Piotr Rośiński h. Nowina
Przyglądał się w milczeniu całemu zamieszaniu. Uśmiechnął się do imć Władymira. -Waszmość, nie przypominam sobie, abym powiedział żeś kozak. Przeto nie pojmuję czemuż to do zwady dążysz. I zapytuję, czemu tak się dzieje. Nie przybyłem a Dzikie Pola po to aby braterską krew przelewać jeno zdobyć sławę i do braci Husarskiej się dostać. -Choć prawdą jest, że przedstawiając się zapomniałeś o swym herbie wspomnieć, zresztą do tej pory jest mi on nieznany. Nie mam powodów aby w wątpliwość podawać Twe słowa, o znajomości z moim Tatkiem. Pewnie poznałeś go, gdy ja jeszcze młokosem byłem, bo jako młodzieniec z Ojcem wszystkich gości przyjmowałem i miałem sposobność poznawać wielkich szlachciców.
Po chwili przerwy, wymuszanej przez okoliczności. Zwrócił się do szlachcica, któren imć Władymira 'stryjem' nazywał. -Waść wzburzon jesteś wielce, więc się uspokój i wtedy, jeśli będzie ku temu okazja, porozmawiamy. Do kozaków nie żywię urazów, bo nie miałem z nimi nigdy do czynienia. Nie pojmuję więc z kąd waszmości wniosek.
__________________ Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym. |