Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-05-2022, 23:29   #90
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Informacje ogólne:
Oczywiście jeśli mielibyście dodatkowe pytania do o'Reillyego albo Chikao (Davis) albo do Caina czy Ratched (Flanaghan) to dialog możemy rozegrać przez discord. Pielęgniarka jest na terenie prosektorium, choć nie w tym samym pomieszczeniu co pozostałości po Goodmanie.

Sean o'Reilly:
Czułeś, że w powietrzu wisiała jakaś tragedia. Pieprzony Charlie wsiąkł jak kamfora zafascynowany sprawami, które jego nie dotyczyły. Świat bogaczy, którzy stawiali sobie dziwaczne rzeźby i olbrzymie wille niemalże w środku lasu, mógł pociągać Coopera, ale jednocześnie nie miałeś go za aż tak głupiego. Mieliście wyraźne polecenie, żeby trzymać rękę na pulsie w całym Arkham, gdy reszta zajmowała się byciem chłopcami na posyłki dla jakichś anonimowych błaznów znających tego, czy owego polityka. Załoga była wprost ekstremalnie uszczuplona na normalne zajęcia. Być może w Wolfsburg nie był to jakiś nadzwyczajny problem, ale całe Arkham?! Na szczęście przydzielono ci już kolejnego zmiennika. To jednak przypominało o zaginięciu Coopera. Rozmawiałeś już z jego rodziną i w sumie niczego nowego nie dowiedziałeś się. Zaginął. Przyjąłeś zgłoszenie od Rosetti próbującej za wszelką cenę wytłumaczyć szaleństwo jej męża - choć sama przecież doprowadziła do jego internacji. Z drugiej strony każdy wątek jaki mógł mieć związek z zaginięciem Coopera warto było potraktować poważnie. Pojechałeś do Wolfsburga i rozmawiałeś z ludźmi mieszkającymi w pobliżu cmentarza, ale nikt nie potwierdził wersji Rosetti, choć miałeś jakieś przeczucie, że przynajmniej część z tych ludzi kłamie. Nawet, gdyby "nadzy ludzie" rzeczywiście istnieli to przecież Cooper umiał się bronić, a co najmniej krzyczałby o pomoc - to z kolei byłoby usłyszane przez mieszkańców. Jednak nikt nic nadzwyczajnego w nocy nie słyszał, a tym bardziej w dzień. Nie widzieli, nie słyszeli i w ogóle po co im zawracałeś głowę? - zadałeś sam sobie pytanie kręcąc ręką pałkę.

Wróciłeś na posterunek i kilka chwil później przyszedł James Davis - tłumacz japońskiego architekta willi bogaczy w lesie. Widziałeś go już dziś, gdy zaczynałeś badać sprawę Coopera.
- Coś nowego? - zapytałeś dość niegrzecznie, a po chwili dodając - Witam, Pana ponownie!

Davis dysponował nowymi poszlakami dotyczącymi sprawy zaginięcia Coopera, więc bez ociągania się obaj ruszyliście do Hotelu Nyarlathotep, gdzie należało jeszcze raz porozmawiać z Japończykiem.

Yoshida Chikao:
Akurat wychodziłeś z hotelu w celu udania się do najbliższej restauracji, gdy na chodniku przed tobą wyrośli twój tłumacz Davis, no i jakiś policjant. Łudziłeś się, że już znaleźli chuliganów, ale jednak o coś zgoła innego chodziło.

Policjant (za pośrednictwem tłumacza) jeszcze w trakcie spaceru do restauracji zaczął wypytywać cię na okoliczność zniknięcia innego policjanta. Zaginiony był jakimś młodzieńcem o nazwisku Cooper. Dziwaczne nazwisko, ale nie pierwsze i nie ostatnie w tej obcej, odległej krainie w jakiej przyszło ci zarabiać pieniądze. Po tej pracy będziesz mógł bardzo wiele zrobić na swojej własnej ziemi w Japonii i dlatego bardzo wiele tolerowałeś. Tolerowałeś nawet wrzaski pod swoimi drzwiami hotelowymi, które zakłóciły twoją medytację. Z trudem odzyskiwałeś spokój ducha. W końcu i tolerowałeś szokujące zachowanie policjanta (i, pośrednio, tłumacza), który nie mógł nawet poczekać na dojście do restauracji ze swymi pytaniami. Stwierdziłeś jedynie, że możesz z nimi porozmawiać już w restauracji.

Zamówiłeś jedzenie, a policjant wprost palił się, żeby zadać ci pytania o wyżej wymienionego Coopera. Nic o nim nie wiedziałeś, choć wspomniałeś mu, że w hotelu ktoś uderzał w jego drzwi twierdząc, że jest różnymi osobami, a w tym i policjantem, ale uznałeś to za jakiś ponury żart. Nie wiesz co z tego przetłumaczył tłumacz, bo wspomniano ci w hotelu, że i on cię szukał - to nie był jednak jego głos. Davis - bo tak nazywał się tłumacz - starał się być jak najbardziej uprzejmym i otwartym na twoją kulturę, więc raczej nie zachowywałby się tak dziko. Czekając na jedzenie i nie będąc w stanie udzielić żadnej informacji o "Cooperze" nagle temat zmienił się na jakąś dziwaczną księgę, z którą miałbyś mieć cokolwiek wspólnego. Początkowo zbyłeś ten temat, ale Davis nie dał za wygraną. Odkrywał coraz więcej szczegółów...

Davis - Język Japoński
Rzut: 51 (Porażka; użyto 1 punktu Szczęścia na Sukces)


... popisując się przy tym znajomością języka japońskiego. Używał bardzo nietypowych słów, które zobrazowały ci, że to co nazywa "Setigramem" było iście bezcennym dziełem.
- A teraz jak pan powiedział o czym jest ta księga to muszę przyznać, że słyszałem o tym, ale najwyraźniej japońską wersję o innym tytule. Mówi się, że Setigram może zapewnić życie wieczne.

Usłyszałeś również jakieś dziwne ostrzeżenia na temat hotelu, w którym przebywałeś, ale uspokoiłeś swojego tłumacza mówiąc:
- Pan Geoffrey Tarellond-Ashe wiele włożył w odpowiednią atmosferę znajdującą się w hotelu. Wcale nie zdziwiłbym się, gdyby opisywane przez pana osiłki pracowały dla właściciela. Przez czas, w którym mieszkałem w hotelu spotkałem się z różnymi nietypowymi sytuacjami na holu, a i klientela choć dystyngowana to jednak raczej pochodząca z kategorii jakby to powiedzieć... dziwnych osób. - uśmiechnąłeś się szczerze do tłumacza i policjanta - Pewnie i ja jestem do tej kategorii zaliczany, chociażby zgodnie z moim pochodzeniem.

Na koniec zapytałeś, czy mógłbyś rzucić okiem na księgę.

Dan Cain:
Akurat pakowałeś do worka zwłoki niedawno przyniesionego murzyna, gdy do pomieszczenia wkroczył jeden z lekarzy kliniki przyuniwersyteckiej, znany ci Ryan Flanaghan. Po wymienieniu uprzejmości okazało się, że dr. Flanaghan przyszedł właśnie w sprawie zwłok jakie miałeś już zamiar schować. Przybysz przekonał cię, że lepiej będzie przeprowadzić sekcję zwłok. Nie bardzo wiedziałeś po co skoro murzyn pochodził z Nowego Orleanu i zgodnie z jego dokumentami nie miał żadnych dzieci, ani żony, ani nawet rodziców. Można powiedzieć, że jedyną osobą, która interesowała się losem tego murzyna był dr. Flanaghan. Westchnąłeś lekko i zgodziłeś się przeprowadzić sekcję.

Flanaghan (Medycyna):
I. Normalny - 74 (Porażka)
II. Trudny - 79 (Porażka)
III. Ekstremalny - 10 (Sukces)


- Mi to trochę wygląda jakby ten murzyn umarł wczoraj, najpóźniej w nocy. Proszę zwrócić uwagę na charakterystyczne elementy jakie są widoczne przy niemal dwudziestoczterogodzinnych trupach. - nie powiedziałeś mu jakie to elementy, ale przecież jeśli rzeczywiście jest dobry to sam zauważył to samo.

Ryan Flanaghan:
Zauważyłeś to samo co dr Cain, ale i coś więcej. Krew Goodmana była zanieczyszczona czymś czarnym, tak czarnym jak atrament...
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 17-05-2022 o 18:47.
Anonim jest offline