie byłoby to łatwe.

Valenae, Wug i Gobelin wiedzieli, że w centralnym skrzydle znajdowały się schody do wyższych kondygnacji twierdzy. Goblin i ork wiedzieli to, bowiem byli członkami plemienia Cierniowego Kamienia, zaś łotrzyca podczas swoich wcześniejszych podróży zdołała widzieć bastiony podobne temu, który mieli przed sobą.


 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!

Ostatnio edytowane przez Santorine : 21-05-2022 o 09:00.
Santorine jest offline  
Stary 23-05-2022, 08:52   #35
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Wędrówka traktem w stronę Czarciego Wzgórza pozwolił Joreskowi oddać się rozmyślaniom. Jego nogi prowadziły go same, wchodząc z równy rytm marszowego kroku, podczas gdy umysł kontemplował okoliczną naturę, a także zadanie, które ich czekało. Z tego, co mówiła Lavena, w ruinach twierdzy mogły gnieździć się diabelskie pomioty - fakt, że Elspeth zakończyła jego szkolenie akurat, by mógł dołączyć do Zewu Śmiałków akurat teraz, wydawał się coraz mniej przypadkowy… Jeśli tak, to sama natura ich przeciwnika świadczyła o tym, że Ragathiel miał wobec niego poważniejsze plany. Sama myśl o tym sprawiła, że paladyn uśmiechnął się dumnie, a jego krok nabrał wigoru.

***

Relacja Ficko była chaotyczna, pokręcona i bardzo konfundująca. Joresk niewiele z niej zrozumiał, a to, co zdołał, prezentowało dość niepokojący i groźny obraz zarówno twierdzy, jak i podziemi pod nią. Jeśli miały być tu jakieś pomioty piekieł, z pewnością czaiły się w jej czeluściach - a oni znajdą je i zniszczą. Paladyn przyklęknął przy panikującym goblinie i uśmiechnął się uspokajająco.
- Nie martw się, Ficko. Nie musisz iść z nami do środka. Spróbujemy odnaleźć Helbę i ją uratować - powiedział z pewnością w głosie
***

Z bliska warownia Czarciej Straży robiła znacznie większe wrażenie niż majaczący na horyzoncie punkt, do którego Joresk dawno przyzwyczaił się jako do normalnego elementu krajobrazu. Potężne kamienne mury były imponujące nawet pomimo zniszczeń i porastających je pnączy. Paladyn wpatrywał się przez chwilę w ruiny, po czym zabrał się do pomocy w rozstawianiu obozu. Skoro Katerina udała się na zwiad, on wolał nie przeszkadzać i zająć się czymś pożytecznym w międzyczasie. Gdy to było już zrobione, przygotował swój rynsztunek - sprawdził, czy wszystko jest dobrze naostrzone, czy puklerz trzyma się ramienia i czy miecz wychodzi gładko z pochwy. Następnie poprawił paski zbroi i zmówił modlitwę do Ragathiela, prosząc o błogosławieństwo dla niego i jego towarzyszy w tym szlachetnym zadaniu. Gdy skończył, zwiadowcy wrócili już z nowymi informacjami.
- Może najpierw spotkamy się z goblinami? Może widzieli uciekinierów i gdzie umknęli -zaproponował, po czym zwrócił się do goblinów - Którędy wasze plemię zwykle wraca do domu?
 
Sindarin jest offline  
Stary 24-05-2022, 03:11   #36
Highlander
 
Connor's Avatar
 
Reputacja: 1 Connor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputację
Droga w kierunku Czarciego Wzgórza nie zajęła im długo. W końcu nie było to jakoś daleko. Droga minęła im praktycznie w milczeniu. Pomijając opowieści goblinów na tema twierdzy. Po za tym większą część drogi przebyli w milczeniu. Być może Każdy z nich przygotowywał się do czekającego ich zadania na swój sposób. Chociażby jak Joresk, który wyglądał na totalnie zamyślonego. Być może to jakaś medytacja? Valenae nie znała się na tym dokładnie. Cieszyła się tylko w duchu i dziękowała bogom, że chociaż Lavena przestała trajkotać. Tak przynajmniej droga do cytadeli minęła w spokoju.

Na tym krótkim odcinku szlaku elfka nie miała póki co jeszcze za wiele do zrobienia. Ewentualne pułapki i inne rzeczy, na których się znała mogły pojawić się dopiero później już na miejscu. Jednak była już skoncentrowana i czujna. Uważnie stawiała stopy, żeby przypadkiem gdzieś nie zwichnąć nogi. Wiedziała, że prawdopodobnie była by ostatnią osobą w tej drużynie, której mogłoby się to przydarzyć. To dzięki latom treningu i ćwiczeń. Jednak nie przestawała uważać ani na krok.

Gdy doszli na miejsce towarzysze z drużyny dokładnie rozglądali się po nowym miejscu robiąc na tyle dobre rozpoznanie sytuacyjne na ile to było możliwe. Łotrzyca też rozejrzała się dokładnie dookoła. Wiedziała jednak, że w centralnym skrzydle znajdowały się schody do wyższych kondygnacji twierdzy. Wiedziała to gdyż, podczas swoich wcześniejszych podróży zdołała widzieć bastiony podobne temu, który mieli przed sobą. Ich konstrukcje nie różniły się od siebie znacząco oraz w większości opierały się na podobnych sprawdzonych schematach. Widziałeś jeden bastion to jakbyś widziała je wszystkie. Uśmiechnęła się do własnych myśli.

- Przychylam się do propozycji Joreska. Nigdy nie za dużo informacji. Dużo informacji to dobre rozpoznanie. Dobre zaś rozpoznanie to mniej niespodzianek. Mniej niespodzianek to mniej kłopotów, a od tego zazwyczaj zależy przetrwanie. - Wtrąciła się do rozmowy Valenae.
 
__________________
Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza. Jednym jesteś ty. A co jest drugim. Biały Wilku?
- Nie ma przeznaczenia - jego własny głos. - Nie ma.
Nie ma. Nie istnieje. Jedynym, co jest przeznaczone wszystkim, jest śmierć.

Ostatnio edytowane przez Connor : 24-05-2022 o 03:14.
Connor jest offline  
Stary 27-05-2022, 11:03   #37
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Gobelin żałował, że musieli wziąć ze sobą Fico opój robił złe wrażenie jako przedstawiciel rasy. Za to dobrze było, że udało się uzyskać pomoc Mordy oraz Godo. Gobelin był rzadkością bo nie zależało mu na złocie pragnął jeno tworzyć sztukę i poprawić sytuacje zielonych ras.

- Ja mogę pójść porozmawiać! Co do trasy to zwykle szliśmy tamtędy. Pierwej nie mówcie nic o nagrodach bo niektóre z nas chciwe są po prostu rzeknę, że blade rasy pomogą ubić potwora za złapanie zbiegów - Wyjaśnił trasę. Już cieszył się na to, że pochwali się przed stadem umową z bladymi, że sprowadził potężnych wojaków i magicznych na pokonanie bestii w zamian muszę złapać tylko jakichś zbiegów.

Gobelin zamierzał wspiąć się na wyżyny dyplomacji i przemówić w języku goblińskim, aby uzyskać jakiekolwiek wsparcie plemienia.
 
Brilchan jest offline  
Stary 27-05-2022, 16:27   #38
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Spacer na Wzgórze przebiegł bez większych wrażeń czy jakiejś niespodzianki wyskakującej z krzaków, co zawsze się ceniło. Cytadela puchła i rosła na horyzoncie z każdym kolejnym krokiem, a im bliżej do niej, tym Ficko stawał się coraz bardziej nerwowy. Rewelacje i informacje goblińskiego posłańca już i tak były ciężkie do przesiania jeszcze zanim strach zaczął skręcać mu trzewia, ale Joresk, dobra dusza, zaraz uspokoił garbatego. Mentalny szkic Kateriny zaczął nabierać konkretnych kształtów. Zwiad, obejście twierdzy i zerknięcie w wyłomy w murach nie przyniosły za wiele nowych informacji, ale grymas na twarzy Bonheur wykwitł bardziej z jej zielonoskórych towarzyszy przy zwiadzie. Pogłębił się jeszcze bardziej, gdy Joresk zaproponował odwiedziny u plemienia.

- Nie ma co tracić na to czasu - zawyrokowała Katerina, przysiadając na okolicznym kamulcu. - Nic nowego się raczej od nich nie dowiemy.

Tutaj spojrzenie muszkieterki opadło znacząco na Ficko, który miał być posłańcem czy inszym dyplomatą goblińskiego stada. Katerina nie wyznawała się na hierarchii zielonoskórych, ale wątpiła by plemienni bez tytułu byli w stanie rzucić nieco więcej światła na sprawę.

- Wejdźmy od południa, jak gobliny - zaproponowała. - Nasi mali zwiadowcy mogą ruszyć pierwsi, przepatrywać jak obiecali i za co będzie im płacone.

Skinęła z lekkim uśmieszkiem w stronę goblinów.

- Przejrzymy komnatę po komnacie, ale awangardę zostawię innym. Ludzkie oczy w półmroku sprawdzają się słabo - Katerina rozłożyła ręce.
 
Aro jest offline  
Stary 28-05-2022, 00:17   #39
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
- Pójdę z wami ścieżką wydeptaną przez plemię. Przeszukamy każdą komnatę. Idziecie pierwsi jako zwiad ja zaraz za wami co byście mieli kogoś silnego blisko - Wug zwrócił się do goblinów. W przeciwieństwie do sporej części drużyny nie zamierzał ich narażać bardziej niż innych. - Grida przygotuje obóz, zniesiemy tam co cięższe łupy kiedy wpadną nam w ręce. Ficko zostanie z nią. Po drodze chciałbym zahaczyć o tamtego trupa - wskazał ręką na zabitego w zardzewiałem zbroi.- Tylko ostrożnie zabiła go pułapka ale coś tu się może czaić. - Wug zamierzał uważnie przyjrzeć się nieboszczykowi przed podejściem. Co prawda był przekonany, że pułapka była jednorazowa ale kto wie. Czekała ich długa przeprawa w podziemiach lepiej teraz nie odnosić niepotrzebnych ran.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 28-05-2022 o 00:38.
Icarius jest offline  
Stary 28-05-2022, 10:02   #40
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację

Valenae rozejrzała się wokół, razem z Kateriną i goblińskimi kompanami. Obchód tych trwał jakiś czas, jednak nie przyniósł niczego nowego poza tym, co już zobaczyła muszkieterka i jej goblińscy kompani.

Valenae, kiedy podchodziła nieco bliżej południa, mogłaby przysiąc, że słyszy jakiś odległy dźwięk walki - uderzenie miecza o tarczę lub głuchy odgłos, który wydawał pancerz, kiedy spotykał się z ostrzem.

Tymczasem Paladyn uspokoił goblina:
- Nie martw się, Ficko. Nie musisz iść z nami do środka. Spróbujemy odnaleźć Helbę i ją uratować - powiedział z pewnością w głosie.
Garbaty goblin, kiedy tylko powiedziano mu, że nie musi iść do środka, natychmiast gorliwie pokiwał głową.
- Zbawco! - zawołał.
I począł szybkim krokiem oddalać się od grupki w stronę zachodu. Joresk, Lavena i Wug zauważyli, że w dali, między wzgórzami znajdował się mały lasek i parę niskich formacji skalnych, które zapewne skrywały stare obozowisko goblinów. Wyglądało na to, że Ficko uznał, że odegrał swoją rolę i postanowił położyć między sobą a cytadelą jak największy dystans. Wug zobaczył, że Grida zauważyła uciekającego goblina i głośno zaśmiewała się na ten widok.

Wreszcie, na sugestię orka, żeby jednak dołączył do Gridy, Ficko niechętnie, acz posłusznie zmienił kurs ku obozowisku łowczyni.
- Którędy wasze plemię zwykle wraca do domu? - zapytał jeszcze Joresk.
- O, tam - Godo wskazał wyrwę w południowym murze. - To z plemienia tam chodzą. Ja tam w zamku nie bywam…

Na propozycję ruszenia jako pierwsi, Godo i Morda skinęli głowami.
- Nasi mali zwiadowcy mogą ruszyć pierwsi, przepatrywać jak obiecali i za co będzie im płacone.
- Dobra, ale bez pierdolenia - rzekł Godo, a Morda w tym czasie świdrował spojrzeniem Katerinę.
~

Zatem wyruszyli. Dojście do komnaty blokowały ciernie krzaków dzikiej róży i wysoka trawa. Słońce, wysoko na horyzoncie, dawało niewiele światła do ciemniejszego wnętrza, jednak po podejściu bliżej można było rozpoznać pojedyncze detale.

Wnętrze zaś wypełnione było kukłami zetkniętymi na patykach. Wiele z nich trzymało drewniane, zbutwiałe już repliki broni. Kukły, ubrane w szmaty i roztrzaskane elementy zbroi, musiały stać tak już od dawien dawna.

Parę kukieł leżało na spękanej posadzce. Czy zostały wyszarpnięte albo czy drąg podtrzymujący je sam przegnił z upływem czasu i załamał się pod wpływem ciężaru, nie sposób było powiedzieć.

Na jednej z kukieł ktoś namalował węglem wyjątkowo brzydką mordę, a na głowę innej ktoś nasunął dziurawe wiadro.

~

Pomieszczenie bezpośrednio na wschód okazało się być małą kuchnią, w której zapewne przygotowywano jedzenie dla członków zakonu Rycerzy Piekieł. Wszędzie był brud i walały się śmieci, razem z pozostałościami poprzedniego bytowania. Puste beczki, zardzewiałe sztućce i przegniłe resztki jedzenia leżały bezładnie w pomieszczeniach.

Podobnie wyglądał pokój zlokalizowany na północ od kuchni. Miejsce, które zapewne było opuszczoną stołówką, zostało oszabrowane poza wszelkie granice - ledwo trzymające się rzędy ław były jedynym sprzętem, który tutaj był. Podobnie wyglądała spiżarnia, zlokalizowana na zachód od stołówki.

Morda chciał wypuścić się dalej na wschód, ale zmitygował go Godo, który powiedział, żeby miarkować się i nie wypuszczać zbyt daleko.

~

W międzyczasie, reszta grupy weszła na teren warowni, kiedy okazało się, że komnata zaraz przy wejściu była bezpieczna.

Zabrano się zatem za oglądanie pomieszczeń na zachód od sali ćwiczebnej. Wszystko było dobrze, kiedy nagle…

Do uszu podróżników z zachodniej komnaty dotarły najpierw wrzaski - kogo, czego, bogowie tylko raczyli wiedzieć - a wreszcie głośny łomot uderzenia czegoś sporego o metal.
- O, kurwa! - krzyknął Godo.
Goblin rozwarł dźwierze prowadzące do zachodniej komnaty. Przed oczami awanturników odmalował się widok walki.

Jakiś mężczyzna ubrany w ciężką zbroję i dzierżący wielki miecz dwuręczny przyjął cios sporej, oślizgłej istoty, która nagle wydała z siebie nieokreślony dźwięk, ni to ryk, ni to bulgotanie.



Nawet z daleka można było rozpoznać mężczyznę, bowiem insygnia Rycerzy Piekieł były rozpoznawalne dla wszystkich w Rozgórzu. Zbroja, na którą była narzucona czarna peleryna z czerwonymi podbiciami, nosiła charakterystyczne ornamenty czaszek, zaś na napierśniku widniała gwiazda zakonu.

Lemure, bowiem tym był stwór, który zaatakował rycerza, zajęczał żałośnie. Zaraz obok niego były kolejne, które niezdarnie sunęły w jego stronę, ponaglane przez inny rodzaj diabła. Diabły te, obok piekielnych chochlików, były najniższymi istotami z czeluści Piekieł - nieczułe były na obrażenia od ognia i umysłu, posiadały wrażliwość na obrażenia dobra i odporne były na obrażenia fizyczne i truciznę.

Dwa chochliki, skrzydlate i wykrzykujące rozkazy w piekielnym, dyrygowały czterema podległymi im diabłami. Posiadały takie same wrażliwości i odporności, jak lemure.

Zauważywszy rozwierające się drzwi, skrzydlaty diabeł wykrzyknął coś w swoim narzeczu, a trzeci diabeł zaczął sunąć w stronę goblinów.




 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:22.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172