Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2022, 21:44   #43
Connor
Highlander
 
Connor's Avatar
 
Reputacja: 1 Connor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputacjęConnor ma wspaniałą reputację
Lenkster

Dotarli do Lenkster już bez większych problemów. Davandrell zadowolona była z faktu, że ani ona ani żaden z jej towarzyszy nie został ranny. To dobrze wróżyło na przyszłość. Natomiast rannymi z ich drużyny zajęto się szybko, starannie i dokładnie. To dobrze również wróżyło na przyszłość tym bardziej, że część z towarzyszy była w stanie bliskim do krytycznego. Elfka była jednak dobrej myśli. Jeżeli dotarli już do cywilizacji i nikt się nie odmeldował na tamten świat to była już ponad połowa sukcesu.

Nie uczestniczyła w zdawaniu raportu z ich “wypadu na gobliny” ani w negocjacjach dotyczących nagrody. Postanowiła zostawić to mądrzejszym w tych sprawach czyli głównie Petrze i Oldze. Elfka - jak i reszta drużyny - wiedziała, że do wyjazdu na szlak pozostał jeszcze dobry tydzień. Za dużo czasu, żeby się nie znudzić i za mało czasu, żeby podłapać jakąś robotę na boku, bo zawsze należy brać pod uwagę drobne komplikacje, a one potrafią przerodzić się w duże kłopoty. Przynajmniej jakąś porządną robotę, bo na jakąś fuszkę za kilka sztuk srebra była za dumna i nie aż tak znudzona. Postanowiła tak czy inaczej czymś wypełnić sobie czas. Najlepsze co jej przyszło do głowy to coś czego dawno nie robiła. Nie przyszłoby jej to do głowy, gdyby nie nie najlepsze wyniki w niedawno odbytej potyczce.Wyniki w strzelaniu. Nie żeby nie trafiała, ale powinna każdym trafieniem zabijać. Postanowiła więc ponownie podszlifować swoje umiejętności w strzelaniu z łuku. Dokupiła dwa pełne kołczany strzał i słomany chochoł z tarczami i całymi dniami zaszywała się w na najmniej uczęszczanym przedmieściu Lenkster, aby ćwiczyć celność, skupienie i przede wszystkim powtarzalność. Nikt jej nie niepokoił i nie zawracał dup… głowy. Może z wyjątkiem Goliego.

Drugiego dnia krasnolud gdy zorientował się, że wyruszą na szlak na dobry tydzień przed świętem Pierwszego Kufla i zaczął drążyć dziurę w brzuchu elfki. Davandrell wiedziała równie dobrze jak Goli, że w całym Lenkster nie znajdzie młodego krasnoludzkiego piwa. Dla niej była to po prostu ciekawostka kulturalna. Dla Goliego była to honorowa sprawa niemalże na wagę życia i śmierci. Pod wieczór po całodziennym wysłuchiwaniu burczenia, mamrotania pod nosem i marudzenia krasnoluda w końcu nie wytrzymała.
- Przestań zachowywać się jak baba w swoje dni. Jeżeli aż tak ci zależy to z moich obliczeń wynika, że tak na styk, ale wystarczy ci czasu na szybki wypad do Risted. Musiałby to być jednak naprawdę szybki wypad. - Odezwała się elfka.
- Jeżeli ostatnim czego ci do szczęścia potrzeba jest moje pozwolenie to je masz. Masz nawet błogosławieństwo na drogę, ale… - Davandrell zawiesiła głos. - Nie licz na to, że będziemy na ciebie czekali. Jeżeli się spóźnisz to ruszamy bez oglądania się za siebie.

Goli podziękował z wdzięcznością i bez chwili zwłoki ruszył w drogę. Ruszył sam, gdyż Magnus zdecydował, że zostaje z elfką. Nie narzucał jej się ze swoją obecnością, choć przynajmniej ze dwa razy dziennie Davandrel zauważała gdzieś kątem oka, że sprawdzał czy jest bezpieczna i potem znowu znikał. Nie dawała tego po sobie poznać, ale bardzo ceniła tą ich nieszablonową znajomość. Wiedziała też, że być może była nawet odrobinę za surowa dla Goliego, ale to tylko po to, żeby go dodatkowo zmotywować. Wiedziała, że dzięki temu będzie mu zależało na szybkim powrocie tak samo jak zależało jej samej. Choć głośno nigdy by się do tego nie przyznała.

Ćwiczenia w strzelaniu z łuku z dnia na dzień zaczynały przynosić coraz lepsze efekty. Nigdy nie chybiała. Jednak przypomniała sobie, że bez regularnych ćwiczeń nie utrzyma formy, a ta może być jej wkrótce potrzeba. Już po trzech dniach codzienny wysiłek zaczął przynosić wymierne wyniki. Osiem na dziesięć strzał trafiało dokładnie co do centymetra tak gdzie celowała, natomiast skupienie strzał w celu mogło się mieścić w obszarze odpowiadającym rozmiarem jednemu dorodnemu jabłku. Każdego dnia wieczorem była zmęczona, ale zadowolona z siebie. Poza tym ćwiczenia fizyczne zawsze pozwalały jej - jak to mówiła - wyciszyć się i “wyprostować” myśli. Takie przyjemne z pożytecznym.

Nie mając w sumie ciekawszych i bardziej pilnych spraw postanowiła ćwiczyć jeszcze aż do zbliżającego się Festag, ponieważ wiedziała, że mieli wyruszyć krótko po nim. Nie zawracała sobie zbytnio głowy tym gdzie się podziewał i co porabiał Magnus. Zawsze był bardzo tajemniczy, ale zawsze gdy było trzeba pojawiał się na czas i zawsze można było na niego liczyć w potrzebie. Każdego też dnia dowiadywała się przy bramie czy przypadkiem nie wrócił krasnolud. Liczyła na to, że zdąży i zaczynała się trochę martwić, choć za nic by się do tego głośno nie przyznała ani nie dała tego po sobie poznać.

Festag minął całkiem miło. Świętowanie w gronie zarówno towarzyszy jak i ludzi, którzy się dobrze bawili było tym czego chyba wszyscy potrzebowali w tych dziwnych czasach. Davandrell była zadowolona widząc, że większość rannych była już w całkiem niezłej kondycji. To dobrze wróżyło na przyszłość i dawało pozytywne prognozy, że wyruszą na czas.

Nastał dzień wyjazdu. Davandrell poprzedniego dnia dała się ponieść świątecznej atmosferze, ale piła z umiarem mając na uwadzę wydarzenia jakie mieli przed sobą. W przeciwieństwie do Magnusa, którego poprzedniego dnia musieli wynieść z sali, a dziś stawił się na miejsce zbiórki z malutką beczułką zimnej wody do picia i kacem większym niż całe podzamcze Lenkster. Elka widywała go już w takim stanie i nic, a nic go nie żałowała.
Pozostali członkowie wyprawy powoli się zbierali. Natomiast wciąż nie było ani śladu krasnoluda…
 
__________________
Miecz przeznaczenia ma dwa ostrza. Jednym jesteś ty. A co jest drugim. Biały Wilku?
- Nie ma przeznaczenia - jego własny głos. - Nie ma.
Nie ma. Nie istnieje. Jedynym, co jest przeznaczone wszystkim, jest śmierć.
Connor jest offline